Mieszkańcy Chicago mają dosyć hałasu, za który odpowiedzialni są pędzący po ulicach miasta motocykliści.
Zamieszkały przy Michigan Avenue Alan Ruffin twierdzi, że problem stał się niemal codziennym zjawiskiem.
„Mieszkam w okolicy od 20 lat i nigdy wcześniej nie było tego poziomu hałasu, co teraz” – powiedział. „Motocykle i samochody ze zmodyfikowanymi silnikami zagłuszają u mnie radio i telewizję”.
Ruffin był świadkiem wyścigów motocyklowych, jazdy na dwóch kółkach i innych wyczynów kaskaderskich wzdłuż Michigan Avenue i Roosevelt Road.
Hałas zaczyna się zwykle między 9 a 10 wieczorem trwa i do godz. 2-3 nad ranem.
„Kiedyś działo się to tylko w weekendy, teraz słyszymy je również w ciągu tygodnia” – powiedział James Levine, mieszkający przy Wabash Avenue.
Grupy motocyklistów organizują się za pośrednictwem mediów społecznościowych i przyciągają osoby z całego miasta, przedmieść, a nawet mieszkańców okolicznych stanów. Lake Shore Drive od dawna jest ich ulubionym miejscem, ale teraz problem dotyka również innych dzielnic.
„Nigdy wcześniej nie było czegoś takiego i najwyraźniej nie robi się nic, aby to powstrzymać” – powiedziała Deborah Gershbein, prezes Streeterville Organization of Active Residents.
Gershbein i mieszkańcy Chicago zastanawiają się, czemu na tę sytuację nie reagują organy ścigania.
„W tym momencie nie ma żadnych konsekwencji, a dopóki miasto nie zacznie pociągać ich do odpowiedzialności, co ich powstrzyma?” – zapytała.
Radny Brian Hopkins z 2. dzielnicy twierdzi, że te karawany motorów są bezprawne, ale organy ścigania mają związane ręce. Policji trudno jest ścigać pędzących przez miasto motocyklistów, bo takie pościgi mogą być niebezpieczne dla innych mieszkańców miasta. Mówi, że Rada Miasta może zostać zmuszona do wprowadzenia zarządzenia, aby pociągnąć do odpowiedzialności zakłady, które przekształcają silniki motorów i samochodów.
„Prawie każdy z nich ma nielegalnie zmodyfikowany pojazd, który nie jest legalny i nie powinien jeździć po drogach publicznych” – powiedział Hopkins.
Podobnie, jak w przypadku ogólnej przestępczości, superintendent chicagowskiej policji, David Brown, obwinia system sądowniczy, twierdząc, że przestępcy nie ponoszą konsekwencji swoich działań.
„Robimy, co możemy, ścigając ich i aresztując, ale to sądy nie wywiązują się ze swoich obowiązków” – powiedział Brown.
To mało pocieszająca informacja dla mieszkańców, który twierdzą, iż problem sprawia, że ich dzielnice prawie nie nadają się do zamieszkania.
„W tym momencie zaczynam już rozważać przeprowadzkę, jeśli nic nie można zrobić, aby to powstrzymać” – powiedział Ruffin.
jm