31 maja 2023

Udostępnij znajomym:

Polski parlament przyjął, a prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o powołaniu komisji do spraw badania wpływów rosyjskich. Prezydent podkreślił wagę transparentności życia publicznego. Wyraził też pogląd, że opinia publiczna powinna bezpośrednio poznać fakty. Ustawa przez opozycję nazywana jest „Lex Tusk”, bo w praktyce ma uderzyć właśnie w przewodniczącego Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska. Komisja, która ma powstać, może wiele – ostrzegają konstytucjonaliści. Swój sprzeciw wyrażają już europejskie i amerykańskie instytucje.

Główne zapisy

Jak argumentują przeciwnicy ustawy, dokument jest próbą nadania nowo powołanej komisji możliwości, których nie przewidują przepisy ustawy o sejmowej komisji śledczej. Chodzi o to, że 9-cio osobowy skład komisji będzie miał uprawienia sądowe i prokuratorskie, będzie mógł więc wzywać na przesłuchania i nakładać grzywny - do 20 tys. złotych, a w razie ponownego niezastosowania się do wezwania – grzywny do 50 tys. złotych. Komisja ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji warszawskiej. Ale ta ds. badania wpływów rosyjskich ma mieć m.in. możliwość wydania zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat. Członkowie komisji za swoje działania w jej ramach nie poniosą żadnej odpowiedzialności, będą całkowicie bezkarni. Zgodnie z ustawą komisja ma zostać powołana do zbadania i opisania wpływów rosyjskich na działalność funkcjonariuszy publicznych i kadry kierowniczej wyższego szczebla spółek Skarbu Państwa oraz innych osób, które wpływały na bezpieczeństwo wewnętrzne Polski w latach 2007-2022. Nieoficjalnym powodem jest walka z opozycją, bo wybory parlamentarne w Polsce odbędą się w październiku – termin jej przyjęcia jest więc nieprzypadkowy.

Takiego scenariusz obawia się Departament Stanu

Rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller w specjalnym oświadczeniu stwierdził, że rząd USA jest zaniepokojony przyjęciem przez polski rząd nowej legislacji, która może zostać nadużyta do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce.

„Podzielamy obawy wyrażane przez wielu obserwatorów, że to prawo tworzące komisję badającą rosyjskie wpływy, może być wykorzystane do blokowania kandydatur polityków opozycji bez należytego procesu prawnego” – czytamy w oświadczeniu Millera. Wezwał również polski rząd do zapewnienia, że komisja nie będzie używana do ograniczania wyboru dla wyborców albo "nadużywana w sposób, który może wpłynąć na postrzeganą prawowitość wyborów". Krytyczne zdanie na temat ustawy ma też ambasador USA w Polsce Mark Brzezinski. Rzeczywisty cel komisji nie przez wszystkich jest ukrywany, bo wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski jednoznacznie deklaruje, że celem komisji jest prześwietlenie byłego i obecnego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, Donalda Tuska, pod kątem jego polityki wobec Rosji w latach 2007-2014, gdy ten był premierem.

Głosów krytyki nie brakuje

Doszło do stworzenia organu, który będzie wymierzał sankcje za działania, które niekoniecznie musiały być niezgodne z prawem - ocenił Rzecznik Praw Obywatelskich, prof. Marcin Wiącek. - Jest to procedura nieadekwatna, ponieważ tylko sąd, po przeprowadzeniu postępowania w dwóch instancjach, ma kompetencje do tego, aby orzec o nałożeniu kary - dodał. W dodatku nie wiadomo, kto zasiądzie w składzie komisji, bo parlamentarna opozycja już zapowiedziała, że w żadnym głosowaniu w tej sprawie udziału nie weźmie. Kolejna niewiadoma dotyczy samego stwierdzenia „rosyjskie wpływy”, bo w zapisach ustawy definicji szukać próżno.

W Polsce nie mamy specjalnie światełka w tunelu w zakresie niezależności wymiaru sprawiedliwości - oświadczył unijny komisarz do spraw sprawiedliwości Didier Reynders.

Rząd broni projektu

Politycy PiS przekonują, że ustawa jest skierowana przeciwko Władimirowi Putinowi, a nie Donaldowi Tuskowi. Nie godzą się na nazywanie nowych przepisów „lex Tusk”. – Wiele kłamstw na przestrzeni ostatnich dni o „lex anty-Putin”, bo skierowana jest przeciwko niemu i ludziom z jego reżimem współpracującym – mówił rzecznik Prawa i Sprawiedliwości, Rafał Bochenek. W podobnym tonie wypowiedział się minister Spraw Zagranicznych Zbigniew Rau.

"Nie można mówić tutaj o jakimkolwiek postaci braku praworządności. Przede wszystkim dlatego, że to od niezależnego sądu zależy, czy obowiązywanie decyzji zostanie zawieszone w całości w czasie toczącego się postępowania, czy w części, czy zdecyduje o tym mocą własnej woli sąd czy na wniosek strony, która tej decyzji podlega” – przekonywał szef resortu.

fk

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor