Elektromobilność to obecnie jeden z filarów i wyznaczników, którymi kierują się europejskie i amerykańskie miasta. To, że auta zeroemisyjne mogą stać się przyszłością motoryzacji i w ten sposób wyeliminować z rynku klasyczne auta spalinowe wiadome jest od dawna. Każdy myślał, że to perspektywa dziesiątek lat. Okazuje się, że może się tak stać za niespełna dekadę, a charakterystyczny zapach paliwa na stacjach benzynowych wkrótce odejdzie do lamusa.
Reakcja
Dwóch senatorów z Kalifornii zaapelowało w tym tygodniu do prezydenta Joe Bidena i jego administracji o wyznaczenie konkretnej daty, po której sprzedaż samochodów napędzanych silnikami spalinowymi – benzynowymi i diesla - nie będzie możliwa w Stanach Zjednoczonych. W liście wysłanym w poniedziałek przez demokratów - Diane Feinstein i Alexa Padillę, widnieje prośba, by prezydent „podążał za przykładem Kalifornii i wyznaczył datę, do której wszystkie sprzedawane w Stanach Zjednoczonych nowe samochody – osobowe i ciężarowe będą pojazdami bezemisyjnymi”.
Zachodni przykład
Gubernator Kalifornii Gavin Newsom podpisał we wrześniu ubiegłego roku dekret nakazujący, by do 2035 roku wszystkie nowe samochody osobowe i ciężarowe sprzedawane w tym stanie były pojazdami o zerowej emisji. Kalifornia od dawna stara się być w tym zakresie przykładem dla pozostałych stanów. Niektóre modele samochodów, które są sprzedawane w USA z silnikami spalinowymi, w Kalifornii jako jednym z kilku miejsc na całej mapie, taki właśnie pojazd można kupić z motorem w stu procentach elektrycznym – tak jest chociażby z miejskim Fiatem 500. Spośród wszystkich stanów USA, aż dziewięć zdecydowało się na ogłoszenie dat, po których nie będzie już można sprzedawać w nich nowych aut z silnikami spalinowymi – zależnie od konkretnego przykładu stanie się to w okresie od 2035 do 2050 roku. Obecnie auta elektryczne stanowią mniej niż 3% sprzedaży wszystkich pojazdów w USA. To zdecydowanie mniej niż w innych krajach - przede wszystkim w Norwegii, gdzie ponad połowa samochodów sprzedanych w zeszłym roku to pojazdy elektryczne. Według niektórych analityków z branży motoryzacyjnej, nawet bez ingerencji władz federalnych w przepisy, nowe pojazdy elektryczne sprzedawane na terenie Stanów Zjednoczonych mogą osiągnąć poziom norweski, ale potrzeba na to kilkunastu lat. Zdaniem portali branżowych może się tak stać w 2035 roku.
Bodyguard
W całej dyskusji nie zabrakło opinii koncernów motoryzacyjnych, które też mają coś do powiedzenia w tej sprawie. Po przesłanym do Joe Bidena liście senatorów, do rozmów wkroczył nowy gracz, będący częściowo obrońcą starych przepisów. Niebyle jaki, bo to… Toyota. Przedstawiciele firmy odpowiedzialni za rozwój firmy na rynku północnoamerykańskim są bardzo sceptyczni w związku z forsowanym przez dwójkę demokratycznych senatorów pomysłem.
„Jeśli mamy dokonać radykalnego postępu w zakresie elektryfikacji, będzie to wymagało pokonania ogromnych wyzwań, w tym budowy infrastruktury do ładowania, dostępności baterii, akceptacji konsumentów i przystępności cenowej” - mówi Robert Wimmer, dyrektor ds. Badań nad energią i środowiskiem w Toyota Motor North America. Wimmer dodał, że dwadzieścia lat zajęła Toyocie sprzedanie ponad 4 milionów benzynowo-elektrycznych pojazdów hybrydowych na rynku amerykańskim. Firma na chwilę obecną ma na celu zwiększenie sprzedaży właśnie hybryd, a nie samochodów w pełni elektrycznych. Są jednak koncerny, które zeroemisyjność akcentują wyjątkowo mocno. W tym miesiącu Volvo ogłosiło, że cała gama szwedzkich samochodów będzie w pełni elektryczna do 2030 roku. Podobnie ma postąpić Ford, który już zapowiedział, że flota jego samochodów sprzedawanych na rynku europejskim ma być w pełni elektryczna także do 2030 roku. Na rynku amerykańskim producent daje sobie kilka lat więcej. Wiadomo też, że jako pierwsze zostaną wyeliminowane z produkcji osobowe auta spalinowe. Furgonetki i ciężarówki napędzane ropą i benzyną będą produkowane przez kilka kolejnych lat, od momentu zakończenia produkcji spalinowych osobówek.
Reakcja władz
Administracja Joe Bidena nie odniosła się jeszcze do propozycji senatorów z Kalifornii, ale federalna Agencja Ochrony Środowiska stwierdziła, że popiera podejmowanie kroków w celu zmniejszenia emisji spalin do atmosfery, jednak każdy kolejny ruch musi zostać dobrze przemyślany. Zeroemisyjność jest szczególnie bliska Joe Bidenowi, który już w trakcie kampanii wyborczej wielokrotnie akcentował potrzebę zwiększanie liczby aut na prąd w trosce o środowisko naturalne. Wśród innych działań podjętych do tej pory przez nową administrację w zakresie redukcji emisji spalin i gazów, Biden podpisał 27 stycznia dekret, w którym obiecał kupować bezemisyjne pojazdy dla rządu federalnego, w tym dla amerykańskiej poczty – chodzi oczywiście o elektryczne auta dostawcze. Agencje federalne to nie jedyne podmioty, które walczą o zeroemisyjność.
Sektor prywatny a auta elektryczne
W tym kierunku idzie też sektor prywatny, a trzy grosze do całej operacji dorzuca stan Illinois. Wszystko za sprawą firmy Rivian, która jest producentem samochodów elektrycznych z Normal w Illinois – fabryka znajduje się w byłych zakładach Mitsubishi. Oprócz modeli osobowych w ofercie producenta są też auta półciężarowe – także elektryczne. W 2019 roku Rivian rozpoczął współpracę z Amazonem, a owocem tego związku jest właśnie zeroemisyjna, naszpikowana elektroniką ciężarówka. Dzięki elektrycznym dostawczakom Amerykanie otrzymają swoje zakupy dokonane u amerykańskiego detalisty. Pierwszy samochód dostawczy Rivian&Amazon pojawił się już na ulicach Los Angeles i rozwiózł pierwsze paczki. Amazon zapewnia, że do końca 2022 r. na amerykańskie ulice wyjedzie 10 tys. podobnych maszyn, a do 2030 roku ma się ich pojawić nawet 100 tys.
fk