Codziennie spędzamy średnio ponad 4 godziny, patrząc w ekran telefonu (+6 godzin w przypadku pokolenia Z). Scrollujemy wszędzie - w autobusie, w łóżku, przy biurku czy obiedzie. Od czasu pandemii i popularyzacji krótkich filmów (TikTok, Reels) czas przed ekranem znacząco wzrósł. Psycholodzy mówią już o nowej formie uzależnienia.
Uzależnienie, które udaje normalność
W przeciwieństwie do papierosów czy alkoholu, nadmierne korzystanie z telefonu nie budzi sprzeciwu. Jest narzędziem pracy i kontaktu, więc łatwo usprawiedliwić każde spojrzenie w ekran. Problem w tym, że robimy to kompulsywnie, często bez potrzeby.
4 godziny dziennie = 60 dni w roku = +15 lat w ciągu życia
Statystyki są bezlitosne: przeciętny Polak spędza w telefonie ponad 4 godzin dziennie. To ponad 60 dni w roku, czyli ponad dwa miesiące życia spędzonego na scrollowaniu. Jeśli pomnożymy to przez całe życie - mówimy o dekadzie spędzonej z nosem w ekranie.
Konsekwencje: sen, relacje, zdrowie psychiczne
Skutki są realne: problemy z koncentracją, gorszy sen i słabsze relacje. Krótki filmik, szybki scroll - obiecujemy sobie „tylko minutę”, a tracimy pół godziny. Mózg przyzwyczajony do łatwego zastrzyku dopaminy zaczyna nudzić się zwykłymi czynnościami. Coraz trudniej jest czerpać satysfakcję z życia offline - spacerów, czasu z rodziną.
To efekt tzw. przestymulowania dopaminowego. Wieczorem trudniej się wyciszyć, a zmęczenie prowadzi do jeszcze częstszego sięgania po telefon. Skutki są jeszcze gorsze u osób z zaburzoną regulacją dopaminy, np. przy ADHD media społecznościowe stają się łatwym źródłem ciągłej stymulacji dopaminowej, co potęguje uzależnienie i negatywne efekty dla skupienia.
Polski pomysł: Scrolly - mały gadżet, który robi wielką różnicę
Na ten problem odpowiada polski startup ze swoim wynalazkiem - Scrolly. To mały, nieco śmieszny ludzik, który blokuje rozpraszające aplikacje po dotknięciu nim telefonu. Aby je odblokować, należy ponownie przyłożyć urządzenie. Tworzy to fizyczną barierę w dostępie do najbardziej uzależniających aplikacji jednocześnie pozostawiając dostęp do podstawowych narzędzi takich jak Google Maps czy Uber.
Mechanizm jest banalnie prosty, ale działa
„Przeciętnie sięgamy po telefon 150 razy dziennie, zazwyczaj nieświadomie. Chcieliśmy stworzyć proste urządzenie, które stanie się fizyczną barierą dla złego nawyku - momentem refleksji przed spędzeniem kolejnych 30 minut na uzależniających aplikacjach” - tłumaczy twórca, Dominik Uchnast.
Pierwsi użytkownicy przyznają, że ten prosty mechanizm naprawdę działa, a produkt sprzedał się już w ponad 20 krajach.
Na początku Scrolly często kupowany jest przez rodziców, by kontrolować cyfrowe nawyki swoich dzieci, ale z czasem również oni sami zaczynają korzystać z chwili resetu od telefonu:
„Kupiłam Scrolly, by ograniczyć kłótnie z dziećmi o korzystanie z telefonów, ale po 2 tygodniach zaczęłam go również używać. Gdy wychodzimy na spacer, Scrolly zostaje w domu, więc nie ma wymówek ani dla dzieci, ani dla mnie. Działa też na mojego męża” - mówi użytkowniczka Anita.
Pierwszy krok - świadomość problemu
Uzależnienie od telefonu nie zniknie z dnia na dzień, ale pierwszym krokiem jest uświadomienie sobie skali problemu. Telefon to wyjątkowo trudny przeciwnik, bo towarzyszy nam niemal bez przerwy, jest zawsze w kieszeni. Właśnie dlatego warto zmierzyć się z tym nałogiem: na szali leży ponad dekada życia oraz zdrowie psychiczne użytkowników.
Autor: Dominik Uchnast (współzałożyciel Scrolly)
Więcej na stronie: scrollyapp.io.
Źródło informacji: Scrolly