Dwupartyjna grupa amerykańskich ustawodawców apeluje do prezydenta Donalda Trumpa, by wycofał nową, kontrowersyjną opłatę w wysokości 100 000 dolarów za złożenie wniosku o wizę pracowniczą H-1B. Politycy ostrzegają, że taki krok może zaszkodzić amerykańskiej innowacyjności i globalnej konkurencyjności gospodarki.
Apel ponad podziałami
W liście wysłanym 21 października do Białego Domu i Departamentu Handlu, siedmioro członków Kongresu - w tym przedstawiciele obu partii - zwróciło uwagę, że nowa opłata szczególnie dotknie pracodawców na wczesnym etapie rozwoju i małe firmy, zwłaszcza te, które jeszcze nie osiągnęły rentowności.
„Ostatnie zmiany w programie wizowym H-1B podważą wysiłki motorów naszej gospodarki innowacyjnej – małych firm i start-upów, które nie są w stanie ponosić takich kosztów jak korporacje technologiczne” – napisali autorzy listu.
Pod dokumentem podpisali się m.in. Sam Liccardo i Jay Obernolte z Kalifornii, Maria Elvira Salazar z Florydy, Don Bacon z Nebraski, Suhas Subramanyam z Wirginii oraz Greg Stanton z Arizony.
Spór o sens reformy
Opłata została ogłoszona we wrześniu jako część szerszej reformy programu wiz H-1B, której celem - według administracji Trumpa - ma być większy nadzór i ograniczenie nadużyć w systemie imigracyjnym. Jednak w praktyce spotkała się z gwałtownym sprzeciwem biznesu, środowisk akademickich i części polityków.
W swoim liście członkowie Kongresu przyznają, że system H-1B wymaga modernizacji, ale ostrzegają, że wprowadzona opłata utrudni firmom pozyskiwanie specjalistów, a tym samym osłabi konkurencyjność USA.
„Jeśli amerykańskie firmy nie będą miały dostępu do wykwalifikowanych pracowników, wielu z nich wróci do krajów takich jak Indie, Chiny, Izrael czy państwa europejskie, by zakładać tam firmy konkurujące z USA” – napisali parlamentarzyści, wzywając administrację do wspólnego opracowania ponadpartyjnej reformy imigracyjnej.
Protest biznesu i środowisk akademickich
Program wiz H-1B pozwala firmom zatrudniać specjalistów z wysokimi kwalifikacjami, których trudno znaleźć na krajowym rynku pracy. Z tego rozwiązania szeroko korzystają giganci technologiczni tacy jak Google, Microsoft czy Amazon. Szacuje się, że ponad 70 procent posiadaczy wiz H-1B pochodzi z Indii. Program obejmuje też inne sektory – od edukacji po służbę zdrowia.
Todd Schulte, prezes organizacji FWD.us, która zajmuje się polityką imigracyjną, określił wprowadzenie opłaty mianem „bezprawnego podatku nałożonego na amerykańskie firmy”.
„Silny sprzeciw ze strony przedsiębiorstw, uczelni, szpitali i teraz także członków Izby Reprezentantów pokazuje, jak błędny jest ten pomysł. To nielegalna opłata, która podniesie koszty, ograniczy zatrudnienie i utrudni amerykańskim firmom rozwój” – stwierdził Schulte.
W sądzie i w Kongresie
Przeciwko nowym regulacjom pozew złożyła już U.S. Chamber of Commerce, argumentując, że opłata przekracza uprawnienia władzy wykonawczej i narusza obowiązujące przepisy imigracyjne, które ograniczają wysokość opłat do rzeczywistych kosztów przetwarzania wniosków.
Administracja Trumpa utrzymuje, że nowa opłata jest zgodna z prawem i stanowi konieczny krok w kierunku reformy programu H-1B. Jednak narastający opór – zarówno wśród przedsiębiorców, jak i w Kongresie – może sprawić, polityka ta napotka poważne trudności w przyszłości.
Jak podkreślają komentatorzy, spór o opłatę H-1B to coś więcej niż kwestia imigracji – to test, czy Stany Zjednoczone wciąż potrafią przyciągać najlepszych specjalistów z całego świata, czy też nowe bariery biurokratyczne odsuną talenty, które przez dekady były fundamentem amerykańskiej gospodarki innowacji.