Jeszcze przed rozpoczęciem kampanii do wyborów środka kadencji w 2026 roku amerykański Kongres stoi przed jedną z największych fal odejść od lat. Już teraz wiadomo, że ponad 10 procent obecnych senatorów i kongresmenów zadeklarowała, że nie wróci na swoje miejsca. Powody są różne: przejścia na emeryturę, starty w wyborach na inne stanowiska, a także polityczne przetasowania związane z nowym podziałem okręgów wyborczych.
Według prowadzonego przez NPR rejestru odejść z Kongresu, na dzień 17 grudnia 2025 roku decyzję o rezygnacji z mandatu lub starcie w innych wyborach ogłosiło łącznie 54 ustawodawców. W tej grupie jest 10 senatorów oraz 44 członków Izby Reprezentantów. To liczby wyjątkowo wysokie jak na tak wczesny etap cyklu wyborczego.
Koniec politycznej epoki dla części liderów
Lista nazwisk obejmuje postacie, które przez lata odgrywały kluczową rolę w amerykańskiej polityce. Z Kongresem żegnają się m.in. wieloletnia liderka demokratów w Izbie Reprezentantów Nancy Pelosi oraz republikański senator z Kentucky Mitch McConnell. Obok nich są też politycy młodszego pokolenia, tacy jak Marjorie Taylor Greene z Georgii, która zapowiedziała rezygnację po głośnym konflikcie z Donaldem Trumpem i sporach wokół jego programu drugiej kadencji.
Część odchodzących decyduje się całkowicie zakończyć karierę publiczną. Spośród 54 osób, 25 zapowiedziało przejście na emeryturę. Pozostali nie znikają ze sceny politycznej, lecz szukają dla siebie nowej roli. Aż 15 polityków startuje w wyborach na gubernatora swojego stanu, a 13 próbuje przenieść się z Izby Reprezentantów do Senatu.
Wśród nich jest m.in. republikanin z Teksasu Chip Roy, który chce objąć stanowisko prokuratora generalnego stanu. Z kolei senatorowie Marsha Blackburn z Tennessee i Michael Bennet z Kolorado, choć formalnie nie muszą bronić swoich mandatów w 2026 roku, zapowiedzieli, że zrezygnują z miejsc w Senacie, jeśli wygrają swoje wyścigi gubernatorskie.
Rekordowe odejścia w erze Trumpa
Skala zmian wyróżnia się na tle ostatnich lat. Analiza NPR, oparta na danych Biographical Directory of the United States Congress oraz dokumentach wyborczych, pokazuje, że od momentu objęcia urzędu przez Donalda Trumpa w 2017 roku przez Kongres przewinęło się około 900 osób. W tej grupie znalazło się 132 senatorów, 751 członków Izby Reprezentantów oraz 17 polityków, którzy zasiadali w obu izbach.
Obecnie niemal dwie trzecie Senatu i 44 procent Izby Reprezentantów to osoby, które pełnią swoje funkcje nieprzerwanie od początku prezydentury Trumpa. Jednocześnie to właśnie emerytura stała się w tym okresie najczęstszym sposobem opuszczania Kongresu. W latach 2017–2024 zdecydowało się na nią ponad 140 ustawodawców.
Decyzja Nancy Pelosi o niekandydowaniu w kolejnych wyborach zapadła niedługo po listopadowych wyborach lokalnych w 2025 roku, w których demokraci odnotowali wyraźne sukcesy. Z kolei rezygnacja Marjorie Taylor Greene, ze skutkiem 5 stycznia 2026 roku, była bezpośrednio związana z jej ostrym sporem z Trumpem oraz politycznymi napięciami wewnątrz Partii Republikańskiej.
Zmiana pokoleniowa i ambicje poza Waszyngtonem
Przed wyborami w 2026 roku szczególnie widoczna jest decyzja starszych polityków Partii Demokratycznej, by ustąpić miejsca młodszemu pokoleniu. Na emeryturę lub do innych ról przygotowują się m.in. senatorowie Dick Durbin i Jeanne Shaheen oraz kongresmeni Jan Schakowsky, Dwight Evans i Danny Davis.
Jednocześnie nietypowo duża liczba ustawodawców kandyduje na stanowiska gubernatorów, senatorów i inne urzędy polityczne, w tym 12 członków Izby Reprezentantów i trzech senatorów ubiegających się o stanowisko gubernatora swojego stanu. Łącznie 54 zapowiedzi odejść przed końcem 2025 roku to rekord na tak wczesnym etapie kampanii – zarówno w Izbie, jak i w Senacie. Oznacza to również największą rotację w Senacie od 2012 roku.
Zmiana granic okręgów wyborczych
Na decyzje wielu polityków wpływa także zmiana granic okręgów wyborczych oraz napięta sytuacja polityczna przed wyborami środka kadencji. Republikanie wchodzą w rok wyborczy z bardzo wąską kontrolą zarówno nad Izbą Reprezentantów, jak i Senatem, a jednocześnie mierzą się z rosnącym niezadowoleniem części wyborców wobec agendy drugiej kadencji Donalda Trumpa.
W kilku stanach rządzonych przez republikanów podjęto próbę tzw. gerrymanderingu w środku dekady, by poprawić swoje szanse wyborcze. Demokraci, m.in. w Kalifornii, odpowiedzieli własnym, radykalnym przerysowaniem map okręgów. Te zmiany przyspieszyły decyzje wielu kongresmenów o odejściu lub starcie w innych wyborach.
Sąd Najwyższy dopuścił do użycia w 2026 roku nowej mapy okręgów w Teksasie, co zbiegło się z terminem zgłaszania kandydatur i zaowocowało falą rezygnacji oraz zmian planów politycznych. W Kalifornii nowy podział może zmusić część republikanów do przejścia na emeryturę lub walki w prawyborach z innymi urzędującymi politykami.
Wszystko wskazuje na to, że lista odejść nie jest jeszcze zamknięta. Kolejne stany wciąż rozważają zmiany granic okręgów, a to oznacza, że przed wyborami w 2026 roku Kongres może zmienić się jeszcze bardziej, niż sugerują już dziś rekordowe liczby.