Przy obecnych realiach rynku nieruchomości, gdzie ceny domów szybują, a mediana wieku kupujących sięgnęła już 56 lat, młodsze pokolenia szukają alternatywnych dróg do posiadania własnego lokum. Coraz popularniejszym rozwiązaniem wśród przedstawicieli generacji Z staje się „co-buying” – wspólny zakup nieruchomości z przyjaciółmi, a nie z partnerem życiowym.
Według jednego z badań niemal 15% Amerykanów kupiło dom z osobą, z którą nie łączy ich związek romantyczny, a aż 70% przedstawicieli Gen Z deklaruje, że rozważyłoby taki krok. Eksperci przyznają, że to realna opcja dla młodych, choć obarczona pewnym ryzykiem. „To poważne zobowiązanie finansowe – musisz mieć pewność, że stabilność finansowa twoich znajomych jest równie mocna jak wasza przyjaźń” – pisze portal NerdWallet.
Dlaczego co-buying kusi młodych?
Największym plusem jest możliwość szybszego i łatwiejszego zakupu większego, lepszego domu dzięki wspólnym zasobom finansowym. Połączenie dochodów zwiększa szansę na uzyskanie kredytu hipotecznego, a raty dzielą się między właścicieli, co sprawia, że utrzymanie nieruchomości bywa tańsze niż wynajem. Dodatkowym bonusem jest możliwość spędzania większej ilości czasu z przyjaciółmi – o ile oczywiście wspólne mieszkanie okaże się przyjemnością, a nie źródłem konfliktów.
Gdzie kryją się pułapki?
Eksperci ostrzegają, że wspólny zakup domu bywa bardziej skomplikowany niż w przypadku par. Wiele biur nieruchomości czy banków jest przyzwyczajonych do obsługi małych gospodarstw domowych, a większa liczba współwłaścicieli oznacza dodatkowe formalności.
Największe ryzyko wiąże się jednak z odpowiedzialnością za kredyt. Jeśli jeden z właścicieli popadnie w kłopoty finansowe, pozostali mogą być zobowiązani do pokrycia jego części zadłużenia. Dlatego specjaliści radzą, by przed podpisaniem aktu własności przygotować prawnie wiążącą umowę określającą zasady wspólnego mieszkania. Dokument taki powinien ustalać m.in. sposób podziału kosztów, zasady korzystania z domu oraz rozwiązania na wypadek, gdyby ktoś chciał sprzedać swój udział.
Eksperci: najpierw umowa, potem dom
„Zanim zdecydujecie się na wspólny zakup, konieczna jest umowa” – podkreśla ekspert rynku nieruchomości Brendon DeSimone. „Trzeba jasno określić, jak długo planujecie tam mieszkać, co stanie się, jeśli ktoś zechce się wyprowadzić, czy istnieje możliwość wykupienia udziału przez drugą stronę. Bez tego łatwo o konflikty, które mogą zniszczyć przyjaźnie”.
Choć „co-buying” nie jest pozbawiony trudności, rosnąca popularność tej strategii pokazuje, że młodzi Amerykanie gotowi są na nowe sposoby, by przełamać bariery stojące im na drodze do własnego domu.