Komisja Transportu Izby Reprezentantów opublikowała część republikańskiego projektu, w którym zaproponowano całkowicie nową, roczną opłatę w wysokości 20 dolarów za każdy pojazd spalinowy, 100 dolarów za hybrydę i 200 dolarów za elektryka. „Czy wyście oszaleli?” – pytają niektórzy politycy tej partii.
Pomysł ten, forsowany przez przewodniczącego wspomnianej komisji, Sama Gravesa, republikanin z Missouri, ma podobno zastąpić w przyszłości federalny podatek od paliw i zapewnić nowe źródło finansowania infrastruktury drogowej. Jednak nie wszyscy członkowie partii republikańskiej są zachwyceni tym rozwiązaniem i nie wierzą, że wraz z wprowadzeniem nowej opłaty zlikwidowany zostanie podatek od paliwa.
Federalny podatek od paliw, wynoszący obecnie 18,4 centa za galon benzyny, nie był podnoszony od 1993 roku, mimo rosnących potrzeb infrastrukturalnych i malejącej siły nabywczej dolara. Próby jego podniesienia od lat grzęzną w politycznych sporach. Alternatywą miałaby być nowa opłata - 20 dolarów rocznie od każdego pojazdu spalinowego - podwyższana z poziomem inflacji. Jej wprowadzenie planowane jest dopiero na 2031 rok, ale wcześniej weszłyby w życie wyższe opłaty rejestracyjne dla pojazdów elektrycznych (200 dolarów) i hybrydowych (100 dolarów), które miałyby zacząć obowiązywać natychmiast.
Według szacunków Komisji Transportu, nowe opłaty przyniosłyby budżetowi federalnemu łącznie 50 miliardów dolarów w ciągu dekady.
Republikanie podzieleni
Choć propozycja pochodzi od czołowego republikanina, spotkała się z ostrą krytyką w szeregach jego własnej partii. Poseł Chip Roy z Teksasu nie krył oburzenia: „Czy wyście oszaleli? Partia ograniczonego rządu chce teraz wprowadzać nowe podatki?”.
Roy twierdzi, że usłyszał od współpracowników, iż opłata zostanie później zniesiona w ramach ustawy drogowej, co uznał za typowy waszyngtoński „trik księgowy”.
Podobne zdanie wyraził Eric Burlison, republikanin z Missouri. Zapowiedział, że zagłosuje przeciwko projektowi i poinformował, że kongresman Scott Perry (R-Pa.) pracuje nad poprawką zmieniającą kontrowersyjny zapis. „Próbujemy przekonać partyjne kierownictwo, że musi istnieć lepszy sposób finansowania infrastruktury niż nowa ogólnokrajowa opłata rejestracyjna” – dodał.
Również przewodniczący Izby Reprezentantów, Mike Johnson, choć nie odciął się od pomysłu, zaznaczył, że nie jest to dla niego priorytet.
Techniczne szczegóły i polityczne ryzyko
Propozycja Gravesa przewiduje, że opłatę zbierałyby stanowe departamenty transportu i przekazywały ją do Federalnej Administracji Autostrad. Całkowite zniesienie podatku paliwowego wymagałoby jednak odrębnej ustawy.
Graves podkreśla, że jego pomysł to pierwszy poważny krok ku reformie finansowania transportu od czasów prezydentury Billa Clintona. Jednak opór wewnątrz jego własnej partii pokazuje, jak trudne będzie przeprowadzenie nawet tak ograniczonych zmian w systemie, który od lat opiera się na niezmienionym modelu finansowym.
Republikanie promują swój megaprojekt ustawowy jako sposób na cięcia podatków i zwiększenie bezpieczeństwa granic, ale – jak zauważają sceptycy – trudno mówić o zmniejszaniu deficytu, jeśli wprowadza się nowe daniny.