Rezerwa Federalna w środę zdecydowała się obniżyć stopy procentowe po raz pierwszy od grudnia, chcąc wesprzeć słabnący rynek pracy w USA. Bank centralny obniżył swoją główną stopę o ćwierć punktu procentowego, do przedziału 4–4,25 proc.
To pierwsza obniżka w drugiej kadencji Donalda Trumpa i jednocześnie koniec dziewięciomiesięcznej pauzy, którą Fed utrzymywał w obliczu niepewności związanej z politycznymi decyzjami administracji, w tym z taryfami. Jak tłumaczą przedstawiciele banku centralnego, chcieli najpierw zobaczyć, jakie skutki przyniosą te posunięcia. Strategia ta nie podobała się jednak Trumpowi, który od miesięcy prowadził intensywną kampanię nacisku na Fed. Ostatecznie to jednak pogarszająca się sytuacja na rynku pracy zmusiła bank centralny do podjęcia tego kroku.
Decyzja nie była jednomyślna. Nowy członek Rady Gubernatorów Rezerwy Federalnej, Stephen Miran – powołany przez Trumpa i zaprzysiężony tuż przed rozpoczęciem posiedzenia – wyraził sprzeciw, opowiadając się za większą, półprocentową obniżką. Według zaktualizowanych prognoz gospodarczych Fed planuje jeszcze dwie kolejne obniżki stóp w tym roku – jedną w październiku, drugą w grudniu.
Fed znalazł się w trudnej sytuacji, bo oba elementy jego mandatu – stabilne ceny i maksymalne zatrudnienie – stoją pod znakiem zapytania. Inflacja towarów objętych cłami, takich jak meble czy sprzęt AGD, zaczęła rosnąć w ostatnich miesiącach, zgodnie z danymi ekonomicznymi. Równocześnie pracodawcy ograniczają tempo zatrudnienia, a szczególnie młodzi absolwenci mają problem ze znalezieniem pracy. W komunikacie Fed podkreślono, że „wzrosło ryzyko spadku zatrudnienia”.
Część członków zarządu – Michelle Bowman i Christopher Waller – uważa, że decyzja o cięciu powinna była zapaść już w lipcu, co ożywia dobrze znaną debatę, czy Fed znów nie spóźnia się z reakcją. Dodatkowo urzędnicy muszą brać pod uwagę trudne do uchwycenia kwestie, takie jak opóźnione efekty zmian stóp procentowych czy tzw. neutralna stopa, czyli poziom, przy którym koszty kredytu ani nie pobudzają, ani nie hamują gospodarki.
Ostatnie miesiące przyniosły też bezprecedensowe zawirowania wewnątrz samej instytucji. Przyszłość Lisy Cook pozostaje niepewna – prowadzi ona w sądzie walkę z decyzją Trumpa o jej zwolnieniu. Prezydent ogłosił jej dymisję pod koniec sierpnia, powołując się na niepotwierdzone zarzuty dotyczące oszustw hipotecznych, które bada obecnie Departament Sprawiedliwości.
Tymczasem Stephen Miran, nowy członek Fed, jawnie popiera bardziej agresywne obniżki. Demokraci wyrażają obawy związane z jego bliskimi relacjami z prezydentem, zwracając uwagę, że formalnie wciąż pozostaje pracownikiem Białego Domu – przebywa na bezpłatnym urlopie, pełniąc funkcję gubernatora do końca stycznia. Miran twierdzi jednak, że będzie formułował niezależne opinie dotyczące gospodarki.