Cztery lata temu Chicago nie odnotowało 400 zabójstw aż do Święta Dziękczynienia. W tym roku już przekroczono tę liczbę.
Chicago jest na dobrej drodze do tego, aby bieżący rok pod kątem ilości strzelanin i ofiar śmiertelnych, okazał się jeszcze gorszy niż rekordowy 2016, z przestępczością na poziomie najgorszym od ponad 20 lat. Pomimo tego, że według opracowanych danych mniej osób zostało postrzelonych w tym roku, więcej z nich umiera od odniesionych ran.
Analiza danych przeprowadzona przez Chicago Tribune pokazuje, ze odsetek śmiertelnych postrzeleń jest o 1.3 procent wyższy niż w ubiegłym roku. Liczba ta spadała w ostatnich latach, ale zaczęła znowu gwałtownie rosnąć w zeszłym roku.
W 2013 r. około 15.5 procent osób, które zostały postrzelone w Chicago, zmarła w wyniku obrażeń. Liczby spadły do poziomu około 14 procent w kolejnych dwóch latach, ale wzrosły w 2016 do 15.2 procent. Do tej pory w tym roku 16.5 procent z 2,150 postrzelonych osób, zmarło.
W połączeniu z innymi przypadkami, takimi jak uduszenia czy morderstwa z użyciem noży i podobnej broni, liczba zabójstw w czwartek wynosiła już 400. To dwa dni wcześniej niż w ubiegłym roku.
Mając przed sobą jeszcze połowę lata, a więc okresu najgorszego pod względem ilości strzelanin, Chicago jest znów na drodze do zakończenia tego roku z liczbą ponad 700 ofiar śmiertelnych po raz drugi rok z rzędu. Tak tragicznych statystyk nie odnotowano w mieście od ponad 20 lat.
Monitor