Imieniny Józefa są dla solistów, grup i zespołów muzycznych ze Związku Podhalan w Ameryce Północnej okazją do dorocznej celebracji muzykanckiego święta. Po rocznej przerwie spowodowanej pandemią w minioną niedzielę muzyczna impreza „Józefinki Muzykanckie” została przywrócona.
Zgodnie z wieloletnią tradycją jej celebrację podhalańscy muzycy rozpoczęli od udziału we mszy świętej sprawowanej w intencji ich zmarłych oraz żyjących koleżanek i kolegów. Nabożeństwo w kościele pw. św. Faustyny Kowalskiej sprawował proboszcz, ks. kanonik Tadeusz Dzieszko. Wartę honorową przy ołtarzu zaciągnęli członkowie pocztów sztandarowych wielu kół, a w kościelnych ławach miejsca zajęli reprezentanci góralskich organizacji z członkami Zarządu Głównego ZP w AP na czele. Podczas dziękczynnej Liturgii kościół rozbrzmiewał nutkami wielkiej podhalańskiej kapeli. W procesji z darami szli przedstawiciele różnych grup, zespołów i kapel muzycznych
W wygłoszonym kazaniu ks. Dzieszko nawiązał do znaczenia muzyki w kultywowaniu folkloru i przywiązania do rodzinnych stron i religii. Podkreślił, że zamieszkujący w Chicago góralscy muzykanci są najlepszymi ambasadorami polskiej kultury, przywiązania do tradycji i patriotyzmu. Dołączając do życzeń ks. proboszcza powinszowania muzykantom złożył prezes góralskiej organizacji Józef Cikowski przytaczając słowa góralskiego poety Andrzeja Skupnia Florka o tym, że człowiek może być nie wiem jak zapłakany, ale jak jemu zagrają, to się ucieszy, a głos muzyki jest kochany, bo umie dotrzeć i przegadać do każdego.
„My wszyscy górale myślimy tak samo, bo czym byłyby nasze uroczystości i spotkania bez muzyki. Muzyka góralska przybyła do Ameryki razem z emigrantami z Podhala. Dziś towarzyszy góralom w domu, karczmie, umila życie i sprawia radość swoim wesołym brzmieniem. Tu, na Ziemi Waszyngtona, naszej nowej ojczyźnie raduje nie tylko górali, ale całą Polonię i Amerykanów, którzy zachwycają się bogactwem i pięknem brzmieniem góralskich nutek. Opowiada ona o tym, co góralom najbliższe, o umiłowanych Tatrach, przygodach zbójników i kłusowniczych wyprawach. Jest też pełna wdzięku i żartobliwych przyśpiewek. Pełna jest motywów miłosnych, przekomarzania się dziewcząt i chłopaków. Sam św. Jan Paweł II upodobał sobie śpiew i grę górali. Przyjeżdżał w góry nie tylko po to, żeby pospacerować po górskich szlakach, ale także, aby nacieszyć uszy brzmieniem góralskich melodii. Muzyka uważana jest za wieczny element tradycji ludowej przekazywany z pokolenia na pokolenie bez nut i zapisów, lecz w oryginalnej postaci ze słuchu. Zdarza się, że w sąsiednich wioskach te same melodie i piosenki gra i śpiewa się nieco inaczej. Wyrażam ogromną radość, że jest was tak wielka rzesza, że gromadzicie się wokół naszej góralskiej organizacji i licznych zespołów góralskich. Z okazji waszego święta życzę wam opieki Bożej. Grajcie na chwałę Bogu i ludziom” – życzył prezes Cikowski polecając opiece św. Józefa góralskie muzykowanie i wszystkie góralskie talenty.
Głównym przesłaniem muzycznej imprezy jest propagowanie i utrwalanie muzyki podhalańskiej w jej oryginalnym brzmieniu, bardzo często różnej w zależności od regionu czy miejscowości, z której muzykanci pochodzą przy użyciu tradycyjnych instrumentów i zachowaniem tradycyjnego stylu grania. To także okazja do prezentacji i promowania utworów często już zapomnianych, które przetrwały dzięki rodzinnemu przekazowi. Korzenie „Józefinek” w Wietrznym Mieście sięgają roku 1992, a konkretnie ostatniej niedzieli sierpnia, kiedy po raz pierwszy został zorganizowany „Przegląd Kapel”. Odbywał się on w tym terminie przez siedem lat. 14 września 1997 roku w kościele św. Brunona zapoczątkowane zostały nabożeństwa sprawowane w intencji muzyków. Niestety, termin muzycznych spotkań okazał się niezbyt szczęśliwy, bo w okresie letniej kanikuły trudno było zgromadzić na estradzie odpowiednio reprezentatywną grupę przedstawicieli góralskiego środowiska muzycznego, które jest w Chicago bardzo liczne. Stąd w 1999 roku zapadła decyzja o zmianie terminu muzycznych posiadów na dzień święta obchodzonego ku czci św. Józefa.
Po mszy jej uczestnicy udali się do Domu Podhalan, gdzie na estradzie wystąpiły zespoły, kapele rodzinne i soliści. Owacje publiczności w szczególności wzbudzali najmłodsi uczestnicy estradowych popisów. Liczne brawa zebrała piętnastomiesięczna wnuczka Władysława Pawlikowskiego i jej niewiele starszy brat. Koncert prowadzili Królowa ZPwAP Kamila Wilczek i Zbójnik Roku Łukasz Kaczmarczyk. Od strony organizacyjnej nad przebiegiem imprezy czuwał wiceprezes ds. kultury Zdzisław Dorula.
Muzyczny przegląd stał się również okazją do złożenia Józefom imieninowych powinszowań. Jednym z ich adresatów był prezes Związku Józef Cikowski. W imieniu zarządu góralskiej organizacji piękny bukiet kwiatów wręczyła solenizantowi Królowa Związku Podhalan Kamila Wilczek. Życzenia składała również Sandy Szczygieł-Żegleń, kandydatka na burmistrza miejscowości Palos Hills. Muzyczne świętowanie zakończyło się późnym wieczorem.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak