----- Reklama -----

Rafal Wietoszko Insurance Agency

24 lipca 2025

Udostępnij znajomym:

Miłośnicy kawy w USA mogą niedługo odczuć poważne zmiany. Prezydent Donald Trump zapowiedział możliwość wprowadzenia 50-procentowego cła na kawę z Brazylii, która odpowiada za około 30% importu tego surowca do Stanów Zjednoczonych. To reakcja na proces byłego prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro, oskarżonego o próbę obalenia wyników wyborów z 2022 roku. Trump nazwał Bolsonaro swoim przyjacielem i uznał proces za „polowanie na czarownice”.

Choć cła miałyby wejść w życie dopiero 1 sierpnia, sama zapowiedź wywołała niepokój w całej branży kawowej – zwłaszcza wśród właścicieli małych palarni, które od lat próbują konkurować z gigantami w rodzaju Starbucksa.

Amerykański rynek kawy nie istnieje bez importu

Kawa pijana przez Amerykanów niemal w całości pochodzi spoza kraju. Po Brazylii drugim największym dostawcą jest Kolumbia (ok. 20%), a dalej Wietnam (10%). Na dodatek globalne zapasy kawy są obecnie wyjątkowo niskie – winna jest m.in. pogoda i susze, które ograniczyły plony i doprowadziły do wzrostu cen.

Według danych National Coffee Association, indeks cen konsumenckich dla miejskich cen kawy wzrósł o prawie 12% w ciągu ostatniego roku. Jeszcze bardziej uderzający jest fakt, że w ciągu pięciu lat cena funta kawy wzrosła o 74%.

Dla małych firm może to oznaczać poważne problemy.

„Nasze mieszanki opieramy głównie na kawie z Brazylii i Kolumbii. Zbieramy próbki z różnych kooperatyw” – mówi Vladimir „Vova” Kagan, współzałożyciel Sputnik Coffee Company z Chicago. „Zaczynaliśmy, gdy zauważyliśmy, że ceny rzemieślniczej kawy rosną. Szukaliśmy czegoś tańszego, ale nadal jakościowego”.

Pierwsze cła – w wysokości 10% – administracja nałożyła już w kwietniu. Nie były one tak dotkliwe, bo konkurenci Brazylii, jak Wietnam, musieli mierzyć się nawet z 46-procentowymi stawkami (obecnie obniżonymi do 20%). Ale zapowiedziana podwyżka do 50% to już zupełnie inna skala. Jak mówi Marcos Matos, dyrektor wykonawczy Cecafé, brazylijskiej rady eksporterów kawy – będzie to "poważna eskalacja".

Dla takich firm jak Sputnik Coffee oznacza to ryzyko ogromnych kosztów – nie tylko zakupu kawy, ale też jej transportu, magazynowania i dalszej obróbki. A to wszystko trzeba opłacić z góry.

„Jeśli znajdziesz odpowiedni towar, chcesz kupić jak najwięcej. Ale wszystko rozbija się o gotówkę. Kontener zielonej kawy to dziś wydatek rzędu 150–200 tysięcy dolarów. Nadal trzeba ją przechowywać. Trzeba ją przemieszczać. Trzeba ją palić” – mówi Kagan. „Jeśli robisz mieszanki, bierzesz dwa kontenery na raz – to już niemal pół miliona dolarów zamrożone w surowcu”.

Oprócz ceł i logistyki, na ceny wpływa także fakt, że kawa to surowiec notowany na giełdach – a to oznacza, że koszt ziaren kawy zależy od sytuacji na rynku.

„W ostatnich sześciu miesiącach płaciliśmy nie tylko dwa razy więcej za ziarna niż wcześniej, ale jeszcze 10% ekstra” – mówi Kagan. „Największy problem to zabezpieczenie dostaw. Wielkie firmy, które mają środki, skupują hurtowo wszystko, co mogą. My nie mamy takich możliwości”.

Dla zwykłych klientów oznacza to jedno: ceny w kawiarniach mogą znowu pójść w górę. Jeśli cła wejdą w życie zgodnie z planem, ekonomiści przewidują, że konsumenci odczują to już po kilku miesiącach – i to nie tylko w sieciowych lokalach, ale także w małych, niezależnych kawiarniach i restauracjach.

„Efekt domina dotknie każdego” – mówi Kagan. – „I niestety, znów najbardziej ucierpią ci najmniejsi”.

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

DOM KSIĄŻKI D&Z

----- Reklama -----

WYBORY 2026 - PRACA W KOMISJACH WYBORCZYCH 300 X 600

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor