Setki pracowników federalnych, którzy stracili zatrudnienie w ramach radykalnych cięć kosztów prowadzonych przez Elona Muska i jego Departament Government Efficiency (DOGE), otrzymały właśnie propozycję powrotu do pracy. General Services Administration (GSA), czyli agencja odpowiedzialna za zarządzanie budynkami federalnymi pozyskiwanie towarów i usług dla agencji federalnych, dała im czas do końca tygodnia na decyzję. Kto przyjmie ofertę, ma stawić się do pracy 6 października – po siedmiu miesiącach płatnej przerwy, która w wielu przypadkach generowała dodatkowe koszty, bo GSA musiała utrzymywać nieruchomości przeznaczone wcześniej do likwidacji.
„Agencja została rozbita i dramatycznie osłabiona. Nie było ludzi, którzy mogliby wykonywać podstawowe obowiązki” – mówi Chad Becker, były pracownik GSA zajmujący się nieruchomościami, obecnie reprezentujący właścicieli budynków współpracujących z rządem. Jak dodaje, od miesięcy GSA działała w trybie „ratunkowym”, a decyzja o przywróceniu części załogi to dowód, że redukcje przeprowadzone przez DOGE poszły za daleko i za szybko.
Kryzys kadrowy
Utworzona na mocy Ustawy o Własności Federalnej i Usługach Administracyjnych z 1949 r., GSA zarządza budynkami federalnymi, wynajmuje nieruchomości komercyjne i zapewnia agencjom federalnym dostęp do szerokiej gamy materiałów, technologii i usług profesjonalnych za pośrednictwem Federal Acquisition Service (Federalnej Służby Zamówień Publicznych). To właśnie GSA nadzoruje budynki wykorzystywane przez IRS, Social Security Administration czy FDA. W marcu rozpoczęto szeroką falę redukcji zatrudnienia – część pracowników skorzystała z ofert dobrowolnych rezygnacji, inni zostali zmuszeni do odejścia. W efekcie liczba osób zatrudnionych w centrali GSA spadła o 79%, menedżerów portfela nieruchomości o 65%, a zarządców budynków o 35%.
Tak radykalne cięcia odbiły się natychmiast. 131 umów najmu wygasło, choć agencje wciąż zajmowały lokale, co naraziło rząd na kary i wysokie opłaty, bo właściciele nieruchomości nie mogli wynająć powierzchni innym najemcom. DOGE planował także sprzedaż setek budynków federalnych, chcąc wygenerować miliardy oszczędności.
Od ambitnych planów do kosztownego chaosu
Na początku DOGE wysłał ponad 800 wypowiedzeń umów najmu, często bez wiedzy instytucji, które z tych biur korzystały. Opublikowano także listę budynków przeznaczonych do sprzedaży. Spotkało się to jednak z gwałtownym sprzeciwem. Ostatecznie ponad 480 umów najmu zostało uratowanych, a szacunki oszczędności mocno zredukowano – z 460 mln dolarów do 140 mln.
„To była kosztowna pomyłka, która podważyła podstawowe funkcjonowanie administracji” – podsumowuje Becker.
Polityczne i społeczne konsekwencje
Demokraci ostro krytykują działania administracji. „Nie ma żadnych dowodów, że te cięcia przyniosły realne oszczędności. To tylko chaos i podważanie usług, na których polegają podatnicy” – mówi kongresmen Greg Stanton z Arizony.
Sam GSA unika odpowiedzi na szczegółowe pytania o koszty i liczebność kadr. „Kierownictwo GSA dokonuje korekt w najlepszym interesie instytucji i podatników” – przekazał rzecznik agencji w krótkim oświadczeniu.
W tle rośnie presja na pełne wyjaśnienie sprawy. Niezależne Biuro Odpowiedzialności Rządu (GAO) prowadzi obecnie audyt dotyczący zarządzania kadrami, likwidacji umów najmu i planów sprzedaży nieruchomości przez GSA. Raport ma zostać opublikowany w nadchodzących miesiącach i może ujawnić pełną skalę problemu.
Ambitna kampania DOGE, która miała ograniczyć „marnotrawstwo i nadużycia”, pozostawiła po sobie niedofinansowaną, osłabioną agencję i rachunki, które ostatecznie zapłacą podatnicy.