Prognozy na nadchodzący rok nie napawają optymizmem. Jak wynika z analiz firmy Redfin, wysokie koszty mieszkań mogą sprawić, że w 2026 roku w Stanach Zjednoczonych urodzi się jeszcze mniej dzieci. Mimo że eksperci spodziewają się lekkiej poprawy dostępności mieszkań - po raz pierwszy od czasów Wielkiej Recesji dochody mają rosnąć szybciej niż ceny nieruchomości - to dla milionów Amerykanów zakup własnego domu pozostanie poza zasięgiem.
Związek między rynkiem mieszkaniowym a decyzją o posiadaniu dzieci od lat przyciąga uwagę badaczy. Coraz więcej analiz pokazuje, że wysokie ceny domów i niepewność związana z rynkiem najmu mogą odwlekać moment zakładania rodziny. Jak tłumaczy Leslie Root z Uniwersytetu Kolorado w Boulder, wiele osób ma własną listę warunków, które chcą spełnić przed pojawieniem się dziecka - zakończenie edukacji, stabilne zatrudnienie, określony poziom dochodów czy małżeństwo. Dla wielu równie ważne jest posiadanie własnego mieszkania. Wynika to zarówno z poczucia braku przestrzeni dla dziecka, jak i z niepewności, która towarzyszy wynajmowaniu. Coraz częściej młodzi dorośli nadal mieszkają z rodzicami albo odkładają decyzję o dziecku z powodu ciasnych, drogich mieszkań.
Dostępność mieszkań problemem dla młodych rodzin
Problem narasta od lat, szczególnie po pandemicznej gorączce zakupowej, która wyniosła ceny nieruchomości na historyczne poziomy. Według danych Redfin typowy amerykański dom kosztował w październiku 2025 roku 439 869 dolarów, co oznacza wzrost o ponad 1 procent w porównaniu z rokiem wcześniejszym. Jednak dopiero zestawienie tych danych z rokiem 2019 pokazuje pełną skalę zmian - wówczas mediana cen wynosiła nieco ponad 313 tysięcy dolarów.
Wysokie ceny to tylko część problemu. Do tego dochodzą rekordowe stopy procentowe, a także rosnące koszty utrzymania domu, jak podatki lokalne i ubezpieczenia. Efekt? Wskaźniki posiadania własnego mieszkania wśród pokolenia Z i milenialsów praktycznie zatrzymały się w miejscu. W 2024 roku jedynie 26,1 procent przedstawicieli Gen Z mogło nazywać się właścicielami nieruchomości, niewiele mniej niż rok i dwa lata wcześniej. Wśród milenialsów wskaźnik ten utkwił w okolicach 55 procent — i Redfin przewiduje, że w 2026 roku niewiele się zmieni.
Choć eksperci mówią o „Wielkim Resecie Mieszkaniowym”, czyli poprawie dostępności cenowej mieszkań, to zjawisko to może okazać się symboliczne. Młode rodziny, nawet jeśli odczują nieznaczne złagodzenie obciążeń finansowych, nadal będą zmagały się z realiami, które skutecznie odciągają je od zakupów. Dlatego coraz więcej osób decyduje się na alternatywne rozwiązania: wspólne mieszkanie z rodzicami, dzielenie przestrzeni ze znajomymi lub życie w większych, wielopokoleniowych gospodarstwach.
Dla starzejącego się społeczeństwa amerykańskiego to zła wiadomość. Według Centers for Disease Control and Prevention współczynnik dzietności w USA spadł w 2024 roku do rekordowo niskiego poziomu - mniej niż 1,6 dziecka na kobietę. A do zastępowania kolejnych pokoleń potrzebny jest poziom około 2,1.
Poza amerykańskim marzeniem
Redfin podkreśla, że młodzi Amerykanie, którzy czują się odcięci od tradycyjnej wersji „amerykańskiego snu” - domu z białym płotkiem i stabilną przyszłością - coraz częściej szukają innych dróg do samodzielności. Dane z połowy 2025 roku pokazują, że 6 procent osób mających problem z kosztami mieszkaniowymi ponownie zamieszkało z rodzicami, a kolejne 6 procent zdecydowało się na współlokatorów. Eksperci przewidują, że w przyszłym roku te odsetki wzrosną.
Wraz z tym trendem będzie też malała liczba urodzeń. Od lat zachodzi tu ta sama zależność: im droższe mieszkania, tym mniejsze rodziny. Wysokie koszty życia, ciasne przestrzenie i długie oczekiwanie na wejście na rynek nieruchomości sprawiają, że młodzi dorośli odkładają decyzję o rodzicielstwie na później - albo nie podejmują jej wcale.