Styczeń to gorący okres rekrutacyjny. Firmy kończą planowanie budżetów i stawiają sobie ambitne cele na nadchodzący rok, a specjaliści HR często wskazują początek roku jako najlepszy moment na szukanie pracy lub wysyłanie tzw. spekulacyjnych CV.
Większość firm - szczególnie tych dużych, giełdowych - zaczyna swój rok budżetowy właśnie w styczniu. To znaczy, że mają świeże pieniądze na zatrudnienia i dokładnie wiedzą, ile osób potrzebują w zespołach. Dane z amerykańskiego Bureau of Labor Statistics pokazują jasno: styczeń i luty to miesiące, w których najwięcej osób znajduje nową pracę.
To także doskonały okres na wysyłanie tzw. spekulacyjnego CV (curriculum vitae), czyli podania, które wysyła się do firmy, nawet jeśli nie ma ona aktualnie ogłoszonych ofert pracy. Jest to forma proaktywnego podejścia do poszukiwania pracy i wyrażenia zainteresowania daną firmą. Celem takiego CV jest pokazanie swojego potencjału i umiejętności, które mogą być wartościowe dla pracodawcy, oraz zasygnalizowanie, że jesteś gotów podjąć współpracę, gdy pojawi się odpowiednia okazja.
Do tego dochodzi jeszcze psychologia rekruterów. Grudzień to dla nich martwy okres - wszyscy na urlopach, nikt o niczym nie decyduje, budżety zamrożone. Efekt? W styczniu siedzą na stosach niedokończonych rekrutacji i odczuwają presję, żeby te stanowiska w końcu obsadzić.
Około dwie trzecie dużych firm w USA – w tym takich gigantów jak Google, Amazon czy Netflix - startuje z nowym rokiem fiskalnym właśnie 1 stycznia. To nie przypadek, że wtedy pojawia się lawina ofert. Firmy mogą w końcu realizować plany rekrutacyjne, które leżały w szufladach od listopada.
No i oczywiście jest kwestia networkingu. Styczeń to czas, kiedy ludzie wracają do pracy po świętach z postanowieniami noworocznymi, w tym z chęcią pomagania innym. Jeśli planujesz odezwać się do znajomych z branży, to właśnie teraz mają największą ochotę, żeby ci pomóc. "Nowy rok, nowe ja" działa na twoją korzyść.
A co z resztą roku?
Jeśli styczeń ci umknie, nie panikuj. Luty to praktycznie przedłużenie tego samego boomu. Wiosna - marzec, kwiecień, maj - to też całkiem przyzwoity czas, choć tempo już lekko spada. Wiele firm ma wtedy premiery nowych produktów i potrzebuje ludzi, żeby je wspierać.
Kolejna fala przychodzi we wrześniu i październiku - menedżerowie wracają z wakacji, chcą dobrze zamknąć rok i szybko obsadzają stanowiska, żeby w grudniu nie stracić budżetu na następny rok.
Kiedy lepiej nie szukać?
Lato to katastrofa, nie ma co owijać w bawełnę. Czerwiec, lipiec, sierpień - wszyscy na urlopach, budżety już wydane, rekruterzy albo nieobecni, albo zalani robotą. Ofert jest mało, a te które się pojawiają, często to jakieś pozycje podstawowe albo kontrakty.
Ale prawdziwa stagnacja to listopad i grudzień. Wtedy firmy zamykają rekrutacje. To czas nie na wysyłanie, ale dopracowanie CV i przygotowanie się na styczeń.
Kiedy dokładnie i jak to zrobić najlepiej
Jeśli marzysz o nowej pracy, to dosłownie za tydzień zaczyna się najlepszy okres w roku. Warto jednak pamiętać, że to też czas, kiedy inni robią to samo, więc konkurencja jest wielka. Ale jeśli twoje CV będzie dopasowane do konkretnej firmy, a nie kalką wielu innych podań, wyróżnisz się z tłumu.
Badania pokazują, że rekruterzy najbardziej cenią aplikacje, które wyraźnie pokazują, dlaczego ktoś pasuje do ich firmy i są spersonalizowane. Masowa wysyłka po prostu nie działa. A w styczniu masz jeszcze jedną przewagę - możesz nawiązać do „nowych celów na nowy rok” w swojej aplikacji, co menedżerowie odbierają pozytywnie.
Więc jeśli siedzisz teraz i zastanawiasz się, czy wysłać aplikację do firmy, która masz na oku - odpowiedź brzmi: tak, ale poczekaj jeszcze chwilkę. Połowa stycznia to najlepszy moment, kiedy wszyscy już wrócili z urlopów, ogarnęli zaległości i na serio biorą się za rekrutacje.
na podst. resume.io, indeed.com