07 lutego 2022

Udostępnij znajomym:

Trwało to kilkanaście miesięcy – niemal od początku pandemii koronawirusa auta używane stopniowo drożały. Z biegiem czasu, gdy aut nowych zaczęło brakować, to ceny tych używanych poszybowały do góry jeszcze bardziej. W ciągu ostatnich miesięcy za konkretne auta używane trzeba było zapłacić więcej, niż za te same egzemplarze jako fabrycznie nowe. Ich ceny na rynku wtórnym były wyższe niż te sugerowane na dealerskim stickerze.

Moment przełamania

Ceny używanych samochodów w ujęciu rocznym w czasach pandemicznych wzrosły średnio o około 50%. Przełamanie nadeszło w ubiegłym miesiącu. Od okresu Bożego Narodzenia średnia cena używanego samochodu spadła w Stanach Zjednoczonych o 1.4%. Te obserwacje potwierdzają eksperci z TrueCar – aplikacji ułatwiającej zakup nowego samochodu. Według danych udostępnionych przez firmę, w styczniu ceny samochodów spadły o 2% w porównaniu z grudniem ubiegłego roku, pozostając jednocześnie o 16% wyższe niż rok wcześniej. Eksperci z portal CoPilot, który raportuje ceny u dealerów samochodowych twierdzą, że nastąpił większy spadek cen samochodów używanych, które mają trzy lata lub mniej - co czyni je alternatywą dla nowych. Auta mające od 4 do 7 lat potaniały średnio o 1% . Za samochody, które są starsze niż rok i młodsze niż trzy lata trzeba średnio zapłacić nieco ponad 41 tysięcy dolarów.  

"Dla praktycznie każdego przedziału wiekowego i segmentu, ceny osiągnęły najwyższy poziom pod koniec 2021 roku i zaczęły się wyrównywać lub łagodnie spadać w ciągu ostatniego miesiąca – to potencjalny sygnał dla konsumentów” - powiedział Pat Ryan, założyciel i dyrektor generalny CoPilot.

Coraz więcej aut na placach z autami używanymi

Wysokie ceny aut używanych były pośrednio spowodowane ich niedoborem – w tym zakresie także nastąpiła poprawa. W analizowanym okresie dealerskie place zwiększyły się średnio o 15% w przypadku aut z 2019 roku i o 22% w przypadku aut z rocznika 2020.

"Biorąc pod uwagę rosnące zapotrzebowanie na modele 2019 i 2020, to prawdopodobnie zobaczymy, że te pojazdy - z tych roczników zapewnią nam stopniowy powrót do normalności" - powiedział Ryan.

Problemem nadal są mikroczipy

Czipów, czyli półprzewodnikowych brakowało i nadal brakuje na globalnym rynku przez całą pandemię koronawirusa. Po pierwszej fali epidemii występowały duże braki w ich produkcji, a w dobie twardego lockdownu producenci mikroczipów zwiększyli ich produkcję do elektroniki domowej – tabletów i laptopów, które w czasie lockdownu cieszyły się dużym zainteresowaniem. Odbiło się na to koncernach motoryzacyjnych, które mikroczipów używają do produkcji swoich samochodów. Ford ze względu na niedobór mikroprocesorów stracił niemal połowę możliwości produkcyjnych. Problemy miał też Volkswagen, Nissan, Honda czy Jaguar Land Rover. Niektóre najbiedniejsze wersje małych miejskich samochodów tych producentów opuszczały fabryki bez niektórych opcji, jak np. indukcyjna ładowarka. Do jej zainstalowania niezbędne są mikroprocesory.

„Teraz – w 2022 roku w kwestii mikroprocesorów jest nieco lepiej w tym sensie, że nie ma już spadku zapasów – nie jest gorzej" – mówi Ivan Drury z Edmunds.com. To jednak nie rozwiązuje problemu - „Chodzenie po dealerskich placach pomiędzy rzędami nowych samochodów, negocjowanie ceny i otrzymywanie wielu zachęt, rabatów, już nie jest możliwe. W tym roku nie będzie. Obecnie na rynku jest nawet 5 milionów klientów – konsumentów, którzy czekają na swoje zamówione samochody” – dodaje Tyson Jominy, szef danych i analiz w J.D. Power. Ten stan rzeczy w przypadku aut nowych będzie się utrzymywał przez cały 2022 rok, ale zwiększony ruch w salonach samochodowych jest faktem widocznym już teraz.

fk

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor