Kiedyś kieliszek wina na firmowej wigilii czy dwa drinki na urodzinach nie robiły większego wrażenia. Dziś ten sam scenariusz kończy się ciężką głową, rozdrażnieniem i pytaniem: co się właściwie ze mną dzieje?
Dr Monica Christmas z University of Chicago Medicine uspokaja: to bardzo częste doświadczenie osób w średnim wieku.
„Nie jesteś sama ani sam. Jestem w tej samej grupie wiekowej i też muszę znacznie bardziej uważać. Inaczej wszystko od razu uderza mi do głowy, a następnego dnia mogłabym przespać pół doby” – mówi Christmas.
Za tą zmianą stoją rzeczy całkowicie fizjologiczne. Organizm, który przez lata radził sobie z alkoholem bez większego wysiłku, stopniowo traci część swojej sprawności. Z wiekiem enzymy wątrobowe odpowiedzialne za rozkład alkoholu działają mniej efektywnie, co oznacza, że alkohol krąży po naszym organizmie dłużej.
Dochodzi do tego jeszcze jeden czynnik: utrata masy mięśniowej. Mięśnie zatrzymują wodę, a ta rozcieńcza alkohol we krwi. Gdy mięśni jest mniej - a tkanki tłuszczowej więcej -efekt tego samego drinka staje się mocniejszy i dłużej się utrzymuje.
Johannes Thrul, badacz z Johns Hopkins Bloomberg School of Public Health, tłumaczy to prosto: „To, co kiedyś było przyjemnym, lekkim efektem, dziś podnosi poziom alkoholu we krwi bardziej niż dawniej. I czujemy to znacznie dłużej”.
Zmiany te dotyczą zarówno kobiet, jak i mężczyzn, ale u kobiet w okresie perimenopauzy alkohol dodatkowo potrafi nasilić objawy związane z gospodarką hormonalną - wahania nastroju, drażliwość, niepokój.
„Alkohol jest depresantem. Zwiększa też poziom lęku i mocno zaburza sen” - przypomina dr Christmas. „Jeśli ktoś już zmaga się z takimi objawami, alkohol tylko je potęguje”.
Może wydawać się, że gorsze znoszenie alkoholu to jedynie przykra oznaka starzenia. Eksperci widzą w tym jednak sygnał ostrzegawczy - z wiekiem ryzyko związane z piciem rośnie. Dr Ken Koncilja z Cleveland Clinic przypomina, że alkohol zwiększa ryzyko raka, chorób wątroby, nadciśnienia, problemów z pamięcią i spadku funkcji poznawczych.
„Alkohol może prowadzić do demencji” - mówi. „Może też wchodzić w interakcje z lekami, wpływać na równowagę i zwiększać ryzyko upadków”.
Dlatego Koncilja regularnie rozmawia o ograniczaniu alkoholu z pacjentami w wieku 50–60 lat. „Wczesne rozmowy mają ogromny wpływ na zdrowie i jakość życia tych samych osób za dwadzieścia czy trzydzieści lat” - podkreśla.
Thrul dodaje ważną informację, której wiele osób nie zna: alkohol został zaklasyfikowany jako czynnik rakotwórczy grupy 1 - tej samej kategorii co azbest czy tytoń. „Każdy drink zasadniczo zwiększa ryzyko zachorowania na kilka typów nowotworów” - mówi.
Najzdrowszą opcją jest całkowita abstynencja, ale nawet niewielkie ograniczenia dają zauważalne korzyści. Podczas świątecznych spotkań można zamieniać część drinków na napoje bezalkoholowe i pamiętać o odpowiednim nawodnieniu.
„Spróbuj i zobacz, jak się poczujesz” - zachęca Thrul. „Może zaskoczy cię, jak dobrze można spać i jak mniejszy jest niepokój następnego dnia”.
Organizm - jak zapewniają specjaliści - bardzo szybko daje znać, że to była dobra decyzja.