26 stycznia 2023

Udostępnij znajomym:

KANSAS CITY CHIEFS – CINCINNATI BENGALS
PHILADELPHIA EAGLES – SAN FRANCISCO 49ERS
TE ZESPOŁY ZAGRAJĄ O MISTRZOSTWO KONFERENCJI

AFC – DO MECZU O MISTRZOSTWO KONFERENCJI AMERICAN PRZYSTĄPIĄ ZESPOŁY Z KANSAS CITY I CINCINNATI, KTÓRE ZWYCIĘŻYŁY W KOLEJNEJ FAZIE PLAYOFFS

KANSAS CITY CHIEFS – JACKSONVILLE JAGUARS 27-20

Po zwycięskim meczu nad Jaguarami, Wodzowie z Kansas City po raz piąty z rzędu awansowali do meczu o mistrzostwo Konferencji American.

Zostało to zauważone przez niektórych dziennikarzy, którzy piszą, że oprócz śmierci i płacenia podatków jeszcze udział Kansas w grze o mistrzostwo AFC jest również nieunikniony.

To zwycięstwo jest tym bardziej imponujące, gdyż w pierwszej kwadrze kontuzji kostki doznał as atutowy Chiefs, rozgrywający Patrick Mahomes. Został on zastąpiony przez Chada Henne’a w drugiej kwadrze.

Rozgrywający Wodzów Nr 2 przeprowadził 98-jardowy rajd zakończony podaniem do Travisa Kelce’a i przyłożeniem. Mahomes powrócił jednak na boisko w drugiej połowie i grał całkiem dobrze aż do samego końca, ale ewidentnie widać było, że kuśtyka i jego występ w meczu przeciw Bengals stanął pod dużym znakiem zapytania. Na pewno lekarze i terapeuci zrobią wszystko, aby był gotowy do występu w najbliższą niedzielę.

Jeśli chodzi o drużynę z Jacksonville, to mimo faktu, iż ta przegrana zakończyła ich sezon, wszyscy powinni być niesamowicie dumni z olbrzymiego postępu w tym roku. Przypomnijmy: w ubiegłym roku ten zespół miał najgorszy rekord w całej lidze NFL. W tym sezonie doszli do najlepszej ósemki i naprawdę niewiele brakowało, aby to drużyna z Florydy a nie Kansas, grała w finale Konferencji.

Trochę zabrakło szczęścia w czwartej kwadrze, gdy dali sobie odebrać piłkę, kosztował ich utratę ostatniej szansy na udany powrót do gry i zwycięstwo.

Teraz Wodzowie czekają na Tygrysy Bengalskie z Cincinnati, które potwierdziły wysoką formę odnosząc nieoczekiwanie łatwe zwycięstwo w Buffalo i na pewno postawią gospodarzom bardzo trudne warunki.

CINCINNATI BENGALS – BUFFALO BILLS 27-10

Drużyna z Cincinnati zdominowała Buffalo całkowicie i zagra w Finale Konferencji z Chiefs.

Jak się okazało liga NFL nie będzie musiała korzystać z neutralnego boiska w Atlancie, na którym ewentualnie miałby się odbyć mecz Bills i Chiefs. Po porażce Buffalo z Cincinnati, to właśnie Bengals zmierzą się znowu z Chiefs w Kansas City o prawo do występu w Super Bowl LVII.

Do tego meczu rozegranego na śnieżnym boisku Buffalo lepiej przystosowała się od samego początku drużyna przyjezdna. Cincinnati prowadziło w tym spotkaniu od początku do końca nie dając Bills, ani ich kibicom, szczelnie wypełniających stadion, żadnej nadziei na końcowy sukces.

W pierwszych dwóch rajdach Bengals zdobyli dwa przyłożenia i wyszli na prowadzenie 14-0. Najpierw rozgrywający Bengals Joe Burrow uruchomił 28-jardowym podaniem Ja’Marr Chase’a, a następnie Haydena Hursta, który po złapaniu piłki zdobył drugie przyłożenie dla swojego zespołu.

Miejscowi z Buffalo nic nie wskórali aż do drugiej kwadry, kiedy to ich rozgrywający Josh Allen przekroczył linię końcową zdobywając przyłożenie dla Bills. Było to zarazem pierwsze i ostatnie tego dnia, gdyż na więcej nie pozwoliła świetnie tego dnia usposobiona defensywa Bengals.

