----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

26 listopada 2025

Udostępnij znajomym:

W obszernym pakiecie ustaw „One Big Beautiful”, przyjętym latem przez Partię Republikańską, znalazł się przepis, który dotychczas umykał szerszej uwadze opinii publicznej. Zmienia on jednak fundamentalnie sposób, w jaki przyszli lekarze, pielęgniarki i inni pracownicy ochrony zdrowia będą mogli finansować swoje wykształcenie. Od lipca przyszłego roku rząd znacząco ograniczy wysokość federalnych kredytów studenckich dostępnych dla osób zdobywających wykształcenie zawodowe — w tym dla studentów medycyny.

Najważniejsza zmiana dotyczy programu Grad PLUS, który obecnie umożliwia studentom medycyny i innych kierunków profesjonalnych zaciąganie otwartych, nieograniczonych kwot kredytu. Program zostanie zamknięty w lipcu. Od tego momentu przyszli lekarze będą mogli pożyczyć maksymalnie 50 tysięcy dolarów rocznie, nie więcej niż 200 tysięcy w ciągu czterech lat. Tymczasem całkowity koszt ukończenia prywatnej szkoły medycznej - wraz z kosztami życia - często przekracza 300 tysięcy dolarów.

Vineet Arora, wicedziekan ds. edukacji w Pritzker School of Medicine na Uniwersytecie Chicago, nie ma wątpliwości, że te zmiany wpłyną na decyzje przyszłych studentów. Jak podkreśla, już teraz większość młodych ludzi trafiających do szkół medycznych pochodzi z 40 procent najzamożniejszych rodzin. Ograniczenie dostępu do kredytów może jeszcze bardziej wypchnąć z tego grona osoby z klasy średniej i uboższe.

Na tym jednak ograniczenia się nie kończą. Pod koniec października administracja federalna wydała kolejną regulację - obecnie będącą przedmiotem sporu sądowego - która zmienia zasady programu Public Service Loan Forgiveness. Program ten pozwalał dotąd pracownikom ochrony zdrowia pracującym w miejscach o dużych potrzebach na umorzenie długu po dziesięciu latach regularnych spłat. Nowa polityka administracji Donalda Trumpa wyklucza z możliwości korzystania z programu osoby zatrudnione w organizacjach zaangażowanych w działalność uznaną za nielegalną w obszarach takich jak polityka imigracyjna, opieka afirmująca płeć czy działania uznane za „terroryzm” wobec federalnej polityki - przy czym ostateczne decyzje będzie podejmował Sekretarz Edukacji.

Dla Atula Grovera, wieloletniego eksperta ds. polityki edukacyjnej w Association of American Medical Colleges, nowe zasady stanowią wyraźny sygnał, że w przyszłości amerykańska służba zdrowia może stać się jeszcze mniej zróżnicowana społecznie, a przez to mniej reprezentatywna. Jego zdaniem zmiany w finansowaniu edukacji niemal gwarantują, że w zawodach medycznych pozostaną głównie osoby z zamożniejszych środowisk - dokładnie odwrotnie, niż rekomendował to raport National Academies of Science, Engineering and Medicine, który podkreślał, że zróżnicowana kadra medyczna poprawia jakość opieki.

Zwolennicy nowych regulacji, w tym senator Bill Cassidy, twierdzą jednak, że ograniczenie możliwości zaciągania kredytów odciąży studentów i zmusi uczelnie do obniżania czesnego. To argument powtarzany od lat, choć wielu ekspertów zwraca uwagę, że uczelnie zmagają się jednocześnie z cięciami w grantach, wyższymi podatkami od i rosnącymi konfliktami politycznymi - a to czyni obniżki czesnego mało realnymi.

Te nowe zmiany w zakresie pożyczek nakładają się na szereg niedawnych orzeczeń sądowych i polityk administracyjnych, które ograniczają inicjatywy na rzecz różnorodności, równości i integracji w szkolnictwie wyższym.

Grover uważa, że nowe zasady „nieproporcjonalnie zniechęcą i zmniejszą prawdopodobieństwo” podjęcia studiów medycznych przez studentów z rodzin o niższych dochodach, a nawet złożenia podania.

Zmiany mogą mieć również poważne konsekwencje dla przyszłej dostępności lekarzy. Już po decyzji Sądu Najwyższego z czerwca 2023 roku, zakazującej uwzględniania rasy w procesie rekrutacji na studia, liczba kandydatów czarnoskórych i latynoskich w szkołach medycznych zaczęła spadać. W danych cytowanych przez JAMA Network Open widać wyraźnie, że w 2023 roku liczba nowych studentów rasy czarnej lub afroamerykańskiej zmalała o 11,6 procent, a Latynosów o 10,8 procent, podczas gdy liczba studentów białych i pochodzenia azjatyckiego wzrosła.

W środowisku powszechne jest też przekonanie, że finansowa presja wypchnie młodych lekarzy w stronę najbardziej dochodowych specjalizacji, kosztem podstawowej opieki zdrowotnej, której deficyt już teraz jest odczuwalny w całym kraju. Association of American Medical Colleges prognozuje, że do 2036 roku niedobór lekarzy może sięgnąć nawet 86 tysięcy - a w wielu społecznościach braki są odczuwalne już dziś.

Co ważne, ograniczenia dotyczą nie tylko medycyny. W podobny sposób restrykcje obejmą m.in. stomatologię, farmację, psychologię czy chiropraktykę. Jeszcze surowsze limity mają objąć kierunki, które Departament Edukacji klasyfikuje jako „nieprofesjonalne” - jak zaawansowane studia pielęgniarskie czy rehabilitacyjne. Tam roczny limit kredytów wyniesie jedynie 20 500 dolarów. Organizacje zawodowe pielęgniarek podkreślają, że w obliczu historycznego niedoboru kadr w pielęgniarstwie tak duże ograniczenia stanowią zagrożenie dla funkcjonowania systemu zdrowia.

Korzyści płynące z różnorodności w kadrze medycznej

Jennifer Menik Kennedy, przewodnicząca American Nurses Association, zwraca uwagę, że w wielu społecznościach - zwłaszcza wiejskich i ubogich - to pielęgniarki z zaawansowanymi kwalifikacjami zapewniają dostęp do podstawowej opieki. Jeśli ich edukacja stanie się mniej dostępna, najbardziej ucierpią pacjenci.

Eksperci od polityki zdrowotnej podkreślają również szerszy, społeczny wymiar tych zmian. Badania wykazują, że pacjenci lepiej radzą sobie z chorobami przewlekłymi, gdy trafiają na lekarza lub pielęgniarkę, z którymi łączy ich język, kultura lub doświadczenie życiowe. Tak zwana „zgodność” lekarza i pacjenta przekłada się na lepszą komunikację, a ta - na lepsze efekty leczenia. Ograniczenie dostępu do edukacji może więc pogłębić istniejące nierówności zdrowotne.

Vincent Guilamo-Ramos z Johns Hopkins School of Nursing, który współtworzył raport National Academies, przypomina, że tworzenie zróżnicowanego środowiska pracowników ochrony zdrowia jest jednym z najskuteczniejszych sposobów poprawy zdrowia publicznego. Jak podkreśla, „najlepsza kadra to ta, która odzwierciedla różnorodność społeczeństwa i potrafi dzięki temu zapewnić opiekę dostępną i adekwatną dla wszystkich”.

Choć administracja argumentuje, że nowe limity kredytów obniżą koszty kształcenia, wielu ekspertów uważa to za mało prawdopodobne. Sam Guilamo-Ramos zaznacza, że choć wszyscy chcieliby tańszej edukacji, obecne działania rządu raczej nie przyniosą pożądanych zmian. Gdyby jednak koszty spadły, zyskałby na tym nie tylko system edukacji, ale przede wszystkim pacjenci - bo szerszy dostęp do zawodów medycznych oznacza zdrowsze społeczeństwo.

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH WYBORCZYCH 300 X 600

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor