Czerwiec 2025 roku przyniósł nowy rekord w liczbie zerwanych umów kupna nieruchomości w Stanach Zjednoczonych. Jak wynika z analizy przygotowanej przez Redfin, jedną z największych firm pośrednictwa w handlu nieruchomościami, w ubiegłym miesiącu anulowano ponad 57 tysięcy zawartych wcześniej umów. Oznacza to, że aż 15% wszystkich domów, które były już „pod kontraktem”, ostatecznie nie zmieniło właściciela.
To najwyższy wskaźnik rezygnacji z transakcji dla czerwca, odkąd prowadzone są takie statystyki. Rok wcześniej odsetek ten wynosił 14%, a jeszcze kilka lat temu takie przypadki należały do rzadkości. Teraz jednak stały się symbolem czasów – odzwierciedleniem niepewności gospodarczej, wysokich kosztów życia i ograniczonej zdolności kredytowej kupujących.
Mieszkania są, ale chętnych mniej
Rynek nieruchomości w USA wchodzi w wyraźnie nową fazę. Liczba dostępnych domów i mieszkań na sprzedaż wzrosła w czerwcu aż o 30% w porównaniu do ubiegłego roku – to już dwudziesty miesiąc z rzędu z rosnącą podażą. Takie dane opublikował serwis Realtor.com. Z kolei Zillow i Rezerwa Federalna w St. Louis potwierdziły, że aktualna podaż osiągnęła najwyższy poziom od czasów pandemii COVID-19.
Redfin szacuje, że na rynku powstała luka wynosząca niemal pół miliona nieruchomości – to różnica między liczbą sprzedających a zainteresowanych zakupem. Taka przewaga podaży nad popytem nie była notowana od 2013 roku.
Co skłania kupujących do rezygnacji?
Eksperci wskazują kilka głównych powodów: wysokie stopy procentowe, rosnące ceny domów, a także ogólna niepewność gospodarcza – związana m.in. z inflacją, nowymi cłami oraz coraz częściej powracającymi obawami o recesję. Średnia stopa procentowa kredytów hipotecznych wynosi obecnie 6,8% i – wbrew nadziejom wielu kupujących – raczej nie spadnie szybko do bardziej przystępnych 6%.
Crystal Zschirnt, agentka Redfin w Dallas, przyznaje, że dziś kupujący mają przewagę. – "Niektórzy zrywają umowę, bo nagle na rynku pojawia się inna nieruchomość w tej samej cenie, która bardziej im odpowiada. Inni wycofują się z obawy, że naprawy będą kosztowne. Są też tacy, którzy po prostu liczą na spadek cen i rat kredytowych" – mówi.
Prezydent szuka winnych
We wtorek, jeszcze przed opublikowaniem najnowszych danych, prezydent Donald Trump odniósł się do stagnacji na rynku. W jego ocenie za wszystko odpowiada szef Rezerwy Federalnej, Jerome Powell, który – zdaniem Trumpa – zbyt opieszale obniża stopy procentowe. "Ludzie nie mogą kupować domów, bo ten facet jest tępakiem. Utrzymuje stopy za wysoko" - powiedział prezydent w rozmowie z dziennikarzami w Białym Domu.
Tymczasem dane opublikowane w środę przez National Association of Realtors pokazują, że sprzedaż domów na rynku wtórnym spadła w czerwcu o kolejne 2,7% – do poziomu 3,9 miliona, co jest najniższym wynikiem od dziewięciu miesięcy. Co ciekawe, pomimo słabnącego popytu, mediana cen domów nadal rośnie. W czerwcu osiągnęła rekordowy poziom 435 300 dolarów – to już 24. miesiąc z rzędu z rocznym wzrostem cen.
Co dalej?
Według prognoz Redfin, do końca 2025 roku ceny domów mogą spaść średnio o 1% w porównaniu do ubiegłego roku. To niewielka korekta, ale może stanowić początek nowego trendu. Ekonomiści z Oxford Economics przewidują, że sprzedaż nieruchomości utrzyma się na stałym poziomie przez resztę roku, a większe ożywienie nadejdzie dopiero w 2026 roku – o ile Rezerwa Federalna faktycznie zacznie systematycznie obniżać stopy.
Nancy Vanden Houten, główna ekonomistka Oxford Economics, zauważa: „Czerwcowy spadek sprzedaży był większy, niż się spodziewaliśmy, ale nie traktujemy tego jako początku dłuższego załamania rynku. Oczekujemy, że sprzedaż utrzyma się na stabilnym poziomie do końca 2025 roku, a następnie odbije w 2026 roku, gdy Rezerwa Federalna zacznie na dobre obniżać stopy procentowe”.
Nawet jeśli kupujący znów zyskali przewagę, wielu z nich nadal czeka. Czeka na niższe raty, niższe ceny, lepszy moment.