09 listopada 2020

Udostępnij znajomym:

Ohio od dawien dawna uznawane jest przy okazji wyborów prezydenckich za jeden z tzw. „swing states” – stanów niezdecydowanych, a właściwie niezdecydowanych zamieszkujących je wyborców. Od 1964 roku w tym stanie zawsze zwyciężał przyszły prezydent Stanów Zjednoczonych. W przestrzeni publicznej znane było powiedzenie - „Żaden republikanin nie wygra Białego Domu bez zwycięstwa w Ohio”. W podobnym tonie wypowiadał się kilkukrotnie w trakcie kampanii prezydenckiej Donald Trump.

Rok 2020 jest rokiem dużych zmian, a prezydent elekt Joe Biden „zepsuł” trwającą od ponad pięciu dekad tradycję stanu Ohio. Wygrał wybory w Stanach Zjednoczonych, ale nie wygrał w Ohio. Demokraci walczyli o ten stan do końca, ale wyniki były jednoznaczne. Donald Trump zdobył poparcie ponad 53% mieszkańców, co przełożyło się na 400,000 głosów więcej, względem demokraty Joe Bidena. W konsekwencji 18 głosów elektorskich z Ohio trafiło na konto Donalda Trumpa. Przed czterema laty Trump również pokonał tam jeszcze większą przewagą demokratkę Hilary Clinton.

Historia głosowań w Ohio jest ciekawa. Począwszy od 1900 roku mieszkańcy pomylili się łącznie 3 razy. Najbardziej znana „wpadka” miała miejsce 60 lat później. Stan uznał, że lepszym prezydentem będzie Richard M. Nixon, ale Ameryka stwierdziła inaczej – finalnie w Białym Domu zamieszkał John John F. Kennedy. Po tym incydencie dobra passa trwała długo, bo od 1964 do 2020 roku. Mieszkańcy Ohio tym razem nie mieli racji - było stanowe zwycięstwo i krajowa porażka Donalda Trumpa.

fk

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor