----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

27 października 2025

Udostępnij znajomym:

Nataliya Kosmyna, naukowczyni z MIT Media Lab, zajmuje się zazwyczaj futurystycznymi projektami – interfejsami mózg-komputer, które mogą pomóc osobom z chorobami neurodegeneracyjnymi. Dwa lata temu zaczęła jednak otrzymywać niepokojące e-maile. Nieznajomi pisali, że od kiedy zaczęli używać ChatGPT, czują, jakby ich mózg się zmienił. Pamięć przestała działać tak sprawnie jak wcześniej. Czy to w ogóle możliwe?

Kosmyna postanowiła to zbadać. Razem z zespołem przeprowadziła eksperyment, w którym monitorowano aktywność mózgu studentów piszących eseje – bez pomocy, z wyszukiwarką internetową lub z ChatGPT. Wyniki okazały się alarmujące: im większa pomoc zewnętrzna, tym niższa aktywność mózgu. U osób korzystających z ChatGPT znacząco spadła aktywność w obszarach odpowiedzialnych za przetwarzanie informacji, uwagę i kreatywność.

Co więcej, zaraz po oddaniu pracy uczestnicy mieli za zadanie przypomnieć sobie, co napisali. Niemal nikt z grupy korzystającej z ChatGPT nie potrafił zacytować własnego tekstu. "To było niepokojące, bo przecież właśnie to napisali, a nie pamiętają nic" – komentuje badaczka.

Choć badanie było niewielkie i jeszcze nie przeszło recenzji naukowej, gdy Kosmyna opublikowała wyniki w sieci w czerwcu zeszłego roku, wywołała międzynarodowe poruszenie. Otrzymała ponad 4 000 e-maili, wiele od zestresowanych nauczycieli, którzy zauważają, że ich uczniowie przestali się uczyć – potrafią wygenerować sensownie wyglądającą pracę, ale nie mają żadnej rzeczywistej wiedzy.

Mózg potrzebuje oporu

Problem tkwi w podstawowej sprzeczności naszej natury: mózg wymaga „tarcia”, wyzwań, by się uczyć, ale jednocześnie ewolucyjnie dążymy do skrótów. „Nasze mózgi uwielbiają skróty, to nasza natura. Ale żeby się uczyć, mózg potrzebuje oporu, potrzebuje wyzwania” – wyjaśnia Kosmyna.

Tymczasem obietnicą technologii było stworzenie „płynnego doświadczenia użytkownika” – świata bez oporu. I właśnie dlatego tak bezmyślnie delegujemy coraz więcej zadań naszym urządzeniom. Dlatego tak łatwo wpadamy w internetowe królicze nory, i dlatego tak trudno się z nich wydostać. Dlatego generatywna AI tak szybko stała się częścią naszego życia.

Skutki tej cyfrowej wygody obserwujemy zbiorowo: unikamy rozmów telefonicznych, wolimy samoobsługę, wszystko zamawiamy przez aplikacje. Sięgamy po telefon, by wykonać działanie matematyczne, które moglibyśmy zrobić w głowie. Sprawdzamy fakty, zanim spróbujemy sami je sobie przypomnieć. Może przestajemy czytać książki, bo utrzymanie takiej koncentracji wydaje się zbyt męczące?

Niepokojące symptomy

Sygnały ostrzegawcze są coraz wyraźniejsze. W krajach rozwiniętych wyniki testów PISA, mierzących umiejętności 15-latków w czytaniu, matematyce i naukach ścisłych, osiągnęły szczyt około 2012 roku, by potem zacząć spadać. Podczas gdy przez cały XX wiek wyniki testów IQ rosły globalnie, w wielu rozwiniętych krajach teraz maleją.

Trudniej podważyć fakt, że z każdym technologicznym postępem pogłębiamy uzależnienie od cyfrowych urządzeń. Coraz trudniej nam pracować, zapamiętywać, myśleć – właściwie funkcjonować – bez nich. „Tylko programiści i dilerzy narkotykowi nazywają ludzi użytkownikami” – mruczy w pewnym momencie Kosmyna, sfrustrowana determinacją firm AI, by lansować swoje produkty, zanim w pełni zrozumiemy ich psychologiczne i kognitywne koszty.

Paradoks inteligentnych maszyn

Historia uczy nas ostrożności w takich przewidywaniach. Sokrates obawiał się, że pisanie osłabi ludzką pamięć i zachęci do powierzchownego rozumienia – argument uderzająco podobny do dzisiejszej krytyki AI. Stało się inaczej: pisanie, druk, Internet sprawiły, że więcej ludzi miało dostęp do większej ilości informacji, co uczyniło nas mądrzejszymi i bardziej innowacyjnymi.

Pisanie zmieniło nie tylko sposób, w jaki przechowujemy informacje, ale także sposób myślenia. Człowiek z notesem i długopisem może wykonać bardziej złożone zadania niż bez nich. Większość ludzi nie rozwiąże w pamięci dzielenia 53 683 przez 7, ale może spróbować na papierze. To przykład „odciążania poznawczego” – wykorzystywania otoczenia do redukcji obciążenia umysłu, co pozwala nam wykonywać bardziej skomplikowane zadania.

Zgnilizna mózgu – określenie roku

Jeśli technologia rzeczywiście czyni nas mądrzejszymi, dlaczego spędzamy tyle czasu czując się ogłupiałymi? "Brain rot" – zgnilizna mózgu – został wybrany określeniem roku przez Oxford University Press, opisując zarówno uczucie bezmyślności po długim scrollowaniu internetowych śmieci, jak i samą tę toksyczną treść.

Chronicznie rozproszona uwaga

Problem w tym, że nasze urządzenia nie zostały zaprojektowane, by pomóc nam myśleć efektywniej. Niemal wszystko online zostało stworzone po to, by przykuć i zmonetyzować naszą uwagę. Za każdym razem, gdy sięgamy po telefon z zamiarem wykonania prostego zadania – sprawdzenia wiadomości czy pogody – nasz prymitywny mózg łowcy-zbieracza staje przed wielomiliardowym przemysłem technologicznym, który robi wszystko, by nas rozproszyć.

Linda Stone, konsultantka technologiczna, w późnych latach 90. zauważyła, że jej studenci próbują robić 20 rzeczy naraz. Nazwała to „ciągłą częściową uwagą” – stresującym stanem, w którym próbujemy żonglować wieloma wymagającymi zadaniami jednocześnie: odpowiadamy na maile podczas połączenia Zoom, sprawdzamy telefon podczas zabawy z dziećmi, robimy zakupy online oglądając Netflix.

Cyfrowy multitasking daje fałszywe poczucie bycia na bieżąco, choć tak naprawdę nigdy nie docieramy do sedna niczego. Co więcej, ta chroniczna hiperczujność ma konkretne koszty poznawcze: stajemy się bardziej zapominalscy, gorsi w podejmowaniu decyzji, mniej uważni.

W nadchodzącej erze dezinformacji generowanej przez AI i deepfake'ów będziemy potrzebować jeszcze większego sceptycyzmu i intelektualnej niezależności. Pytanie brzmi: czy gdy już zgodzimy się, że nasze umysły nie są już nasze, że po prostu nie potrafimy jasno myśleć bez pomocy technologii – ile z nas zostanie, by się temu oprzeć?

Firmy AI pchają swoje produkty na rynek, zanim w pełni zrozumiemy ich wpływ. W coraz bardziej płynnym świecie online jesteśmy przede wszystkim "użytkownikami" – pasywnymi, zależnymi. Może nadszedł czas, by świadomie wprowadzić z powrotem trochę „tarcia” do naszego życia, zanim zapomnimy, jak myśleć samodzielnie?

Artykuł powstał na podstawie tekstu opublikowanego w The Guardian.

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH WYBORCZYCH 300 X 600

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor