----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

16 sierpnia 2025

Udostępnij znajomym:

Trzygodzinne spotkanie prezydenta Donalda Trumpa z Władimirem Putinem w bazie wojskowej Joint Base Elmendorf-Richardson na Alasce ujawniło przepaść między dyplomatyczną teatralnością a twardymi realiami międzynarodowymi negocjacji. Pomimo spektakularnej ceremonii powitalnej z czerwonym dywanem i wojskowym przelotem, spotkanie zakończyło się bez konkretnych przełomów w kwestii ukraińskiej.

 

Kontrastujące obrazy z Anchorage dobitnie ilustrują wyzwania współczesnej dyplomacji. Spotkanie rozpoczęło się spektakularnie - Trump powitał Putina oklaskami na płycie lotniska, poklepał go po ramieniu podczas pozdrowień, a obaj przywódcy weszli razem do prezydenckiej limuzyny "Bestia" bez tłumacza, co stanowiło niespotykane naruszenie protokołu.

Jednak już po kilku godzinach atmosfera uległa radykalnej zmianie. Zaplanowana wspólna konferencja prasowa zakończyła się przedwcześnie - Trump, zwykle skłonny do długich wystąpień przed dziennikarzami, tym razem mówił niecałe cztery minuty i opuścił scenę bez odpowiadania na pytania setek zgromadzonych reporterów. Jego mowa ciała i wyraz twarzy sugerowały zmęczenie, a momentami nawet znudzenie, szczególnie podczas wypowiedzi Putina.

Kontrastujące postawy obu przywódców na zakończenie były wymowne. Putin, uśmiechnięty i pewny siebie, zakończył swoje uwagi po angielsku zaproszeniem: "następnym razem w Moskwie". Trump odpowiedział wymijająco, że to "interesujący pomysł".

Rosyjski przywódca, zgodnie z informacjami przekazanymi Zełenskiemu, przedstawił jeszcze bardziej wygórowane żądania niż wcześniej - domagał się przekazania Rosji całego obwodu donieckiego, co oznaczałoby utratę przez Ukrainę kolejnych strategicznych terytoriów, w tym kluczowych "miast-fortec" jak Słowiansk i Kramatorsk.

Putin odnosi sukces wizerunkowy

Dla Putina samo zaproszenie do Stanów Zjednoczonych i ceremonialna oprawa spotkania stanowiły znaczący sukces propagandowy. Po latach izolacji międzynarodowej rosyjski prezydent został potraktowany jak przywódca równorzędnej mocy światowej - z czerwonym dywanem, wspólną przejażdżką "Bestią" (prezydencką limuzyną) i serdecznymi uściskami dłoni.

Ten teatralny wymiar spotkania kontrastował dramatycznie z rzeczywistością wojny, którą Putin rozpętał. Sceny przyjacielskich gestów wobec agresora, podczas gdy jego armie nadal bombardują ukraińskie miasta, wysłały niepokojący sygnał zarówno do Kijowa, jak i europejskich stolic.

Zmiana amerykańskiego stanowiska

Szczególnie niepokojące są sygnały o zmianie amerykańskiego podejścia do konfliktu. Trump zadeklarował zgodę z Putinem co do poszukiwania "bezpośredniego porozumienia pokojowego" zamiast wcześniej postulowanego przez Zachód zawieszenia broni. To znacząca ustępstwo wobec rosyjskich żądań, które od początku konfliktu domagały się ostatecznego rozwiązania, a nie tymczasowej pauzy.

Jeszcze bardziej wymowne są słowa Trumpa: "Rosja to bardzo wielka potęga, a oni [Ukraina] nie są". Ta uwaga zdradza fundamentalną zmianę w amerykańskim myśleniu - od wsparcia dla demokratycznego sojusznika do pragmatycznego układania się z agresorem w oparciu o realną siłę.

Marginalizacja Ukrainy

Wykluczenie Zełenskiego z bezpośrednich rozmów stanowi złamanie zachodniego principium "nic o Ukrainie bez Ukrainy". Ukraiński prezydent został sprowadzony do roli petenta, który może jedynie "odrzucać" lub "akceptować" warunki wynegocjowane przez dwóch silniejszych graczy.

Chociaż Trump zapowiedział spotkanie z Zełenskim w Waszyngtonie, charakter tego spotkania będzie prawdopodobnie przypominał lutową konfrontację w Gabinecie Owalnym, gdzie ukraiński przywódca został poddany ostrej krytyce.

Reakcja Europy

Europejscy liderzy, choć oficjalnie wyrażają poparcie dla wysiłków Trumpa, w praktyce sygnalizują głębokie zaniepokojenie. Brytyjski premier Keir Starmer wprawdzie przyznał, że "koniec wojny jest bliżej niż kiedykolwiek", ale jednocześnie zapowiedział dalsze zaostrzanie sanctions wobec Rosji.

Szczególnie krytyczna była reakcja niemieckich ekspertów. Wolfgang Ischinger, były ambasador Niemiec w Waszyngtonie, określił wynik jako "jasne 1:0 dla Putina" i "głęboko rozczarowujący dla Europy".

Wnioski strategiczne

Szczyt w Anchorage ujawnił fundamentalną zmianę w amerykańskiej polityce wobec Ukrainy. Trump najwyraźniej traktuje konflikt nie jako walkę o demokratyczne wartości, ale jako geopolityczną rozgrywkę między mocarstwami, w której słabszy musi ustąpić silniejszemu.

Putin osiągnął swoje podstawowe cele: przerwał międzynarodową izolację, uzyskał wstępne amerykańskie przyzwolenie na swoją agresję i wymusił dyskusję o "ostatecznym" rozwiązaniu zamiast tymczasowego zawieszenia broni. Jednocześnie nie musiał pójść na żadne ustępstwa - jego armie nadal atakują ukraińskie pozycje, a on sam nie zobowiązał się nawet do spotkania z Zełenskim.

Dla Ukrainy szczyt oznacza rosnące ryzyko, że zostanie zmuszona do akceptacji niekorzystnych warunków pokojowych, bez gwarancji bezpieczeństwa, które powstrzymałyby Rosję przed kolejną agresją w przyszłości.

źródła: Reuters, csmonitor, NBCNews, FOXNews, Washington Post, The Atlantic

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH 950 X 300

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH 950 X 300

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH WYBORCZYCH 300 X 600

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor