Ponad 150 osób zostało zabitych w wyniku strzelanin z użyciem broni palnej. Tego typu incydentów na terenie Stanów Zjednoczonych było ponad 400. To niechlubny wynik świątecznego weekendu obejmującego 4 lipca - Dzień Niepodległości. Oficjalne dane, które dokładnie pokazują liczbę strzelanin i ofiar dotyczą w większości przypadków okresu 72 godzin - od piątku do niedzieli. Wiadomo już, że ofiar będzie przybywać, bo kilkudziesięciu pacjentów walczy o życie w miejscowych szpitalach - są w stanie krytycznym bez dobrych rokowań. Do największej liczby przestępstw z użyciem broni doszło na terenach dużych metropolii.
W Nowym Jorku liczba tego typu przestępstw osiągnęła poziom, który jeszcze kilka lat temu był trudny do wyobrażenia. W trakcie tegorocznego świątecznego weekendu w wyniku 21 strzelanin zginęło 26 osób. Ta statystyka utrzymuje się od ubiegłego roku - wówczas także w okresie weekendu majowego życie straciło 30 osób. Od początku roku w Nowym Jorku liczba przestępstw z użyciem broni wzrosła o niemal 40 procent.
Szef chicagowskiej policji w ubiegłym tygodniu zapowiedział, że dla funkcjonariuszy będzie to najtrudniejszy weekend w roku. Nie pomylił się. Przynajmniej 104 osoby zostały postrzelone, a 14 nie żyje. Wśród rannych znalazła się 5-letnia dziewczynka ranna w niedzielne popołudnie oraz 6-letnia dziewczynka postrzelona w poniedziałek rano. Na wieczną służbę odszedł też Chrys Carvajal – członek Gwardii Narodowej, który stracił życie w jednej ze strzelanin.
„Carvajal był nowy w Gwardii Narodowej stanu Illinois i miał zostać przydzielony do jednostki transportowej. Niedawno ukończył podstawowe szkolenie wojskowe” – powiedział nie kryjąc smutku Brad Leighton z Gwardii stanu Illinois.
Na terenie metropolii chicagowskiej postrzelonych zostało też dwóch policjantów, ich życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. To najtragiczniejszy bilans weekendu obejmującego 4 lipca w Wietrznym Mieście od co najmniej 2017 roku. Wówczas postrzelone zostały 103 osoby. Niespokojnie było też w mniejszych miastach. W Norfolk w Virginii w piątek popołudniu zostało postrzelonych czworo dzieci w wieku od 6 do 16 lat. Strzelał ich znajomy – piętnastolatek. Z kolei w Toledo w Ohio zmarła jedna osoba, a jedenaście zostało rannych. To wynik strzelaniny, do której doszło w jednym z apartamentów. Na chwilę obecną sprawcy nie udało się aresztować.
fk