06 kwietnia 2020

Udostępnij znajomym:

Ponad 7 procent pracowników Departamentu Policji w Chicago nie zgłosiło się do pracy z powodu choroby w piątek - dzień po śmierci funkcjonariusza zarażonego koronawirusem.

W sumie 983 członków departamentu zdecydowało się na zwolnienie z powodu choroby - był to niewielki spadek z porównaniu z liczbą osób, które z tego samego powodu nie przyszły do pracy dzień wcześniej - poinformował Charlie Beck, tymczasowy szef chicagowskiego departamentu.

U ponad 70 funkcjonariuszy potwierdzono zachorowanie na koronawiursa - pozostali biorą wolne zdrowotne ponieważ mają objawy i wolą zachować ostrożność, mają inne problemy zdrowotne lub muszą opiekować się członkiem rodziny.

Miasto i departament podjęły kroki w celu ochrony policjantów - poinformowali burmistrz Lori Lightfoot i Charlie Beck na piątkowej konferencji prasowej. Obejmuje to dystrybucję sprzętu ochronnego, takiego jak rękawiczki i maski, oraz stosowanie zaleceń dystansu społecznego w miarę możliwości.

Ale policjanci, reagujący jako pierwsi na nagłe sytuacje, wciąż każdego dnia narażają swoje życie z powodu koronawirusa - powiedziała burmistrz i szef policji.

"To trudne czasy i rzeczy, których kiedyś nie byliśmy sobie w stanie wyobrazić, dzisiaj mają miejsce" - powiedział Beck. "Dalej będę robić wszystko, co w mojej mocy i zrobiłem już wszystko, co mogę, aby byli jak najbardziej bezpieczni, uznając, że jest to niemożliwe... Wszyscy wiemy, że nasi ludzie są narażeni i musimy ich chronić".

Lightfoot i Beck oddali również hołd chicagowskiemu policjantowi, Marco Di Franco, pierwszemu funkcjonariuszowi, który zmarł z powodu koronawirusa.

Beck powiedział, że departament uznaje, iż do śmierci policjanta doszło podczas pełnienia obowiązków służbowych. Oznacza to, że rodzina Di Franco, jego żona i dwóch synów w wieku 10 i 7 lat, będą kwalifikować się do wsparcia finansowego ze strony miasta oraz Chicago Police Memorial Foundation.

Lightfoot jest przekonana, że to śmierć Di Franco spowodowała, iż członkowie departamentu zaczęli bardziej zastanawiać się nad życiem i podejmowanym ryzykiem, podobnie jak ona sama zaczęła myśleć o swoim.

"Ilekroć mamy do czynienia ze śmiercią, i to śmiercią kogoś, kogo znamy, powoduje to chwilę refleksji. Z pewnością było tak w moim przypadku" - powiedziała. "Kiedy obudziłam się wczoraj i usłyszałam tę tragiczną wiadomość, zaczęłam myśleć o własnej śmiertelności. Zaczynasz zastanawiać się, co to oznacza dla ludzi, których kochasz. Jestem pewna, że funkcjonariusze z całego departamentu, osoby udzielające pierwszej pomocy w całym mieście i inni, zastanawiają się, co to dla nich oznacza." - kontynuowała burmistrz.

"Ale następnego dnia musimy się obudzić... i kontynuować swoją pracę. Robimy pewne postępy, ale przed nami wciąż długa droga. I naprawdę nikt nie wie, kiedy dojdziemy do końca".

JM

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor