Wszystkie 50 stanów USA i Dystrykt Kolumbii oficjalnie potwierdzają wyniki wyborów prezydenckich. W skali całego kraju prognozuje się, że Joe Biden zdobędzie 306 głosów elektorów, a Donald Trump 232 - próg wyborczy wynosi 270. Można więc nazywać demokratę prezydentem – elektem.
Ostatnim stanem, który certyfikował, czyli oficjalnie potwierdził wybory, była Wirginia Zachodnia. Tamtejsi urzędnicy poinformowali w środę, że zwyciężył tam Donald Trump zdobywając pięć głosów elektorskich. Z kolei w ubiegłym tygodniu stało się jasne, że mieszkańcy Illinois głosowali na Joe Bidena, a zwycięstwo w tym stanie zapewnia mu poparcie 20 elektorów. Podczas listopadowych wyborów 3,471,915 wyborców Illinois oddało głos na demokratę, z kolei na Donalda Trumpa 2,446,891. Warto zwrócić uwagę też na stanową frekwencję, która wyniosła 72.9% i była najwyższa od wyborów z 1992 roku. Wynik wyborów został w ubiegły piątek zatwierdzony przez członków stanowej komisji stosunkiem głosów 8-0. Nikt nie wstrzymał się od głosu.
Certyfikacja wyborów w skali kraju jest istotna w kontekście sądowej batalii sztabu Donalda Trumpa, który składa dziesiątki protestów kwestionujących wynik wyborów. Większość z nich zostało oddalonych na szczeblu stanowym i federalnym. We wtorek wniosek o nieuznawanie zatwierdzonych już rezultatów z Pensylwanii odrzucił amerykański Sąd Najwyższy. To prawdopodobnie orzeczenie przełomowe, bo ten stan uznawany był za jeden z tzw. „swing state” podczas tegorocznych wyborów.
Najbliższa przyszłość amerykańskiej polityki kształtuje się następująco – 14 grudnia przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych wybierze Kolegium Elektorów, a oddane przez nich głosy zostaną zatwierdzone na sesji Kongresu USA 6 stycznia. Dwa tygodnie później 46. prezydent USA zostanie oficjalnie zaprzysiężony.
fk
