Już w tym tygodniu Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych rozpocznie wysłuchiwanie stron w sprawie, która może fundamentalnie zmienić interpretację 14. poprawki do Konstytucji USA - podstawy automatycznego przyznawania obywatelstwa osobom urodzonym na terytorium kraju.
Administracja rządowa, w ramach swojej polityki zaostrzania przepisów imigracyjnych, dąży do zawężenia interpretacji prawa o obywatelstwie z urodzenia. Zdaniem rządu, dzieci urodzone w USA z rodziców przebywających w kraju nielegalnie lub tymczasowo, nie powinny automatycznie otrzymywać amerykańskiego obywatelstwa.
Sprawa "Trump v. CASA, Inc." dotyczy jednak w pierwszej kolejności kwestii proceduralnej. Trzy sądy niższej instancji uznały już rozporządzenie wykonawcze prezydenta Trumpa z 20 stycznia 2025 r. za niekonstytucyjne i wydały nakazy sądowe o zasięgu ogólnokrajowym, blokujące jego wejście w życie. Administracja zwraca się teraz do Sądu Najwyższego z prośbą o zawężenie tych nakazów wyłącznie do osób i stanów zaangażowanych w te sprawy. Co to dokładnie znaczy?
Oznacza to, że jeśli sąd zgodzi się z wnioskiem administracji, to powstanie sytuacja, w której nakaz sądowy (injunction) wydany przez sąd federalny w określonym stanie i dotyczący sprawy konkretnej osoby obowiązywałby tylko w tym stanie i tylko w odniesieniu do osób bezpośrednio zaangażowanych w tę sprawę, podczas gdy w innych nie.
Jeden kraj, różne wersje Konstytucji?
W praktyce oznaczałoby to, że w niektórych częściach USA rozporządzenie Donalda Trumpa mogłoby wejść w życie, podczas gdy w innych częściach kraju (gdzie sądy wydały zakazy) rozporządzenie byłoby zablokowane. Oznaczałoby to, że różne sądy federalne podlegałyby de facto różnym wersjom Konstytucji w zależności od lokalizacji.
"Obywatelstwo to jedna z tych kwestii, w przypadku których obowiązywały jednakowe zasady w całym kraju" - zauważa Nicole Hallett, dyrektor Kliniki Praw Imigrantów na Uniwersytecie w Chicago. "W Sądzie Najwyższym panuje pewien sceptycyzm wobec nakazów ogólnokrajowych, ale nie widzę, jak sąd mógłby stanąć po stronie administracji bez wywoływania chaosu i zamieszania".
Historia nakazów ogólnokrajowych
Instytucja nakazów sądowych o zasięgu ogólnokrajowym (nationwide injunctions) to stosunkowo nowe zjawisko w historii amerykańskiego sądownictwa. Dawniej sędziowie federalni wydawali nakazy dotyczące wyłącznie stron bezpośrednio zaangażowanych w sprawę. Praktyka nakazów obejmujących cały kraj pojawiła się w latach 30. XX wieku, nasiliła w drugiej połowie XX wieku, a dramatycznie wzrosła od lat 90. Polityczne poparcie dla tej praktyki zmienia się w zależności od tego, kto sprawuje władzę. Za prezydentury Obamy konserwatywne stany często używały takich nakazów do blokowania jego decyzji i uważały je za niezbędne; za pierwszej kadencji Trumpa ta sama taktyka była stosowana przez stany progresywne; po czym za Bidena konserwatywne stany ponownie z niej korzystały. Obecnie znów nastąpiło odwrócenie ról.
Eksperci prawa są podzieleni: jedni uważają, że nakazy ogólnokrajowe dają zbyt dużą władzę pojedynczym sędziom, inni argumentują, że są one niezbędne do zapewnienia jednolitego stosowania prawa federalnego, zwłaszcza w kwestiach konstytucyjnych.
Realne konsekwencje dla imigrantów
Zmiana interpretacji prawa do obywatelstwa z urodzenia miałaby poważne praktyczne konsekwencje. Według analizy Migration Policy Institute, grupa osób nieposiadających dokumentów mogłaby być o 40% większa w 2075 roku niż przy obecnej interpretacji obywatelstwa z urodzenia.
Najbardziej skrajnym skutkiem mogłoby być zwiększenie liczby osób bezpaństwowych - nieposiadających obywatelstwa żadnego kraju. Stany Zjednoczone nie są sygnatariuszem Konwencji ONZ o bezpaństwowości, a amerykańskie prawo nie definiuje bezpaństwowości. Oznacza to, że osoby bezpaństwowe nie mają bezpośredniej drogi do uzyskania stałego statusu prawnego w USA.
"Większość osób bezpaństwowych nie posiada żadnych dokumentów. Nie mają żadnej tożsamości prawnej" - wyjaśnia Samantha Sitterley, prawniczka organizacji United Stateless. "Jeśli rząd federalny z dnia na dzień zamierza odmówić automatycznego obywatelstwa USA nowej grupie dzieci, wydaje się, że musi istnieć jakaś struktura".
Karina Ambartsoumian-Clough, dyrektor wykonawcza United Stateless, która sama jest osobą bezpaństwową, opowiada o trudnościach w funkcjonowaniu w społeczeństwie: "Nie mogłam otrzymać prawa jazdy. Nie mogłam dostać dowodu osobistego. Nie miałam paszportu. Stałam się całkowicie nieudokumentowana. Nie tylko w tym kraju, ale dla całego świata".
Biurokracja i koszty dla nowych rodziców
Zawężenie definicji obywatelstwa z urodzenia zwiększyłoby również obciążenia biurokratyczne i finansowe dla nowych rodziców w USA. Według analizy prawniczki Margaret Stock, zmiany mogłyby kosztować rodziców co najmniej około 3 000 dolarów na dziecko.
"System nie jest przygotowany na to, by ludzie byli nieudokumentowani w momencie narodzin" - twierdzi Stock, której praktyka koncentruje się na prawie imigracyjnym i obywatelskim. W najgorszym scenariuszu mogłoby to prowadzić nawet do prób zatrzymania i deportacji noworodków przez władze imigracyjne.
Sąd Najwyższy wysłucha argumentów stron w połowie maja.
Decyzja spodziewana jest do końca czerwca.