Sekretarz transportu Sean Duffy ostrzegł, że kontrolerzy ruchu lotniczego pracują pod ogromną presją z powodu trwającego paraliżu administracyjnego w Waszyngtonie. Republikanie i demokraci przerzucają się winą, a tymczasem tysiące pracowników kluczowych dla bezpieczeństwa podróży lotniczych wykonują swoje obowiązki bez wynagrodzenia.
„Chcę, by skupiali się na bezpieczeństwie startów i lądowań samolotów, ale jak mają to robić, skoro wciąż myślą: ‘czy dostanę wypłatę?’, ‘jak zapłacę ratę za dom?’, ‘czy muszę dorabiać jako kierowca Ubera?’” – mówił Duffy podczas konferencji prasowej na lotnisku Newark Liberty w stanie New Jersey. Według niego kontrolerzy powinni otrzymać kolejną pensję 14 października, lecz z powodu zamknięcia rządu do tego nie dojdzie.
Od 1 października bez wynagrodzenia pracuje około 13 tysięcy kontrolerów ruchu lotniczego i 61 tysięcy funkcjonariuszy TSA. W sytuacji, gdy zawód ten sam w sobie należy do najbardziej stresujących, brak zapłaty i niepewność jutra potęgują napięcie. „Prosimy ich, by utrzymywali w ruchu nasze lotniska, korzystając ze starego, przestarzałego sprzętu” – dodał Duffy, przypominając słowa Donalda Trumpa, który już wcześniej zapowiadał „modernizację” amerykańskiego systemu kontroli lotów.
Polityczny impas i wzajemne oskarżenia
Duffy obarczył winą za kryzys liderów demokratycznej mniejszości – Chucka Schumera i Hakeema Jeffriesa – podkreślając, że skutki paraliżu administracyjnego dotykają codziennego życia Amerykanów. Spór między Kongresem a Białym Domem dotyczy wydatków publicznych i opieki zdrowotnej. Demokraci sprzeciwiają się cięciom w programie Medicaid i walczą o utrzymanie ulg podatkowych z Obamacare, które wygasają z końcem roku.
Choć Duffy zapewniał, że przestrzeń powietrzna USA wciąż pozostaje bezpieczna, ostrzegł, że w razie dalszego wzrostu liczby zwolnień lekarskich ruch lotniczy zostanie ograniczony. Problemem może być także wstrzymanie szkoleń nowych pracowników, co grozi dodatkowymi opóźnieniami i odwołaniami lotów.
Sam Trump, zapytany we wtorek w Gabinecie Owalnym o możliwe konsekwencje, przyznał, że jeśli paraliż potrwa dłużej, „dojdzie do znacznych zwolnień, a wiele z tych stanowisk już nigdy nie wróci”.
Tysiące lotów opóźnionych i odwołanych
Skutki politycznego pata są już odczuwalne dla pasażerów. Według portalu FlightAware, tylko we wtorek do godziny 13 odnotowano ponad 1 400 opóźnionych lotów i przeszło 240 odwołań. Dzień wcześniej było ich jeszcze więcej – ponad 6 tysięcy opóźnień i 370 anulowanych połączeń.
Najbardziej ucierpiały porty w Orlando i Chicago O’Hare, gdzie opóźnienia dotknęły ponad 40 procent wszystkich lotów. W Los Angeles County lotnisko Burbank pozostawało przez sześć godzin bez żadnego kontrolera. Gubernator Kalifornii Gavin Newsom, nie kryjąc oburzenia, napisał: „Dziękujemy, Donaldzie Trumpie! Lotnisko w Burbank od 16:15 do 22:00 nie ma ani jednego kontrolera z powodu twojego zamknięcia rządu”.
W Newark Liberty opóźnionych było 16 procent połączeń, a w Denver International – łącznie ponad 600 przylotów i odlotów. Federalna Administracja Lotnictwa (FAA) poinformowała o nocnych problemach kadrowych między godziną 19 a 1 w nocy. Następnego ranka ogłoszono możliwość wstrzymania ruchu na lotniskach w Miami, Tampa i Bostonie.
„Zmagamy się z rosnącymi brakami kadrowymi w całym systemie. W takich sytuacjach FAA spowalnia ruch, by zachować bezpieczeństwo” – przekazał rzecznik agencji w odpowiedzi na pytania dziennikarzy.
Pracują sześć dni w tygodniu, po dziesięć godzin dziennie – bez pensji
Związek zawodowy kontrolerów, National Air Traffic Controllers Association (NATCA), wezwał swoich członków do dalszej pracy w związku z narastającą falą zwolnień lekarskich. „Czy liczba nieobecności rośnie? Tak. A to właśnie z tego wynikają opóźnienia” – przyznał Duffy.
NATCA przypomniała jednak, że zorganizowane protesty w służbach federalnych są nielegalne i mogą zakończyć się utratą pracy. Tymczasem tysiące kontrolerów i innych pracowników lotnictwa zmuszone są do pracy w trybie sześciodniowym, często po 10 godzin dziennie, bez żadnego wynagrodzenia. Podczas poprzedniego paraliżu rządu w latach 2018–2019 wielu z nich musiało poszukiwać drugiej pracy, by opłacić rachunki.
Związek ostrzegł, że 2 350 specjalistów odpowiedzialnych za bezpieczeństwo i modernizację systemu zostanie tymczasowo zwolnionych, co oznacza zatrzymanie części prac nad utrzymaniem infrastruktury i wprowadzaniem nowych technologii.
Małe lotniska mogą stracić połączenia
Niedobory personelu w wieżach kontroli lotów w całym kraju budziły obawy jeszcze przed zamknięciem rządu. Styczniowa analiza danych FAA przeprowadzona przez CBS wykazała, że tylko 10% wież w USA dysponuje wystarczającą liczbą pracowników, aby spełnić standardy FAA.
Do 12 października ma również wygasnąć finansowanie federalnego programu Essential Air Service (EAS), który zapewnia dostęp do połączeń lotniczych w mniejszych i wiejskich społecznościach. „Wiele małych miast w całym kraju straci środki potrzebne do utrzymania połączeń lotniczych” – powiedział Duffy. „To program, który od lat miał wsparcie obu partii.”
EAS obecnie dotuje połączenia do 65 miejscowości na Alasce i 112 w pozostałych stanach, na Hawajach i w Portoryko. Biały Dom jeszcze w maju zaproponował cięcie jego budżetu o 308 milionów dolarów, argumentując, że „dotuje w połowie puste samoloty między pobliskimi lotniskami” i nie spełnia swojej roli wobec większości podróżnych z terenów wiejskich.