W Stanach Zjednoczonych odnotowano pierwszy przypadek ludzkiego zakażenia pasożytem znanym jako New World screwworm – muchówką (inaczej określanym śrubowcem), której larwy żywią się tkankami zwierząt i ludzi. Amerykański Departament Zdrowia i Opieki Społecznej (HHS) poinformował, że pacjent pochodzi z Maryland i niedawno wrócił z podróży do Salwadoru. To właśnie tam od lat występują ogniska tej groźnej muchy, powodującej tzw. myjiozę pasożytniczą, czyli infestację larwami.
Do potwierdzenia diagnozy doszło na początku sierpnia, we współpracy z amerykańskim Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) oraz Departamentem Zdrowia Maryland. Jak podkreślono w oficjalnym komunikacie, ryzyko dla zdrowia publicznego w USA na ten moment pozostaje bardzo niskie.
Pasożyt, który „wkręca się” w ciało
Muchówka Cochliomyia hominivorax, znana jako New World screwworm, atakuje zwierzęta stałocieplne, a w wyjątkowych przypadkach także ludzi. Samice składają jaja w otwartych ranach, a wylęgające się larwy zaczynają drążyć tkanki żywiciela. CDC ostrzega, że infekcje są niezwykle bolesne i mogą objawiać się niegojącymi się ranami, obecnością larw w skórze, a nawet w oczach, nosie czy jamie ustnej, krwawiącymi owrzodzeniami oraz charakterystycznym, nieprzyjemnym zapachem.
Na zakażenie najbardziej narażone są osoby z otwartymi ranami, osłabionym układem odpornościowym lub przewlekłymi chorobami, które sprzyjają powstawaniu owrzodzeń. Pasożyt występuje głównie w Ameryce Południowej i na Karaibach, dlatego za szczególnie narażonych uważa się podróżnych odwiedzających te regiony, którzy mają kontakt z bydłem, śpią na zewnątrz i posiadają rany.
Groźba dla amerykańskiego rolnictwa
Choć przypadek w Maryland dotyczy człowieka, bardzo poważne konsekwencje dla gospodarki ma potencjalne rozprzestrzenianie się pasożyta wśród bydła w USA. Już tego lata wstrzymano import zwierząt z Meksyku z powodu obaw przed zwiększonym ryzykiem. Zakażenia u krów i owiec prowadzą do rozległych ran, osłabienia, a nawet śmierci zwierząt, co mogłoby poważnie uderzyć w amerykański rynek wołowiny.
Muchówka była przez dekady zmorą amerykańskich hodowców, aż do lat 70., gdy udało się ją niemal całkowicie wytępić dzięki innowacyjnej metodzie masowego wypuszczania wysterylizowanych samców. Program zakończył się sukcesem, a specjalne „fabryki much” w USA zamknięto. Dziś jednak, wobec zagrożenia ze strony Ameryki Łacińskiej, władze zdecydowały się na powrót do tej metody.
Nowa fabryka na granicy
Departament Rolnictwa USA zapowiedział budowę nowej placówki o wartości 750 milionów dolarów w południowym Teksasie, w bazie Moore Air Base niedaleko Edinburga, około 20 mil od granicy z Meksykiem. Ma ona produkować miliardy sterylnych samców, które będą wypuszczane do środowiska w celu przerwania cyklu rozmnażania pasożyta.
Sekretarz Brooke Rollins poinformowała, że produkcja ruszy w ciągu roku, a dodatkowo na ochronę granicy przed pasożytem przeznaczonych zostanie 100 milionów dolarów. Środki mają zostać wydane m.in. na pułapki i przynęty na muchy, wzmocnienie patroli konnych tzw. „tick riders” oraz szkolenie psów tropiących.
Niska świadomość, wysokie ryzyko
Choć pojedynczy przypadek w Maryland nie stanowi zagrożenia epidemicznego, eksperci ostrzegają, że rosnąca mobilność ludzi i zwierząt zwiększa ryzyko zawleczenia egzotycznych pasożytów do Stanów Zjednoczonych. Jak zauważają lekarze, wiele osób nie zdaje sobie sprawy z istnienia muchy New World screwworm, a tymczasem nawet niewielka, niepozorna rana podczas podróży w rejon występowania pasożyta może stać się bramą do groźnej infestacji.