Lekarze ostrzegają, że prosty poranny nawyk może być odpowiedzialny za około 90 procent zawałów serca – i nie ma to nic wspólnego z poziomem cholesterolu. Chodzi o coś, co większość z nas robi codziennie, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji.
Eksperci medyczni zwracają uwagę, że prawdziwe niebezpieczeństwo zaczyna się w momencie, gdy budzimy się rano i... pozostajemy w bezruchu. Typowy poranny scenariusz wygląda następująco: łóżko, telefon, siedzenie, a następnie pośpieszne wyjście z domu. Ten pozornie niewinny schemat utrzymuje organizm w stanie niskiej aktywności i wysokiego stanu zapalnego.
Dlaczego to takie niebezpieczne?
Taki nawyk w sposób niezauważalny przyspiesza insulinooporność, gromadzenie tkanki tłuszczowej w okolicy brzucha, nadciśnienie tętnicze, cichy stan zapalny oraz dysfunkcję metaboliczną. Wszystkie te czynniki dramatycznie zwiększają ryzyko wczesnego zawału serca, szczególnie u osób z nadwagą lub otyłością.
Według ekspertów zdrowia z całego świata, otyłość znacząco zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia zawału.
Co można zrobić?
Rozwiązanie jest zaskakująco proste. Wystarczy pięć do siedmiu minut porannego ruchu – energiczny spacer, rozciąganie czy ćwiczenia oddechowe. Taka krótka aktywność poprawia krążenie, aktywuje metabolizm, stabilizuje poziom cukru we krwi i chroni serce bardziej, niż większość ludzi zdaje sobie sprawę.
Lekarze podkreślają, że waga, metabolizm i serce są ze sobą głęboko powiązane. Ignorowanie tego porannego nawyku stanowi ciche zagrożenie, a jego zmiana może uratować życie.
Eksperci ostrzegają, że osoby zmagające się z otyłością, trudnym do zredukowania tłuszczem brzusznym, dusznościami, cukrzycą czy przewlekłym zmęczeniem powinny traktować te objawy jako wczesne sygnały ostrzegawcze. Warto przejąć kontrolę nad swoim zdrowiem, zanim stanie się ono zagrożeniem kardiologicznym.