Liczba mieszkańców Chicago, którzy w styczniu 2025 roku nie mieli stałego miejsca zamieszkania – przebywających w schroniskach miejskich, czy na ulicach - spadła aż o 60% w porównaniu do stycznia roku poprzedniego. Mimo tak dużego spadku, całkowita liczba osób w kryzysie bezdomności wciąż utrzymuje się na najwyższym poziomie, odkąd miasto zaczęło prowadzić regularne badania w 2005 roku.
Według tzw. „point-in-time count” - corocznego badania, w ramach którego wolontariusze jednej nocy liczą osoby żyjące bez dachu nad głową - w Chicago ponad 7 450 osób nie miało stałego miejsca zamieszkania w styczniu 2025 roku. Dane te są wykorzystywane przez amerykański Departament Mieszkalnictwa i Urbanizacji (HUD) do ustalania poziomu dofinansowania federalnego dla miast. Tegoroczne liczenie miało miejsce 23 stycznia.
„Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego, co pokazuje tegoroczne badanie. To efekt konsekwentnej pracy, by bezdomność w Chicago była rzadkim, krótkotrwałym i niepowracającym zjawiskiem” – powiedziała Maura McCauley, p.o. komisarz miejskiego Departamentu ds. Rodziny i Wsparcia Społecznego.
Pomimo tego pozornego postępu, w styczniu 2025 roku w Chicago było więcej bezdomnych niż w jakimkolwiek innym momencie od rozpoczęcia corocznego badania w 2005 roku, poinformowali urzędnicy miejscy.
Choć ogólny spadek liczby osób bezdomnych może robić wrażenie, sytuacja długoletnich mieszkańców miasta pokazuje zupełnie inny trend. Liczba osób bezdomnych w tej grupie wzrosła aż o 38% w ciągu roku — a to na dodatek po wcześniejszym, 25-procentowym wzroście między 2023 a 2024 rokiem.
Tymczasem liczba osób uznawanych przez władze miasta za „nowo przybyłych” — czyli migrantów, którzy niedawno przybyli do Chicago, najczęściej z południowej granicy — spadła aż o 90% w porównaniu z rokiem poprzednim. W latach 2022–2024 do Chicago dotarło ponad 51 tysięcy osób ubiegających się o azyl, często przewożonych autobusami opłacanymi przez gubernatora Teksasu, Grega Abbotta.
Według badania z 2025 roku około 17% osób przebywających w miejskich schroniskach to nowo przybyli. Oznacza to, że większość osób w kryzysie bezdomności to teraz mieszkańcy miasta od lat, którzy nie mają się gdzie podziać.
Liczba osób całkowicie pozbawionych schronienia - śpiących na ulicach, w parkach czy pod wiaduktami - wyniosła około 1 300. To o 18% mniej niż rok wcześniej. Ale statystyki pokazują też głęboko zakorzenione nierówności: aż 70% osób mieszkających na ulicy i 53% osób w schroniskach to czarni mieszkańcy Chicago, mimo że stanowią oni mniej niż 29% populacji miasta według danych ze spisu z 2020 roku.
Urzędnicy przyznają, że czarni mieszkańcy są nieproporcjonalnie częściej dotknięci bezdomnością niż osoby białe, pochodzenia latynoskiego czy azjatyckiego – i zapowiadają działania, które mają odwrócić ten trend.
Niepokojący jest też inny stały element: dzieci nadal stanowią około jednej trzeciej populacji osób bezdomnych w Chicago, tak jak rok wcześniej.
Aktywiści z organizacji takich jak Chicago Coalition to End Homelessness zwracają uwagę na ograniczenia metodologii samego badania. Tzw. „point-in-time count” nie uwzględnia bowiem osób, które tymczasowo mieszkają kątem u rodziny czy znajomych — czyli są „podwójnie zameldowane”. Tymczasem zgodnie z federalną definicją, za osobę bezdomną uznaje się tylko tę, która nie ma „stałego, regularnego i odpowiedniego miejsca do spania” poza schroniskiem.
Według raportu opublikowanego przez koalicję w grudniu 2024 roku, w 2022 roku w Chicago aż 76 300 osób doświadczyło bezdomności, jeśli uwzględnić osoby mieszkające tymczasowo u innych.
Na kilka tygodni przed tegorocznym badaniem miasto, stan i powiat wprowadziły jednolity system zarządzania schroniskami – tzw. One System Initiative – który obejmuje zarówno nowo przybyłych migrantów, jak i długoletnich mieszkańców miasta. Zdaniem władz, pozwoliło to uprościć funkcjonowanie systemu i znacząco obniżyć koszty związane z obsługą migrantów.
Schroniska miejskie nadal mają dostępne miejsca dla rodzin z dziećmi, ale dramatycznie brakuje łóżek dla osób samotnych. Każdego dnia około 200 osób kontaktuje się z miastem, szukając pomocy w znalezieniu miejsca do spania — poinformowali urzędnicy.
Według szacunków brakuje w Chicago co najmniej 120 tysięcy przystępnych cenowo mieszkań.
Sendy Soto, zajmująca się problemem bezdomności w biurze burmistrza, ostrzegła jednak, że utrzymanie postępu będzie ogromnym wyzwaniem. Powód? Administracja federalna drastycznie ogranicza środki na pomoc dla osób w kryzysie bezdomności, a programy wsparcia związane z pandemią COVID-19 wygasają.
Mimo trudności burmistrz Brandon Johnson nie zamierza się wycofywać i – jak zapewnia Soto – wciąż jest zdeterminowany, by poszerzać działania miasta na rzecz osób bezdomnych.