Jeszcze przed przerwą kopacz Evan McPherson 28-jardowym kopnięciem podwyższył wynik na 17-7. Trochę otuchy wlał w serca kibiców Buffalo Tyler Bass w trzeciej kwadrze. Wykonując udane kopnięcie z 25. jarda zmniejszył prowadzenie przeciwnika do jednego przyłożenia. Jednak te nadzieje pękły niczym bańka mydlana po tym, jak Joe Mixon zdobył kolejny touchdown dla Cincinnati i ponownie podwyższył wynik na 24-10 pod koniec trzeciej kwadry.

W ostatniej części spotkania punktowała już tylko drużyna z Ohio, a w zasadzie to jej kopacz McPherson, który kopnięciem z 20 jardów ustalił wynik spotkania na 27-10 dla swojego zespołu.

Cincinnati było lepsze w ofensywie i w defensywie. W ataku Bengals miało aż 30 pierwszych prób (first downs), a Bills tylko 18. W trzecich próbach (third downs) miało 6 udanych z 10. natomiast Bills tylko 4 z 12 zagrań. Rozgrywający Burrow miał 23 udane rzuty z 36 prób na 242 jardy. Sam przebiegł z piłką 31 jardów.

W grze po ziemi Bengalsi dominowali wyraźnie zdobywając 172 jardy. Mixon podczas 20-krotnego posiadania piłki przebiegł 105 jardów, a Perine dołożył następne 33. Dla porównania: Stefon Diggs z Buffalo został ograniczony tego dnia do tylko 35 jardów.

Po raz drugi z rzędu Bengals będą się potykać w finale Konferencji z Chiefs. Kto tym razem okaże się lepszy? Odpowiedź poznamy już w niedzielę wieczorem.

NFC: O MISTRZOSTWO ZAGRAJĄ PHILADELPHIA EAGLES ORAZ SAN FRANCISCO 49ERS, KTÓRE POKONAŁY NEW YORK GIANTS I DALLAS COWBOYS

PHILADELPHIA EAGLES – NEW YORK GIANTS 38-7

Koronacja najlepszej drużyny Konferencji National odbędzie się w Filadelfii po meczu pomiędzy miejscową drużyną a zespołem z San Francisco.

Stało się tak po bardzo przekonywującym zwycięstwie Orłów nad Olbrzymami. Filadelfia szybko wyskoczyła na prowadzenie i totalnie zdominowała spotkanie będąc zespołem wyraźnie lepszym we wszystkich formacjach. Jedynym znakiem zapytania przed tym spotkaniem była dyspozycja rozgrywającego Eagles Jalena Hurtsa, który odpoczywał ostatnie dwa tygodnie po kontuzji prawego ramienia. Już pierwszy rzut Hurtsa na odległość 40 jardów do swojego odbierającego DeVonta Smitha przekonał wszystkich, że rozgrywający Filadelfii ma się dobrze i będzie mocnym punktem swojego zespołu. Po celnych rzutach Hurtsa Orły zdobyły dwa przyłożenia w pierwszej części meczu. Ponadto zdobył on jedno przyłożenie „po ziemi” oraz dokładnie podawał piłkę do biegających z nią Milesa Sandersa, Kennetha Gainwella oraz Bostona Scotta.

Okazało się to wyjątkowo trafną strategią, gdyż Gainwell zdobył 112 jardów i przyłożenie, Sanders przebiegł 90 jardów, a Scott dołożył kolejne przyłożenie, które w jego przypadku było już jedenastym przeciw drużynie z Nowego Jorku. Na taką eksplozję defensywa Giants nie była w stanie skutecznie odpowiedzieć i to było główną przyczyną totalnej dominacji Orłów.

Również nowojorskiej drużynie w ogóle nie wiodło się w ataku. Ofensywa Giants pod wodzą swojego rozgrywającego Daniela Jones’a nie mogła w tym meczu złapać właściwego rytmu i popełniała błędy. Podczas pierwszego posiadania piłki musieli ją oddać rywalom, gdyż nie udało się zagranie podczas czwartej próby (4th down), natomiast drugim razem podanie Jonesa zostało przechwycone przez obrońcę Filadelfii.

Po takich „podarunkach” przewaga Eagles była coraz wyraźniejsza i do przerwy wzrosła do 28-0. W tym momencie nikt już nie miał wątpliwości, kto będzie triumfował tego dnia na murawie w Filadelfii. O przewadze, jaką posiadały Orły w tym meczu, niech świadczy fakt, że pierwsze punkty Olbrzymom udało się zdobyć dopiero w połowie trzeciej kwadry. Nowojorczycy w sezonie regularnym wygrywali mecze, utrzymując się z wynikiem blisko przeciwnika, zagrywając w końcówkach nietuzinkowo, czasem nawet ryzykownie, ale z sukcesem. Ale na powrót ze stanu 0-28 w drugiej części meczu z tak dobrze usposobionym rywalem już ich nie było stać.

Mimo rozczarowującego zakończenia sezon ten Giants powinni jednak zaliczyć do udanych. Awansowali do fazy play-off po raz pierwszy od 2016 roku. Wygląda na to, że Brian Daboll znalazł właściwą formułę, aby drużyna wróciła na „dobrą drogę”, chociaż jeszcze jest dużo do zrobienia.

W przypadku Filadelfii – oni nie będą czekać do przyszłego roku. Chcą zdobyć wszystko, co jest do zdobycia teraz i wydaje się, że są na to gotowi. Ale aby wystąpić w meczu o Super Bowl muszą najpierw pokonać w najbliższą niedzielę San Francisco, które na pewno postawi trudniejsze warunki przed Orłami. Jest to drużyna dysponująca dobrą linią defensywną i niezłym atakiem, co udowodniła w meczu przeciw Kowbojom z Dallas.

SAN FRANCISCO 49ERS – DALLAS COWBOYS 19-12

To spotkanie rozegrane w Santa Clara było na pewno najbardziej wyrównanym w tej rundzie play-offs. 

Kalifornijczykom udało się pokonać Kowbojów z Teksasu i dzięki temu awansować po raz trzeci w ostatnich czterech latach do meczu o mistrzostwo Konferencji National. Było to zarazem dwunaste zwycięstwo z rzędu w tym roku.

49ers nie przegrali od 23 października, kiedy to ulegli futbolistom z Kansas City 44-23. Główną rolę w rywalizacji między San Francisco a Dallas odegrały formacje defensywne drużyn, które pozwoliły atakom na zdobycie łącznie 594 jardów w całym meczu.

Zwycięstwo 49ers, oprócz swojej obrony zawdzięczają również… rozgrywającemu Dallas Dakowi Prescottowi, który nie miał tym razem najlepszego dnia. Po dwóch przejęciach piłki od Prescotta, zespół z Kalifornii zdobył sześć punktów. Jedno z nich bolało tym bardziej, że nastąpiło w czerwonej strefie.

Jedyne przyłożenie w tym meczu San Francisco zdobyło w czwartej części, gdy Christian McCaffrey wbiegł za linię końcową z 2. jarda dając swojemu zespołowi prowadzenie 16-9. Wprawdzie jeszcze Brett Maher udanym kopnięciem z 43. jarda zmniejszył prowadzenie 49ers, ale w odpowiedzi niezawodny kopacz Robbie Gould na trzy minuty i cztery sekundy do końca ustalił wynik na 19-12 dla San Francisco.

Kowboje miały swoje szanse w tym meczu, ale niestety nic z tego nie wyszło i pozostają od 1995 roku bez występu w grze o mistrzostwo Konferencji.

TENNIS – AUSTRALIAN OPEN: WSPANIAŁY SUKCES POLAKÓW – MAGDA LINETTE AWANSOWAŁA DO PÓŁFINAŁU, A JANEK ZIELIŃSKI DO FINAŁU W DEBLU

PO PORAŻCE IGI ŚWIĄTEK I HUBERTA HURKACZA W CZWARTEJ RUNDZIE, MAGDA LINETTE ORAZ JAN ZIELIŃSKI WE WSPANIAŁYM STYLU BRONIĄ HONORU POLSKIEGO TENISA

„Kiedy Świątek i Hurkacz odpadli z Australian Open, polscy kibice nie wiedzieli, co ze sobą robić. To naprawdę wyjątkowe, jak w pełni zjednoczyła ich Magda Linette. Pokazuje jak bardzo tenis łączy ludzi” - możemy przeczytać na profilu „The Tennis Letter”.

Historia pisze się na naszych oczach! Magda Linette we wspaniałym stylu pokonała faworyzowaną i utytułowaną Czeszkę Karolinę Pliskovą w dwóch setach 6-3, 7-5 i awansowała (po raz pierwszy) do półfinału Australian Open. Jest to niewątpliwie jej największy sukces w karierze.

30-letnia Poznanianka rozegrała na kortach w Melbourne Park turniej życia, eliminując po kolei dużo wyżej notowane przeciwniczki. Po zwycięstwie nad Kontaveit, byłą wiceliderką rankingu WTA z Estonii, przyszło zwycięstwo nad Aleksandrową z Rosji (WTA 18) i to dwóch setach 6-3, 6-4.

W czwartej rundzie Magda, po doskonale rozegranym meczu, pokonała w walce o ćwierćfinał czwartą rakietę świata, Francuzkę Carolinę Garcia 2-0, w setach 7-6, 6-4. Sfrustrowani dziennikarze z Francji próbowali przekonywać, że Garcia przegrała bardziej z samą sobą niż z Linette.

Panowie nie oglądali tego spotkania chyba zbyt uważnie i troszkę w ocenach ich poniosło. To prawda, że Garcia robiła wiele błędów wyrzucając piłki na aut, bądź waląc je niemiłosiernie w siatę. Ale było to skutkiem świetnej technicznie i taktycznie gry Polki, która rozrzucała sfrustrowaną rywalkę raz na bekhend raz na forhend, zmieniając przy tym rytm gry i wymuszając w ten sposób błędy. Jeżeli dodamy do tego obrazu solidny pierwszy serwis, momentami zaskakująco dobry return i niesamowitą wręcz wolę walki, to dużo łatwiej będzie zrozumieć triumf Magdy i porażkę Garcii. Magda potwierdziła swoją wysoką formę i to, że w Australii rozgrywa swój turniej życia zwycięstwem w ćwierćfinale nad swoją równolatką z Czech Karoliną Pliskovą.

Rosła Czeszka grała już swój jedenasty ćwierćfinał wielkoszlemowy, więc nie tylko wzrostem górowała nad Magdą, ale i doświadczeniem. Ale na korcie to Magda wygrywała większość wymian, szczególnie wtedy, gdy zawodził pierwszy serwis Karoliny. Natomiast serwis Magdy funkcjonował bez zarzutu i Polka często po udanym serwisie ruszała do ataku i zaskakiwała Pliskovą coraz bardziej śmiałymi i dokładnymi zagraniami. To wszystko przełożyło się na zwycięstwo w dwóch setach 6-3, 7-5. Po tym zwycięstwie Poznanianka dostała nowy przydomek, który brzmi dumnie „Pogromczyni Gigantek”.

W walce o finał Magda zmierzyła się z Aryną Sabalenką (WTA 5). Niestety, w tym meczu Polka zeszła z kortu pokonana w dwóch setach 6-7 i 2-6. W pierwszym secie Poznanianka stoczyła prawdziwą wojnę z faworyzowaną Białorusinką. Sabalenka, która do tej fazy turnieju wygrywała wszystkie sety łatwo, tracąc najwyżej dwa lub trzy punkty, tym razem straciła ich sześć, a o jej zwycięstwie zadecydował dopiero tie-break.

W drugim secie Magda, mimo ogromnej ambicji, nie była już w stanie się podnieść i ostatecznie przegrała. Ale za postawę w tym turnieju należą się Polce wielkie słowa uznania i szacunek. Linette czeka spory awans w klasyfikacji WTA. Do tej pory była na 45. miejscu, teraz to będzie przynajmniej 22. lokata na liście najlepszych tenisistek świata. Ponadto wzbogaci wyraźnie swoje konto bankowe, na które wpłynie 638,333 dolarów.

W drugim półfinale zmierzyły się inna gwiazda tenisa z Białorusi Viktoria Azarenka z pogromczynią Igi Świątek, Eleną Rybakiną z Kazachstanu. Tu lepszą okazała się Rybakina i wygrała 2-0 w setach 7-6 i 6-3. I to właśnie Kazaszka będzie grać w finale z Sabalenką.

Oprócz Magdy Linette, tenis polski ma jeszcze jeden powód do dumy. Jest nim Jan Zieliński, deblista, który w parze z Monakijczykiem Hugo Nysem awansował niespodziewanie, aczkolwiek całkowicie zasłużenie, do finału Australian Open.

Po wielkich sukcesach Łukasza Kubota polscy kibice doczekali się kolejnego świetnego deblisty. Polsko–monakijska para idzie w tym turnieju od zwycięstwa do zwycięstwa, których mają już w sumie pięć. Szczególnie cenne było to odniesione w półfinale nad Francuzami Chardy/Martin 2-1 w setach: 6-3, 5-7, 6-2, dające upragniony awans do finału. W finale ich przeciwnikami będą przedstawiciele gospodarzy Hijikata/Kubler, a mecz zostanie rozegrany w sobotę.

W turnieju panów faworytem zdaje się być Novak Djokovic, który rozbił w ćwierćfinale Rosjanina Andreja Rublowa w trzech krótkich setach 6-1, 6-2, 6-4

W półfinale Djokovic zmierzy się z 25-letnim tenisistą z USA Tommy Paulem, który pokonał swojego rodaka Sheltona 3-1 w setach 7-6, 6-3, 5-7, 6-4.

Z drugiej strony drabinki wśród mężczyzn w półfinale zagrają Rosjanin Chaczanow i Grek Stefanos Tsitsipas. Grek pokonał na swej drodze do półfinału Czecha Leheckę łatwo w trzech setach 3-0.

Natomiast Chaczanow okazał się lepszy od pogromcy Huberta Hurkacza w 4 rundzie, Sebastiana Kordy. Po dwóch przegranych setach i przegrywając trzeciego 0-3, młody Amerykanin czeskiego pochodzenia zszedł z kortu.

POLSKA: REPREZENTACJA POLSKI W PIŁCE NOŻNEJ MA NOWEGO TRENERA - FERNANDO SANTOSA Z PORTUGALII

Portugalczyk, 68-letni Fernando Santos został nowym trenerem reprezentacji Polski.

Szkoleniowiec od 2014 roku prowadził reprezentację Portugalii, z którą w 2016. zdobył Mistrzostwo Europy. Był to niewątpliwie największy triumf Santosa.

Portugalia pokonała wówczas w finale Francję po bramce Edera, a wcześniej pokonała w ćwierćfinale Polskę prowadzoną przez Adama Nawałkę w rzutach karnych. Z reprezentacją Portugalii Santos rozstał się po Mistrzostwach Świata w Katarze. Portugalczycy wygrali grupę H, w której pokonali 3-2 Ghanę oraz 2-0 Urugwaj, natomiast ulegli w meczu bez większego znaczenia Korei Południowej 1-2. W 1/8 finału Portugalia rozbiła Szwajcarię aż 6-1, aby w ćwierćfinale niespodziewanie ulec Maroku 0-1.

Cztery lata wcześniej na mundialu w Rosji Portugalia pod wodzą Santosa odpadła jeszcze wcześniej, ulegając Urugwajowi w 1/8 finału. Na pocieszenie Portugalczycy wygrali w 2019 Ligę Narodów. Mierzyli się wówczas dwukrotnie z Polską w fazie grupowej. Na Stadionie Śląskim wygrali 3-2, a w Portugalii był remis 1-1. W play-off Portugalia pokonała najpierw Szwajcarię, a w finale Holandię.

Santosowi w ostatnich latach zarzucano niewykorzystywanie potencjału kadry narodowej. Zespół złożony z gwiazd pokroju Ronaldo, Bruno Santosa, Bernardo Silvy czy Joao Felixa grał schematyczny i czytelny dla przeciwnika futbol, a sam selekcjoner był zbyt mocno przywiązany do nazwisk. Złośliwi zaczęli pisać, że Portugalia ma twarz Santosa – zmęczoną i podstarzałą.

Jest jednak szkoleniowcem, który na pewno potrafi sobie ułożyć relacje z drużyną. Miejmy nadzieję, że za jego panowania reprezentacja naszego kraju zacznie w końcu grać zgodnie z oczekiwaniami kibiców. Polska piłka potrzebuje sukcesów na miarę osiąganą w przeszłości przez trenerów Górskiego czy Piechniczka. I tego nowemu trenerowi życzymy!

Andy Warta

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor