31 marca 2022

Udostępnij znajomym:

Mówiono, że wojsko to jest jednym z najlepszych na świecie. Armia ta dysponowała podobno doskonałym sprzętem: najcięższymi i najnowocześniejszymi czołgami, samolotami nowej generacji i zaawansowanymi okrętami morskimi. Zainwestowała w modernizację i opracowała coś, co powszechnie uważano za jedne z najbardziej wyrafinowanych planów ewentualnego konfliktu w Europie. Co więcej, zaplanowała i przygotowała się do nadchodzącej wojny, którą w opinii większości miała wygrać. O jaką armię chodzi?

Opis ten może dotyczyć armii rosyjskiej, która w zeszłym miesiącu zaatakowała Ukrainę. Ale nie dotyczy. Phillips Payson O'Brien, profesor studiów strategicznych na Uniwersytecie St. Andrews w Szkocji, opisuje w ten sposób na łamach The Atlantic armię francuską lat 30. XX wieku. 

Ta francuska siła była wtedy uważana za jedną z najlepszych na świecie – kontynuuje autor. Winston Churchill wierzył, że stanowiła ona największą nadzieję świata na powstrzymanie nazistowskich Niemiec. Jak powiedział w 1933 roku, a potem wielokrotnie powtarzał: „Dzięki Bogu za armię francuską”.

Jednak kiedy ta francuska potęga militarna została przetestowana w bitwie, okazało się, że jest słaba. Niemcy podbiły Francję w mniej niż dwa miesiące w 1940 roku. Cała rzekoma doskonałość sprzętu i doktryny francuskiej armii była bezużyteczna. Szereg problemów, w tym słaba logistyka, fatalna komunikacja i niskie morale, nękały armię, w której żołnierze i młodsi oficerowie narzekali na nieelastyczne przywództwo. 

W 1940 roku Francuzi mieli „najlepszy” czołg, Char B-1. Dysponował armatą 75 mm i był lepiej uzbrojony niż jakikolwiek niemiecki czołg, a także deklasował Niemców pod względem opancerzenia. Ale kiedy rozpoczęła się Bitwa o Francję, czołg ten wykazywał szereg poważnych usterek mechanicznych oraz niespotykany apetyt na paliwo.

Okazuje się, że dobry sprzęt i świetna doktryna wojenna nie dają gwarancji wygranej

Niewiele też mówią o tym, jak dana armia poradzi sobie na wojnie. Aby to przewidzieć, należy przeanalizować nie tylko sprzęt i strategię, ale także zdolność do podejmowania złożonych operacji, mało atrakcyjne, ale kluczowe potrzeby logistyczne, zaangażowanie żołnierzy w walkę i ich poświęcenie w konkretnej, toczącej się wojnie. Co najważniejsze, należy zastanowić się, jak wojsko sprawdzi się w sytuacji zetknięcia z kompetentnym przeciwnikiem.

Jak to elokwentnie ujął kiedyś doskonały pięściarz, Mike Tyson: „Każdy ma plan, dopóki nie dostanie w twarz”.

To, co widzimy dzisiaj na Ukrainie, jest wynikiem takiego właśnie uderzenia w twarz rzekomo potężnego wojska. Wytrzymałość ukraińskiego oporu jest kłopotliwa dla zachodnich ekspertów i społeczności wojskowej, która przewidziała, że Rosjanie podbiją Ukrainę w ciągu kilku dni. Przez lata zachodni „eksperci” paplali o kosztownej, zaawansowanej technologicznie modernizacji rosyjskiego wojska. Mówiono nam, że Rosjanie mają lepsze czołgi i samoloty, w tym najnowocześniejsze myśliwce-bombowce SU-34 i czołgi T-90, posiadające jedne z najlepszych specyfikacji technicznych na świecie. Rosjanie również pozornie zreorganizowali swoją armię w bardziej profesjonalną, przeważnie ochotniczą siłę. Ponownie przemyśleli swoją ofensywną doktrynę i stworzyli batalionowe grupy taktyczne, elastyczne, silnie opancerzone formacje, które miały być kluczem do pokonania Ukraińców. Wiele osób uległo pewnego rodzaju wojennej pornografii, starając się przewidzieć wynik inwazji Rosji na swego sąsiada.

Błędne kryteria, fałszywe wyniki

Te przewidywania, oparte na kuszących, ale fundamentalnie błędnych kryteriach, okazały się fałszywe. Zachodni analitycy wzięli podstawowe wskaźniki (takie jak liczba i typy czołgów oraz samolotów), wyobrazili sobie jak te siły realizują rosyjską doktrynę wojskową, po czym doszli do wniosku, że Ukraińcy nie mają szans. 

Jednak liczenie czołgów i samolotów oraz zagłębianie się w ich specyfikacje techniczne nie jest użytecznym sposobem analizy współczesnych sił zbrojnych. Systemy używane przez Zachód do oceny rosyjskiej armii zawiodły, niemal tak samo kompleksowo, jak sama armia rosyjska.

Chociaż analitycy i historycy spędzą lata na kłótniach o to, dlaczego przedwojenne oceny rosyjskiego wojska okazały się tak błędne, już widać dwa powody. 

Po pierwsze, zachodni analitycy źle zrozumieli zdolność rosyjskiego wojska do podejmowania najbardziej złożonych operacji oraz jego zdolności logistyczne. 

Po drugie, prognostycy zbyt mało uwagi zwracali na podstawowe motywacje i morale żołnierzy, których poproszono o wykorzystanie rzekomo doskonałej doktryny i sprzętu wojska rosyjskiego.

Problemy Rosji z realizacją złożonych operacji stały się oczywiste niemal natychmiast po przekroczeniu przez jej armię granicy z Ukrainą. Na przykład wielu obserwatorów uważało, że duże, zaawansowane rosyjskie siły powietrzne szybko zdobędą dominację powietrzną nad Ukrainą, zapewniając wsparcie rosyjskim siłom lądowym, jednocześnie poważnie ograniczając ruch Ukraińców. Zamiast tego Ukraińcy wprowadzili znacznie bardziej wyrafinowany niż oczekiwano system obrony powietrznej, który od samego początku utrudniał rosyjskie wysiłki. Ukraińcy pokazali, że armia rosyjska nie jest w stanie skutecznie prowadzić skomplikowanych operacji powietrznych potrzebnych do przejęcia dominacji na niebie należącym do znacznie słabszego przeciwnika. 

Logistyka Rosji była jeszcze gorsza. Ciężarówki w złym stanie, źle prowadzone, w zbyt małej liczbie. Gdy wojska rosyjskie posunęły się naprzód, okazało się, że zebranie zapasów potrzebnych do dalszego postępu staje się coraz trudniejsze. Przykładem może być 40-milowa kolumna pojazdów rozciągnięta od Białorusi w kierunku Kijowa, która się po prostu się zatrzymała.

Jednocześnie rzekomo zawodowi żołnierze rosyjscy byli zdezorientowani, całkowicie nieprzygotowani na stawienie czoła ukraińskiemu oporowi i, jak wynika ze zdjęć, zaskakująco chętni do porzucania nawet najbardziej zaawansowanego rosyjskiego sprzętu. W miare postępów wojny i rosyjskich strat, żołnierze tego kraju padali ofiarą odmrożeń, odmawiali wykonania rozkazów i przynajmniej w jednym przypadku usiłowali zabić swych przełożonych.

Zachodni eksperci, którzy badają rosyjskie siły zbrojne, mogli i powinni byli przewidzieć te problemy. Od co najmniej trzech dekad rosyjskie wojsko nie podejmowało skomplikowanych operacji. Jego ostatnie działania, takie jak bombardowanie Syrii, były dość prostymi operacjami, w których samoloty mogły być używane do terroryzowania wroga nie mogącego się skutecznie bronić.

Wojna to niezwykle trudna i złożona sprawa 

Zachodni stratedzy nie mogą cofnąć się w czasie i zmienić swoich wcześniejszych ocen. Każdy system, w którym panuje powszechny konsensus, że doskonałe i zmodernizowane rosyjskie wojsko podbije Ukrainę w ciągu kilku dni, jest systemem w kryzysie. 

Można i należy zrobić to lepiej następnym razem. Jeśli światowi przywódcy lepiej zrozumieją potencjalne trudności jakiejkolwiek wojny w Azji Wschodniej, być może zdadzą sobie sprawę, jak trudny jest do przewidzenia wynik takiej konfrontacji. Na przykład gdyby Chińczycy próbowali desantu na Tajwan, podjęliby się być może najbardziej złożonej operacji wojennej, do tego takiej, której ich wojsko nigdy wcześniej nie próbowało. Nie wiemy, jakby się to skończyło, ale wiemy, że prawdopodobnie nie poszłoby to zgodnie z planem. Na wojnie zawsze tak jest.

na podst. theatlantic.com

rj

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor