15 września 2016

Udostępnij znajomym:

Pierwsza prezydencka debata demokratki Hillary Clinton i kandydata partii republikańskiej Donalda Trumpa została zaplanowana na 26 września. To właśnie tego samego dnia 1960 roku w studiu telewizji CBS w Chicago odbyła się pierwsza telewizyjna debata pretendentów do Białego Domu.

Republikanin Richard Nixon i demokrata John F. Kennedy to bohaterowie pierwszej debaty prezydenckiej transmitowanej na całe Stany Zjednoczone dokładnie 26 września 1960 roku. Nie było widowni, a telewizyjne studio praktycznie było puste. Każdy z kandydatów miał osiem minut na przedstawienie się, a potem trzy minuty na podsumowanie debaty. Przekaz ze studia CBS w Chicago transmitowany był na żywo także przez telewizje NBC i ABC.

Rankiem 26 września 1960 roku demokratyczny senator z Massachusetts John F. Kennedy był stosunkowo mało znany w porównaniu do urzędującego republikańskiego wiceprezydenta Richarda Nixona. Pod koniec wieczoru to Kennedy był gwiazdą. Nixon w tym dniu nie wyglądał dobrze. Był blady, wychudzony po niedawnym pobycie w szpitalu, wyglądał na schorowanego, pocił się. Zupełnie inaczej prezentował się Kennedy. Przystojny, opalony, spokojny i pewny siebie.

Jak głosi legenda, ci którzy słuchali debaty w radiu, stwierdzili, że to Nixon wygrał. Ale słuchacze byli w mniejszości. Serca telewidzów porwał senator Kennedy. Przeważył szalę na swoją stronę nie tyle tym, co powiedział, ile dzięki temu, że doskonale wyglądał na ekranie telewizyjnym.

W 1960 roku 88 procent amerykańskich gospodarstw domowych posiadało telewizory, wobec zaledwie 11 procent dziesięć lat wcześniej. Liczbę widzów, którzy oglądali pierwszą telewizyjną debatę prezydencką oszacowano na 74 mln - podał Broadcast Magazine.

Richard Nixon wypadł dużo lepiej w kolejnych debatach. Wyglądał lepiej, niektórzy politolodzy twierdzą, że jego współpracownicy wprowadzili mu specjalną dietę, by trochę przytył. Jednak nie był w stanie nadrobić strat z pierwszej debaty, która zdaniem obserwatorów przyczyniła się do zwycięstwa w wyborach prezydenckich senatora Johna F. Kennedy'ego różnicą zaledwie 118 tysięcy głosów.

Wizualny kontrast między dwoma kandydatami przyniósł nieoczekiwany efekt wyborczy - napisał w swojej książce "The Making of President 1960" Theodore H. White, który utrzymuje, że siła obrazu wygrała z tym, co kandydaci mieli do powiedzenia. Debata ta po raz pierwszy na taką skalę pokazała potęgę telewizji jako nowego środka perswazji politycznej.

Analiza prezydenckich telewizyjnych potyczek kandydatów do Białego Domu od 1960 roku ogólnie zgodna jest z maksymą White'a - stwierdził James Fallows, autor artykułu "When Donald Meets Hillary" opublikowanego w magazynie "The Atlantic".

Tylko w kilku przypadkach politycy zyskali lub stracili poparcie po tym, co powiedzieli, a nie jak wyglądali. Gerald Ford jest najbardziej oczywistym przykładem.

W 1976 roku podczas drugiej prezydenckiej debaty z ówczesnym gubernatorem Georgii Jimmy'm Carterem, Gerald Ford, ówczesny republikański prezydent popełnił wtedy słynną gafę, mówiąc: "Nie ma sowieckiej dominacji w Europie Wschodniej". Moderator debaty Max Frankel z dziennika "New York Times" zapytał z niedowierzaniem: "Przepraszam, co? Czy dobrze zrozumiałem? Czy pan powiedział, że Rosjanie nie traktują Europy Wschodniej jako swojej strefy wpływów, zajmując większości krajów i umieszczając tam swe wojska, by mieć pewność, że jest to strefa komunistyczna?". Ford nie odstąpił od pierwotnego oświadczenia, stwierdził, że Polska, Rumunia i Jugosławia były wolne od radzieckiej interwencji. Ta wypowiedź prześladowała go przez resztę kampanii i kosztowała wybory. Jak obliczono, kosztowało go to około 4 procent głosów.

Niektórzy politycy jeszcze dzisiaj wspominają krążące powiedzenie nawiązujące do gafy z debaty w 1976 roku - o tym jak "Ford wyzwolił Polskę".

Na ironię, Ford był pierwszym kandydatem, który wyraził zgodę na udział w telewizyjnej debacie od fatalnego występu Richarda Nixona w starciu Johnem F. Kennedy'm w 1960 roku. Przez 16 lat nie organizowano debat przedwyborczych w telewizji.

Gerald Ford był pierwszym, i jak dotąd jedynym, prezydentem z nominacji. Urząd wiceprezydenta objął (był przywódcą mniejszości w Izbie Reprezentantów) po rezygnacji Spiro T. Agnew, a fotel prezydenta po ustąpieniu Nixona.

Wybory prezydenckie w 1976 r. odbywały się, kiedy rządząca partia republikańska była poważnie osłabiona aferą Watergate, która zmusiła w roku 1974 do ustąpienia prezydenta Richarda Nixona. Dawało to przewagę znajdującej się w opozycji od roku 1969 partii demokratycznej. Prezydent Ford był atakowany za ułaskawienie Nixona zaraz po objęciu urzędu. Jimmy Carter ostatecznie wygrał wybory nieznaczną różnicą głosów.

Cztery lata później przeciwnikiem urzędującego Cartera w debacie był gubernator Kalifornii, Ronald Reagan, jak podkreślano "kandydat bez doświadczenia i wiedzy w sprawach międzynarodowych". Reagan pokazał swoje aktorstwo. Do historii przeszła jego riposta na wypowiedzi Cartera: "Here you go again..." (Pan znowu swoje...).

Gubernator Massachusetts Michel Dukakis, demokratyczny kandydat na prezydenta, nie zdobył serc wyborców, tak jak JFK czy Reagan, po debacie w 1988 roku z ubiegającym się wtedy o prezydenturę urzędującym wiceprezydentem George'm H.W. Bushem .

Dukakis, znany z ostrego sprzeciwu wobec kary śmierci, został zapytany, czy zmieniłby zdanie, gdyby jego żona Kitty została zgwałcona i zamordowana. Na pytanie prowadzącego debatę dziennikarza CNN Bernarda Shawa, nie okazując żadnych emocji, odpowiedział: "Nie, nie, Bernard, i myślę, że wiesz, że przez całe moje życiem byłem przeciwnikiem kary śmierci. Nie widzę żadnych dowodów, że jest to środek odstraszający. Uważam, że są lepsze i bardziej skuteczne sposoby radzenia sobie z przemocą".

Niektórzy uważali, że takie pytanie nie powinno było w ogóle paść w debacie, inni krytykowali Dukakisa za odpowiedź, stwierdzając, że była "beznamiętna i lekceważąca". Po latach Dukakis, który przegrał z Bushem, odnosząc się do debaty i słynnego pytania, stwierdził: "Nie sądziłem, że było tak źle".

W 1994 roku ówczesny wiceprezydent George H.W. Bush zmierzył się w debacie z demokratką Geraldine Ferraro, pierwszą w historii kobietą nominowaną na wiceprezydenta z ramienia jednej z dwóch głównych partii.

Bush starał się pouczać Ferraro w sprawach polityki zagranicznej, mówiąc: "Proszę pozwolić mi wytłumaczyć, jaka jest różnica między Iranem a ambasadą w Libanie. Ferraro ripostowała, wytykając Bushowi protekcjonalne podejście do niej. Demokratka była kandydatką na wiceprezydenta u boku Waltera Mondale. Przegrali z urzędującym wtedy republikańskim prezydentem Ronaldem Reaganem i jego wiceprezydentem George'm H.W Bushem, późniejszym prezydentem.

W kampanii prezydenckiej w 1992 roku oprócz urzędującego prezydenta Busha i Billa Clintona wystąpił również kandydat niezależny, multimilioner z Teksasu, Ross Perot. Odbyły się dwie debaty: pierwsza w tradycyjnej formie, gdzie kandydaci odpowiadali na pytania panelu dziennikarzy, i druga, w której pytania zadawali także widzowie z sali.

W czasie drugiej debaty prezydent George H.W. Bush, najwyraźniej zmęczony, dwa razy - co uchwyciły kamery - spojrzał na zegarek. Gest zgodnie komentowano jako jaskrawy wyraz typowego dla Busha znudzenia sprawami krajowymi.

Historia pokazuje, że debaty mogą rozstrzygnąć o wyniku wyborów prezydenckich. Kandydaci muszą uważać na to, co mówią, a jednocześnie bronić swoich programów i poglądów na oczach milionów telewidzów.

Obecni pretendenci do Białego Domu, demokratka Hillary Clinton i kandydat partii republikańskiej Donald Trump, w tej kampanii prezentowali się już w debatach podczas prawyborów, ale wyborcy czekają na ich bezpośrednie starcie.

Dla Donalda Trumpa będzie to pierwsza debata tylko z jednym kandydatem, bo w republikańskich prawyborach w telewizyjnych dyskusjach brało grono nawet dziesięciu kandydatów.

Hillary Clinton ma większe doświadczenie w bezpośrednich starciach. W ostatnich debatach w prawyborach na polu walki pozostał tylko senator Bernie Sanders. Poza tym była Pierwsza Dama ma za sobą już jedną kampanię prezydencką. W 2008 roku debatowała z Barackiem Obamą.

Zwolennicy Clinton tym razem niepokoją się o jej stan zdrowia i czy zdąży do debaty odzyskać siły po zapaleniu płuc, które ostatnio u niej zdiagnozowano. Problemy z jej zdrowiem wyszły na jaw po tym, jak się źle poczuła na obchodach 15. rocznicy zamachów terrorystycznych z 11 września w Nowym Jorku. Dopiero po tym incydencie opinia publiczna dowiedziała się, że zdiagnozowano u niej zapalenie płuc. A cała sprawa zakończyła się opublikowanie informacji medycznych zarówno dotyczących stanu zdrowia 68-letniej Hillary Clinton, jak i jej 70-letniego rywala Donalda Trumpa.

Pierwsza debata Clinton-Trump została zaplanowana na 26 września. Odbędzie się na Hofstra University w Hempstead pod Nowym Jorkiem. Będzie miała tradycyjną formułę - pytanie moderatora, odpowiedź kandydata. 

Debatę poprowadzi czarnoskóry dziennikarz NBC Lester Holt. Przewidziana na półtorej godziny debata będzie podzielona na sześć 15-minutowych segmentów. Nie będzie przerw na reklamy.

O doborze moderatorów decyduje federalna komisja, która obraduje przy drzwiach zamkniętych, bez mediów.

Donald Trump zaproponował nawet, żeby debata z Hillary Clinton odbyła się bez moderatora, by uniknąć niesprawiedliwego traktowania i zadawania pytań w sposób stronniczy.

Trump twierdzi, że nadchodząca debata "będzie miała największą oglądalność w historii telewizji", a nawet "będzie najbardziej oglądanym wydarzeniem w historii ludzkości".

Wskaźniki oglądalności debat prezydenckich są z reguły wysokie. Tak było w przypadku pierwszej debaty prezydenckiej przed wyborami w 2012 roku z udziałem Baracka Obamy i kandydata republikanów Mitta Romneya. Ich pierwsze bezpośrednie starcie przed kamerami obejrzało 67.2 mln widzów. 

Dla porównania pierwszą debatę prezydenta George'a W. Busha i senatora Johna Kerry'ego w 2004 roku obejrzało 62.5 mln ludzi. Z kolei pierwszy pojedynek Baracka Obamy i republikańskiego senatora Johna McCaina w wyborach prezydenckich w 2008 roku przyciągnął przed telewizory 52.4 mln widzów.

Żadna pierwsza debata prezydencka nie miała takiej oglądalności jak ta w 1980 roku, kiedy 80.6 mln widzów zobaczyło pojedynek prezydenta Jimmy'ego Cartera i Ronalda Reagana. Czy Hillary Clinton i Donaldowi Trumpowi uda się pobić ten rekord przekonamy się już 26 września.

Druga prezydencka debata została zaplanowana na 9 października na Uniwersytecie St. Louis. Ma mieć formę spotkania z wyborcami - kandydatom będą zadawać pytania widzowie z sali.

Trzecia debata - 19 października - zostanie zorganizowana na Uniwersytecie stanu Nevada w Las Vegas i będzie poświęcona zagadnieniom międzynarodowym.

Z kolei 4 października na Uniwersytecie Longwood w stanie Wirginia odbędzie  debata kandydatów na wiceprezydentów: demokraty Tima Kaine i republikanina, gubernatora Indiany Mike'a Pence'a.

Opracowano na podstawie: The Atlantic/TIME/ CNN/The Hill/ Politicpre
Joanna Trzos

            

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor