Przy okazji zaciętej walki o stanowisko przewodniczącego związku zawodowego chicagowskiej policji (Fraternal Order of Police – FOP) powróciła debata na temat wymogu rezydencji w mieście dla funkcjonariuszy. Temat wzbudza sporo emocji.
Funkcjonariusz Kevin W. Graham, niegdyś pikietował ze związkiem zawodowym policji FOP, domagając się zniesienia wymogu zamieszkania na terenie Chicago. "Jeśli miasto chce zaoszczędzić pieniądze, niech zniesie wymóg rezydencji" – widniało hasło na jednej z tablic podczas protestu.
W 2013 r. Graham wraz z żoną sprzedał dom w Edgebrook na północnym-zachodzie Chicago i kupił dużo droższy dom z czterema sypialniami w Lincolnshire, około 25 mil poza granicami miasta w powiecie Lake.
Teraz Graham chce zostać szefem największego policyjnego związku zawodowego w mieście i zająć miejsce obecnego przewodniczącego FOP, Deana Angelo. Druga tura wewnętrznych wyborów zostanie przeprowadzona 29 marca.
I chociaż sam Graham ma adres zamieszkania na przedmieściach, przekonuje, że wynajmuje mieszkanie swojej siostry w Chicago, spełniając w pełnej przepisy departamentu policji dotyczące rezydencji.
Graham zarzuca też Angelo, że z jego domu na przedmieściach, który kupił za $617,000, robi rewelacje i używa jako argumentu w negatywnej kampanii wymierzonej w niego.
Ponadto Graham zaprzecza, że mieszka poza miastem i określa jego rywala "szczurem", zarzucając Angelo roznoszenie plotek na temat jego miejsca zamieszkania.
Angelo, walczący o kolejną kadencję przewodniczącego związku zawodowego policjantów FOP, w zeszłym tygodniu zaprzeczył, że to on nagłośnił sprawę adresu swojego wyborczego rywala.
"To są najbrzydsze wybory od lat" - powiedział Angelo - "Nie wiem, czy to przez media społecznościowe, czy przez media. Wyobrażam sobie, że było to trudne dla rodziny (Grahama)".
Angelo i jego żona mieszkają w domu w dzielnicy Edison Park, na północnym-zachodzie Chicago.
Dziennikarze "Chicago Sun-Times" ostatnio ustali, że Kevin W. Graham nie ma już domu w mieście, a jego nazwisko widnieje na rachunku za wodę w domu Lincolnshire.
Z danych komisji wyborczej wynika, że żona Grahama została zarejestrowana do głosowania z adresu w Lincolnshire, a Graham podał adres mieszkania o powierzchni 900-stóp kwadratowych, znajdującego się w piwnicy domu w dzielnicy West Town na zachodzie Chicago.
Dwa samochody, które Graham posiada, nie są zarejestrowane na żadnym z adresów, ale na komisariacie w 19. dystrykcie policji, w którym pracuje.
Graham skontaktował się ostatnio z felietonistą gazety "Chicago Sun-Times", Danem Mihalopoulosem, a nie z dziennikarzami, którzy początkowo ubiegali się o komentarz do sprawy.
"Zawsze mieszkałem w mieście, jak jest to wymagane" - powiedział w rozmowie z Mihalopoulosem. "Zawsze przestrzegałem przepisów departamentu policji w Chicago"- dodał.
Graham sprzedał swój dom w Edgebrook w maju 2013 r. emerytowanemu policjantowi Lesowi Smulevitzowi, który jest wujkiem burmistrza Rahma Emanuela.
Graham powiedział Mihalopoulosowi, że nie wiedział, że Smulevitz był związany z burmistrzem, aż do wyrażenia przez niego zgody na zakup. Przyznał też, że od czasu do czasu pełnił służbę przed domem Emanuela, podobnie jak "90 procent" funkcjonariuszy patrolowych w 19. dystrykcie, gdzie pracował przez 20 lat.
54-letni Graham głosował używając adresu w dzielnicy West Town od 2013 roku, w tym w wyborach w listopadzie ubiegłego roku. Jego żona została zarejestrowana w Lincolnshire. Małżeństwo ubiega się także o ulgę w podatku od nieruchomości od domu w Lincolnshire.
Sam zainteresowany nie chciał odpowiedzieć na pytanie, jak często jest w domu w Lincolnshire. "Nie jestem rozwiedziony. Jestem katolikiem" - powiedział Graham. "Moja żona może mieszkać gdzie chce. To jej sprawa i nikogo nie powinno to interesować" - powiedział Graham.
Z jego relacji wynika, że z mieszkania w piwnicy w chicagowskiej dzielnicy West Town wyprowadził się około roku temu po tym, jak zostało zalane, a obecnie pozostaje w mieszkaniu własnościowym jego siostry w dzielnicy Lake View. Przyznaje, że głosował pięć miesięcy temu, korzystając z adresu West Town, ale powiedział członkom komisji o przeprowadzce przed oddaniem głosu.
Graham tłumaczy, że policjanci często rejestrują swoje samochody i prawo jazdy na adres miejsca pracy, aby zapobiec umieszczaniu ich domowych adresów w publicznych bazach danych.
Władze miasta wymagają, aby prawie wszyscy miejscy pracownicy mieszkali w granicach miasta, a potencjalne naruszenia tych przepisów mogą być przedmiotem śledztwa inspektora miejskiego.
Były burmistrz Richard M. Daley na słowa pracowników miejskich, którzy uważali, że nie powinni mieszkać w Chicago, zwykle odpowiadał: "Jeśli jestem burmistrzem, to czy powinienem mieszkać w Waukegan? Jeśli jest to wystarczająco dobre miejsce do zarabiania pieniędzy, to powinno być wystarczające do mieszkania".
Funkcjonariusz Kevin Graham ma odmienny pogląd, podzielany przez wielu policjantów i innych pracowników miejskich.
"Bez względu na to, czy jesteś zatrudniony przez miasto, czy prywatną osobę, powinieneś mieć możliwość mieszkania w dowolnym miejscu" - uważa Graham.
Co najmniej 63 chicagowskich policjantów zrezygnowało z powodu skarg dotyczących ich rezydencji w 1981 roku. Kolejnych pięciu funkcjonariuszy zwolniono, 23 zawieszono, a czterech ukarano dyscyplinarnie.
JT