Kiedy cała piątka zatrudnionych na pełen etat funkcjonariuszy policji z małego miasteczka Kenly w Północnej Karolinie podała się do dymisji, powołując się na konflikty z nowym zarządcą miasta, informacja ta pojawiła się w ogólnokrajowych wiadomościach.
Ale sytuacja nie dotyczy tylko Kenly. Wcześniej w tym miesiącu szef policji i jedyni dwaj funkcjonariusze z liczącego 1,325 mieszkańców miasteczka Springfield w stanie Kolorado zrezygnowali ze służby. Na decyzję przełożonej wpłynęły powody osobiste, pozostali funkcjonariusze postanowili zająć stanowiska gdzie indziej.
W zeszłym tygodniu pięciu policjantów i szef departamentu zrezygnowało z pracy w policji w Latta w Karolinie Południowej, co według lokalnych mediów może być związane z kontrowersją wokół wyborów na burmistrza w mieście liczącym 1,300 osób w listopadzie zeszłego roku.
Jednak niektórzy specjaliści od wymiaru sprawiedliwości uważają, iż powyższe przykłady pokazują, że wzmożona kontrola policji może skłonić większą liczbę funkcjonariuszy z małych miast do wręczania swoich rezygnacji.
„Nigdy nie widziałam tak wiele krytyki i pogardy dla zawodu funkcjonariuszy policji w całym kraju, jak miało to miejsce w ciągu ostatnich dwóch lat” - mówi Maria Haberfeld, profesor w John Jay College of Criminal Justice w Nowym Jorku w rozmowie z TIME. „Policjanci są przyzwyczajeni do tego surowego środowiska, kiedy mówi się im, jak wykonywać swoją pracę, ale myślę, że osiągnęliśmy punkt wrzenia”.
Do rezygnacji dochodzi coraz częściej w czasie, gdy kwestia tego, jak policja wykonuje swoją pracę, stała się sporną kwestią dla wielu obywateli. W następstwie morderstwa George'a Floyda w Minneapolis niektórzy twierdzą, że policja nie służy dobrze swoim społecznościom w ramach obecnych modeli policyjnych. Jednak wraz z dalszym wzrostem przestępczości po pandemii, inni uważają z kolei, że potrzebne są bardziej agresywne taktyki.
jm
