Beverly, Morgan Park i Mount Greenwood – to w tych dzielnicach od tego tygodnia nad przestrzeganiem porządku będą czuwały prywatne firmy ochroniarskie. Ochroniarze nie będą uzbrojeni i będą patrolowali głównie ulice handlowe. Mają nie nawiązywać bezpośrednich kontaktów z mieszkańcami – nie wdawać się w bójki czy słowne potyczki, ale o każdym zdarzeniu raportować służbom zawodowym. Jeżeli dojdzie do sytuacji niebezpiecznych, to ochroniarze będą zabezpieczać miejsce do czasu przyjazdu policji.
Kto za to zapłaci?
O prywatnych ochroniarzach mieszkańcy dowiedzieli się od swojego radnego - Mattyego O'Shea.
"W zeszłym roku władze miasta Chicago przewidziały w budżecie 100,000 dolarów na mikrodotacje dla każdego okręgu i pomyślałem, że bezpieczeństwo publiczne jest najlepszym sposobem na wydanie tych pieniędzy" - powiedział polityk. Radny przyznał, że dzielnice na dalekim południu są bezpieczne, ale jednocześnie zwrócił uwagę na skalę przestępczości w całym mieście oraz na brak policjantów, którzy są przeciążeni do granic możliwości. Caroline Connors, dyrektor wykonawczy Morgan Park Beverly Hills Business Association, powiedziała, że ta decyzja może być dla wielu firm gwoździem do trumny.
"Zauważyliśmy wzrost liczby aktów wandalizmu i kradzieży w godzinach nocnych, a celem naszego stowarzyszenia biznesowego jest wspieranie lokalnych biznesów" - powiedziała Connors. Prywatna ochrona jest finansowana do końca tego roku. Decyzja radnego O-Shea jest odpowiedzią na te same działania radnych z dzielnic północnych. W Bucktown, Lincoln Park i Hyde Park również wynajęto ostatnio prywatną ochronę, aby powstrzymać skalę przestępczości.
Mieszkańcy południa są zadowoleni
"Myślę, że dodatkowa ochrona nigdy nie będzie czymś złym" - powiedział mieszkaniec Patrick McConahy. "Oczywiście, w tej okolicy jest wielu policjantów i strażaków, więc już teraz czujemy się dość bezpiecznie, ale słyszałem o kilku przypadkach zdarzeń wzdłuż Western, więc nie sądzę, żeby to było coś złego" – dodał.
