04 lipca 2022

Udostępnij znajomym:

Koszty paliwa są wciąż bardzo wysokie, a administracja rządowa ma ograniczone możliwości, by wpłynąć na ich spadek. Nie pomogły groźby pod adresem firm naftowych, propozycje podatkowych wakacji, rozmowy z międzynarodowymi partnerami. Nic dziwnego.

Stany Zjednoczone byłyby zupełnie innym typem gospodarki, gdyby prezydent mógł po prostu odkręcać i zakręcać kran z ropą. W USA ropa naftowa jest z założenia produktem podlegającym wolnemu i globalnemu rynkowi, który w ostatnich latach został ukształtowany przez niskie marże zysku, zawirowania wywołane pandemią i ostatnio wojnę Rosji z Ukrainą.

Wysokie koszty benzyny wywołują niezadowolenie społeczne i powstawanie wielu mitów na temat czynników wpływających na jej koszt. Oto kilka z nich:

Mit 1: Firmy naftowe zawyżają ceny kosztem amerykańskich konsumentów

Po spotkaniu z przedstawicielami branży naftowej w Białym Domu nie znaleziono żadnego szybkiego rozwiązania problemu cen. Ale grupa lobbystów zrzeszona w American Petroleum Institute poprosiła o „zmianę tonu” administracji w stosunku do producentów. Chodziło o krytyczne pod ich adresem wypowiedzi prezydenta i sugestie, że wykorzystując sytuację – wojnę i ceny surowców - czerpią ogromne zyski.

Zawyżanie cen zazwyczaj oznacza, że firmy pobierają więcej pieniędzy niż zwykle w sytuacji, gdy ludzie nie mają innych możliwości zakupienia danego produktu. Tak jest z cenami butelkowanej wody pitnej podczas klęsk żywiołowych, jak powodzie i huragany, czy też w przypadku maseczek podczas pandemii, czego doświadczyliśmy niedawno.

Koncerny naftowe osiągające niezłe zyski niekoniecznie wykorzystują podobną sytuację. Owszem, Sam Ori, dyrektor wykonawczy Instytutu Polityki Energetycznej na Uniwersytecie w Chicago przyznaje, że „istnieje obecnie rozdźwięk między ceną ropy naftowej, a ceną benzyny na stacji paliw w Stanach Zjednoczonych, ale nie jest to spowodowane ich zawyżaniem”.

Ceny ropy rosły już jesienią ubiegłego roku, co świadczy o tym, iż wojna Rosji z Ukrainą i wynikające z niej sankcje to nie wszystko. Problem polega na rafinacji. Amerykańskie rafinerie działają obecnie z około 90-procentową wydajnością. Głównym powodem są ich zamknięcia – tymczasowe i na stałe – z różnych powodów.

Podczas pandemii USA utraciły sporo możliwości rafinacji ropy - około 1 miliona baryłek dziennie. Podobny trend miał miejsce na całym świecie. Skoro popyt spadł znacznie, to nie opłacało się utrzymywać produkcji. Teraz proces przywracania zdolności produkcyjnych jest wolniejszy niż rosnące zapotrzebowanie.

To problem „bardzo podobny do wielu innych elementów łańcucha dostaw w czasie pandemii” – mówi Sam Ori. „Wiele kluczowych łańcuchów dostaw zostało zniszczonych podczas pandemii i nie uległy odbudowie”.

Efektem mniejszych zdolności produkcyjnych i wyższych cen są duże zyski, których przemysł naftowy nie widział od ponad dekady.

Mogą istnieć pewne ruchy polityczne umożliwiające kontrolowanie tych zysków, ale jest bardzo mało prawdopodobne, aby administracja skorzystała z któregokolwiek z nich.

Mit 2: To Biden obniżył wydobycie ropy naftowej

Fox News przekonuje, że tak zwany „ekstremistyczny, zielony program Bidena” jest prawdziwym problemem. W marcu republikanie z senackiej komisji ds. zasobów naturalnych wysłali list do prezydenta, w którym twierdzili, że ograniczył dzierżawę terenów na wydobycie ropy i gazu oraz wstrzymał ich produkcję.

Prawda jest taka, że Biden nie zrobił nic, aby powstrzymać ten proces. W rzeczywistości administracja Bidena wyprzedziła administrację Trumpa w wydawaniu zezwoleń na wiercenie na terenach publicznych i wodach przybrzeżnych w pierwszym roku urzędowania – wynika z danych federalnych.

Jego administracja ustanowiła w zeszłym roku rekord największej sprzedaży praw do wydobycia w Zatoce Meksykańskiej, zanim sąd federalny zablokował ten proces uwzględniając wpływ tych działań na klimat.

Te wstrzymane umowy, a nawet tymczasowe zablokowanie nowych, federalnych umów w ciągu pierwszych kilku miesięcy urzędowania administracji Bidena i tak nie pomogłyby w obecnej sytuacji. Nawet jeśli sprzedaż powróci, to zwiększenie produkcji zajmie lata. Marginalne działania Bidena - takie jak zmiana przepisów dotyczących ochrony środowiska z czasów Trumpa - nie wpłynęły na światowy rynek ropy.

„Ograniczenia dotyczą samej branży i mają bardzo niewiele wspólnego z jakąkolwiek polityką rządu federalnego” – uważa Ori. Firmy naftowe mają też inne problemy, takie jak dostęp do siły roboczej i materiałów, choćby stali niezbędnej do układania rurociągów.

Prezydent nie zrobił też nic, aby wstrzymać ogromną produkcję gazu na prywatnych terenach, czy ograniczyć istniejącą dzierżawę federalnych terenów roponośnych. Większość takich przypadków wynika z wyroków sądowych. Faktem jest, że w 2021 roku Stany Zjednoczone po raz pierwszy stały się największym na świecie eksporterem skroplonego gazu ziemnego (LNG).

Republikańskich krytyków administracji nie interesują konsekwencje własnej ideologii. „Jest tu jakaś ironia: widzimy wielu ludzi o silnych poglądach pro-wolnorynkowych, jednocześnie oczekujących od polityków interwencji, gdy rynki te nie przynoszą oczekiwanych rzez nich rezultatów” – zauważa Clark Williams-Derry, badacz z Instytutu Ekonomiki Energii i Finansowych Analiz. „Być może tak naprawdę nie opowiadają się za wolnym rynkiem, a po prostu za tanim paliwem”.

Mit 3: Przemysł naftowy i gazowy może szybko zwiększyć produkcję, aby obniżyć ceny

Według wielu polityków i konsumentów zwiększenie produkcji ropy i gazu jest tak proste, jak włączenie kontaktu. Sprawa jest bardziej skomplikowana – firmy muszą tego chcieć i musi im się to opłacać.

Firmy naftowe dały jasno do zrozumienia w rozmowach z akcjonariuszami, że nie planują produkować więcej. Pamiętajmy, że zaledwie dwa lata temu zyski branży gwałtownie i mocno spadły, gdy popyt załamał się z powodu pandemii. Banki szukały pomocy rządowej w odbiciu strat w inwestycjach w ropę, której ceny osiągnęły poziom negatywny, gdyż producenci desperacko szukali dla niej zbytu za wszelką cenę.

Potem ceny ropy i gazu wzrosły w Stanach Zjednoczonych, ponieważ popyt po pandemii odbił się szybciej niż podaż, do czego doszła niestabilność spowodowana między innymi wojną Rosji na Ukrainie.

W ciągu ostatniej dekady Amerykanie przyzwyczaili się do taniego paliwa, ale ropa naftowa kosztuje przecież obecnie powyżej 100 dolarów za baryłkę, podczas gdy w 2020 r. było to kilkanaście dolarów.

„Niezależnie od tego, czy będzie to ropa za 150 dolarów, za 200, czy za 100, nie zmienimy naszych planów” – powiedział w lutym prezes firmy Pioneer, Scott Sheffield.

Największe amerykańskie firmy zajmujące się frackingiem potwierdziły w lutym w zeznaniach dotyczących zarobków, że zamierzają utrzymać produkcję na mniej więcej równym poziomie.

Innymi słowy: teraz, kiedy firmy osiągają wreszcie niezłe zyski i wykorzystują tę dodatkową gotówkę, by nagradzać inwestorów i spłacać długi zaciągnięte podczas pandemii, nie mają zamiaru zwiększać produkcji, bo w pewnym sensie byłoby to działanie na własną niekorzyść.

Mit 4: Federalne i stanowe wakacje podatkowe pomogą obniżyć ceny

Biden wezwał Kongres do wprowadzenia trzymiesięcznej przerwy w pobieraniu podatku od paliw, co stanowiłoby 18 centów na galonie. Nic z tego nie wyjdzie, bo sprzeciwia się temu większość polityków obydwu partii. Ale nie powinno nas to martwić, bo ekonomiści są w dużej mierze również temu przeciwni. Analiza z trzech stanów, które uchwaliły w marcu wakacje podatkowe – Maryland, Georgia i Connecticut – wykazała, że choć konsumenci na tym skorzystali, to jednak część oszczędności wynikających z tego tytułu wchłonęły firmy naftowe.

Badanie wykazało, że tylko około 70 procent oszczędności w Maryland i Connecticut trafiło do konsumentów, a około 60 procent w Georgii.

Prawdziwym problemem jest to, że korzyści są ulotne, ponieważ niższe ceny prowadzą do większego popytu. Kiedy tak się dzieje, dostawcy przejmują część oszczędności wynikających z obniżenia podatku. Nawet jeśli konsumenci odnoszą krótkoterminowe korzyści, to na dłuższą metę nie będzie to miało znaczenia.

Mimo to stanowi politycy ścigają się, aby pokazać, że reagują na ceny. Już prawie dwadzieścia stanów przymierza się do zawieszenia na chwilę podatku od benzyny. Jednak warto pamiętać, że podatki te stanowią naprawdę niewielką część ceny. Dwoma głównymi czynnikami wpływającymi obecnie na koszt paliwa są ceny rafinacji i ropy naftowej.

rj

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor