22 lutego 2018

Udostępnij znajomym:

Około 800 pracowników piekarni i ciastkarni Cloverhill Bakery w dzielnicy Galewood na północnym-zachodzie Chicago i w piekarniach firmy w Cicero i Romeoville straciło pracę, gdy w wyniku kontroli imigracyjnej okazało się, że wielu z nich używało fałszywych lub skradzionych dokumentów tożsamości.

Historia tej piekarni nie tylko pokazuje, jak polityka imigracyjna zmienia chicagowski rynek pracy, ale także rosnące napięcia pomiędzy siłą roboczą reprezentowaną przez Latynosów i czarnoskórych.

"Są ustawiani przeciwko sobie, więc nie dogadują się" - mówi Dan Giloth, organizator  ruchu społecznego na zachodzie Chicago.

"Niestety w Chicago istnieje szeroko rozpowszechniony segregacyjny model zatrudnienia, który dzieli pracowników ze względu na rasę lub status imigracyjny (…). Celem jest stworzenie bardzo wrażliwej siły roboczej i utrzymanie niskich płac" - dodaje Giloth, były organizator związków zawodowych, który jest kierownikiem projektu Koalicja Przeciwko Segregacji Pracowników.

Po tym, jak przychody spadły, właściciel sprzedał Cloverhill Bakery w 2014 roku szwajcarskiemu konglomeratowi Aryzta. To nie koniec zmian, bo zakłady ostatecznie trafią w ręce Hostess Brands. Kiedy Aryzta kupiła Cloverhill w 2014 roku większość pracowników pochodziła z Meksyku, przeważająca część z nich została zatrudniona przez agencję pracy Labor Network, specjalizującą się w tymczasowych zatrudnieniach.

Ale wielu z tych osób była tak zwanymi "permatemps" - pracownikami tymczasowymi, którzy faktycznie byli zatrudnieni na stałe w Cloverhill. Większość pracowała tam lata, a niektórzy nawet dziesięciolecia.

W 2015 roku za administracji Obamy agenci policji imigracyjnej (ICE) przeprowadzili kontrolę dokumentacji pracowników Cloverhill zatrudnionych przez Labor Network. Dopiero w maju 2017 r. administracja Trumpa wysłała do około 800 pracowników listy z informacją, że nie mają prawa do pracy w Stanach Zjednoczonych - doniósł dziennik “Chicago Sun-Times”.

Ci latynoscy pracownicy nie powrócili do pracy, tak więc firma, która została bez 800 ludzi, zwróciła się do innej agencji pośrednictwa pracy, Metro Staff Inc., by ta zapewniła Cloverhill pracowników zweryfikowanych programem “E-Verification”. Większość z tych nowych pracowników to Afroamerykanie.

Ed French, właściciel agencji pośrednictwa pracy, Metro Staff z siedzibą w Elgin, powiedział, że wszyscy zatrudnieni przez jego firmę mogą legalnie pracować w kraju i przeszli sprawdzenie danych i test narkotykowy.

Według byłego konsultanta piekarni, Metro Staff płaciło czarnoskórym pracownikom $14 za godzinę, w porównaniu do $10 za godzinę, którą Latynosi otrzymywali przez Labor Network.

Z wypowiedzi Felixa Okwusa wynika, że piekarnia zaoferowała latynoskim pracownikom, którzy pozostali, dodatkowego $1 na godzinę, aby wyszkolić nowo zatrudnionych czarnoskórych.

"Rzeczywistość w Ameryce jest taka, że imigranci wykonują pracę za mniej niż robocza siła amerykańska" - mówi prawnik George Oparanozie. "Pokazuje to dynamikę imigracji w tym kraju. Wielu z tych latynoskich pracowników jest tu od dłuższego czasu, w wielu przypadkach płacąc podatki, a teraz znaczna część z nich może zostać wyrzuconych z kraju”.

Adwokaci, którzy reprezentują nieudokumentowanych imigrantów, mówią, że nie słyszeli o żadnym z byłych pracowników Cloverhill umieszczonym w areszcie w celu deportacji do Meksyku.

W przeszłości większość pracowników w Cloverhill stanowili Latynosi. Teraz są to czarnoskórzy.

Lynne Lane, czarnoskóra działaczka związkowa w Cloverhill, przyznaje, że istnieją napięcia. Jej zadaniem to Afroamerykanie pracujący w piekarni zadzwonili na rządową infolinię, aby zgłosić latynoskich pracowników do służb imigracyjnych.

"To byli pracownicy [Afroamerykanie] z fabryki, którzy uważali, że zostali potraktowani niesprawiedliwie, jak obywatele drugiej klasy przez latynoskich pracowników (…). Tak więc było wielu pracowników w firmie, o ile wiem, którzy dostali numer, żeby zadzwonić... żeby zadzwonić do służb imigracyjnych” - powiedziała Lane.

ICE nie poinformowało z jakiego powodu rozpoczął się audyt pracowników piekarni.

Zdaniem Lane, która rozpoczęła pracę w piekarni Cloverhill w Chicago jako pakowaczka pod koniec 2015 rok, czarnoskórzy pracownicy nie mogli się dobrze porozumieć z hiszpańskojęzycznymi pracownikami i przełożonymi. Lane obwinia firmę za wynikłe zamieszanie.

"Kiedy zaczynałam po raz pierwszy, zapytałam się: Czy mówią po angielsku? Usłyszałam, że wszyscy, ale kiedy podeszłam, by z nimi porozmawiać, nikt nie mówił po angielsku" - dodała.

Jej zdaniem Latynosi dostawali lepsze zajęcia i nie musieli pracować tak ciężko jak czarnoskórzy. Mimo to wyraża solidarność z latynoskimi pracownikami.

"Myślisz, że ta agencja płaci tyle samo, co inna agencja, a tu dowiadujesz się, że jedni płacą $11… drudzy $14, a inni $10 i wszyscy wykonujemy tę samą pracę. To nie jest w porządku” - powiedziała Lane.

Dodała, że pracuje 12 godzin dziennie, sześć dni w tygodniu, a dopiero niedawno mogła wziąć wolną niedzielę, aby pójść do kościoła.

“Płaca jest OK. Nie narzekam na to... To głównie godziny. Musisz być na nogach przez 12 godzin dziennie“.

Lane szacuje, że 90 procent pracowników głównej piekarni w Chicago było Latynosami, gdy zaczęła pracę około dwóch lat temu, a teraz około 90 procent to czarnoskórzy.

Latynoska, która wcześniej pracowała w piekarni mówi, że po audycie przeprowadzonym przez ICE jej mąż stracił pracę. Nie czuła jednak napięcia między Latynosami i Afroamerykanami. Przyjechała do Stanów Zjednoczonych w 2001 roku z Hidalgo w Meksyku, a o pracy w piekarni słyszała od wujków w Chicago. Pracowała przy pakowaniu od 2001 r. do czasu zajścia w ciążę w 2008 r. Jej mąż pracował tam od 2000 r., ale został zmuszony do opuszczenia piekarni z powodu audytu ICE.

W rozmowie z dziennikarzem “Chicago Sun-Times”, udzielonej w języku hiszpańskim, przyznaje, że godziny pracy w piekarni były długie, ale “nie mieli z mężem wtedy innego wyboru”. Audyt ICE był druzgocący: "Wiedzieliśmy, że nie możemy udowodnić, że ma pozwolenie na pracę. Czuliśmy się rozczarowani. Siedemnaście lat tam pracujesz i nagle ci mówią coś takiego”.

Radny Chris Taliaferro, którego 29. dzielnica obejmuje lokalizację piekarni Cloverhill na północnym-zachodzie, mówi, że pracownicy zgłaszali do niego skargi, ale miał niewielki kontakt z kierownictwem piekarni. Radny ma nadzieję na lepsze stosunki z nowym właścicielem, firmą Hostessa.

Z kolei Gilbert Villegas (36. dzielnica) powiedział, że spotkał się z latynoskimi pracownikami z Cloverhill, która znajduje się po drugiej stronie ulicy od granicy jego okręgu, i współpracuje z Community United, organizacją pomagającą imigrantom.

Villegas twierdzi, że przez jakiś czas Afroamerykanie byli dyskryminowani, ponieważ agencje pośrednictwa pracy wiedziały, że mogą skorzystać z nieudokumentowanych pracowników. “Każdy, kto chce pracować, powinien mieć sprawiedliwą szansę i nie powinien być wykorzystywany”.

Villegas twierdzi, że firmy, które wynajmują agencję, również ponoszą winę. "Firmy, które uczestniczą w tego typu praktykach, również muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności" - mówi. "Powinni traktować wszystkich tak samo, bez względu na ich status. Ustawiają jedną grupę etniczną przeciw drugiej. To po prostu nie w porządku”.

JT

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

KD MARKET 2024

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor