Na chicagowskich lotniskach - Midway i O'Hare zostaną utworzone mobilne punkty testowe, w których będzie można przeprowadzić test na obecność koronawirusa COVID-19. To inicjatywa miejskiego Departamentu Lotnictwa Cywilnego. Testy będą wykonywane nie tylko podróżnym, ale także pracownikom portów lotniczych, którzy często są odpowiedzialni za transmisję koronawirusa ze względu na kontakt z wieloma osobami.
W tym momencie poszukiwani są operatorzy, którzy będą te punkty obsługiwać. Wiadomo, że dostępne będą laboratoryjne testy PCR – wymazowe, o bardzo wysokiej skuteczności. Dodatkowo służby medyczne zapewnią tzw. szybkie testy kasetkowe. To testy antygenowe, których wynik jest znany po kilkunastu minutach i potwierdzają aktywne zakażenie koronawirusem. Ich skuteczność jest niewiele mniejsza od testów PCR, a wiele krajów potwierdza zakażenie u swoich obywatelski za pomocą obu tych testów, uznając ich wyniki za miarodajne i porównywalne. Miejscy urzędnicy chcą uruchomić punkty testowe w grudniu, tak aby funkcjonowały w okresie świątecznym, w którym mimo pandemii koronawirusa wiele ludzi będzie wracało do swoich domów tworząc na lotniskach duży ruch. Testy nie będą bezpłatne, ale powinny być częściowo finansowane z ubezpieczenia, ale na chwilę obecną nie wiadomo w jakiej formie.
„Uważamy, że będzie to najbardziej wszechstronny system testowy ze wszystkich portów lotniczych w USA” - mówi rzecznik Departamentu Lotnictwa Chicago Matt McGrath.
Na lotnisku Midway jeden taki punkt już powstaje – na zewnątrz, a wkrótce ma powstać drugi - wewnątrz obiektu. Podobnie będzie na O’Hare, gdzie docelowo także mają znaleźć się dwa tego rodzaju punkty. Przypomnijmy, że ujemny wynik testu na obecność koronawirusa jest wymogiem podczas niektórych międzynarodowych podróży lotniczych.
