Mieszkańcy Chicago nie poznają wyniki wyborów w noc wyborczą – przewiduje sztab jednego z kandydatów – Paula Vallasa. Twórca wielu demokratycznych strategii politycznych Joe Trippi, doradzający w kampanii Vallasa powiedział, że liczba kart do głosowania wysłanych pocztą – mail in – jest większa niż różnica dzieląca Vallasa i Brandona Johnsona. W praktyce oznacza to, że to właśnie głosy oddane wcześniej będą decydujące. Na wyniki wyborów trzeba będzie poczekać nawet kilka dni po zakończeniu stacjonarnego głosowania.
"Ludzie - nie tylko w Chicago, ale w całym kraju - używają kart do głosowania mail-in jako standardowego sposobu oddawania swoich głosów. Jest ich teraz tak wielu, że nawet jeśli masz dość znaczny margines wygranej w dniu wyborów, będzie tak wiele [zaległych] kart do głosowania. Być może nie wszystkie zostaną oddane ... będziemy musieli na nie poczekać. Możemy być w sytuacji, w której ktoś ma nawet spore prowadzenie, ale nikt nie może tego głośno powiedzieć. Nie ma oficjalnego sposobu na wcześniejsze potwierdzenie” - powiedział Trippi. Dodał też, że o wyniku wyścigu zadecyduje 10% niezdecydowanych wyborców. Według niego wielu z nich to starsi, "umiarkowanie konserwatywni" Afroamerykanie. Takie twierdzenia teoretycznie przeczą praktyce, bo np. w wyborach prezydenckich głosy nadsyłane pocztą pochodzą najczęściej od białych i dobrze wykształconych wyborców. Kluczowe będzie też zdobycie wyborców Lori Lightfoot - większość głosów ustępującej burmistrz pochodziła z południowych dzielnic miasta, w których przeważają Afroamerykanie. Zdobyła również kilka procent z dzielnic zachodnich, ale mniej niż oczekiwali politolodzy. Stanowi to wyraźny kontrast w stosunku do wyborów z 2019 roku, w których Lightfoot zdobyła większość poparcia z North Side i Lakefront zamieszkiwanych przez białych, często osób popierających ruchy LGBTQ.
Jak działa wyborcza machina?
Każda karta do głosowania oddana do poniedziałku do godziny 7 wieczorem zostanie policzona w noc wyborczą. Reszta będzie musiała poczekać. Technicznie rzecz biorąc, Chicagowska Rada Wyborcza ma czas do 18 kwietnia, aby policzyć wszystkie karty do głosowania nadesłane drogą pocztową, których data stempla pocztowego upłynęła do godziny 7 wieczorem w noc wyborczą.
Oba sztaby mają duże oczekiwania
Sztab Vallasa uważa, że to właśnie on będzie następnym burmistrzem Chicago, jeśli utrzyma swoją pozycję w białych okręgach etnicznych - na północnym zachodzie i południowym zachodzie, w śródmieściu i w bardziej zamożnych okręgach na północy. Analitycy uważają, że będzie musiał zdobyć nawet 30% głosów Afroamerykanów i ponad 60% głosów Latynosów.
"Mamy tę bazę korytarza Milwaukee [Avenue] - te okręgi, w których radziliśmy sobie bardzo dobrze. Myślimy, że możemy wygenerować dodatkową frekwencję w tych okręgach. Jest tam wiele entuzjazmu, który możemy wykorzystać. Będziemy się starali wygenerować jak najwięcej głosów z naszych mocnych obszarów" – podkreślają zgodnie sztabowcy Brandona Johnsona.
fk