W agendzie Sądu Najwyższego znajduje się wiele głośnych spraw mogących znacząco wpłynąć na amerykański system polityczny. Należą do nich: sprawa mogąca zakończyć to, co pozostało z przełomowej ustawy o prawach wyborczych; przypadek mogący zlikwidować jedno z nielicznych pozostałych praw limitujących finansowanie kampanii wyborczych; kwestionowanie ceł nałożonych przez administrację; oraz spór dotyczący zwolnień komisarzy niezależnych agencji przed końcem ich kadencji. Pojawi się także prawdopodobnie pytanie, czy prezydent Trump przekroczył swoje uprawnienia, wydając rozporządzenie blokujące automatyczne nadawanie obywatelstwa dzieciom urodzonym w USA.
Rekordowa liczba interwencji
Od objęcia przez Donalda Trumpa urzędu po raz drugi, konserwatywna większość 6 do 3 w Sądzie Najwyższym intensywnie działa na rzecz administracji. W ciągu ośmiu miesięcy Sąd uwzględnił 20 wniosków o zablokowanie niekorzystnych orzeczeń sądów niższej instancji; jedynie trzy razy orzekł przeciw administracji. Nigdy wcześniej nie orzekano tak często na korzyść prezydenta w sprawach pilnych.
Jak zauważa Donald Verrilli, który w przeszłości reprezentował rząd przed Sądem Najwyższym, tworzenie takich decyzji stwarza "pętlę sprzężenia zwrotnego" – im więcej wniosków zostaje uwzględnionych, tym większą motywację ma prokurator generalny do składania kolejnych.
Technicznie rzecz biorąc, te decyzje są tymczasowe, ponieważ Sąd nie przeprowadził w tych sprawach rozpraw i nie przedstawił argumentów. Zgodnie z "awaryjnym" charakterem procedury, po prostu podjął tymczasową decyzję, ale nie przedstawił żadnego wyjaśnienia.
Wiele z tych spraw wraca teraz do pełnego rozpatrzenia, z rozprawami i pisemnymi uzasadnieniami. Jednak wcześniejsze interwencje często kończyły sprawę – np. osłabienie Departamentu Edukacji, przejęcie danych z Social Security, czy zwolnienia demokratycznych komisarzy. Roman Martinez, adwokat Sądu Najwyższego, podkreśla, że bez wczesnych interwencji sądy niższych instancji mogłyby wstrzymać programy realizowane przez administrację, choć i tak utracono już część środków finansowych przyznanych przez Kongres.
Sprawa niezależnych agencji
Najważniejsze sprawy dotyczą struktury rządu. Chociaż Kongres stworzył system niezależnych agencji regulacyjnych sto lat temu, Sąd pozwolił Trumpowi zwalniać komisarzy agencji według własnego uznania, z wyjątkiem Rady Gubernatorów Rezerwy Federalnej.
Pod koniec ubiegłego miesiąca Sąd Najwyższy ogłosił, że rozpatrzy sprawę dotyczącą zwolnienia komisarza Federalnej Komisji Handlu (FTC). Ironicznie, FTC była tą agencją, którą Sąd chronił przed takimi arbitralnymi zwolnieniami w jednogłośnej decyzji z 1935 roku, gdy prezydentem chcącym dokonać zwolnień był Franklin Delano Roosevelt.
Jak wskazuje adwokat Sądu Najwyższego Deepak Gupta, wynik tej sprawy będzie miał duże znaczenie dla przyszłych prób Kongresu w odbudowie instytucji rządowych.
Cła i Rezerwa Federalna
Sąd zadecyduje też, czy prezydent przekroczył swoje uprawnienia, nakładając własne cła. Federalny sąd apelacyjny orzekł, że tak, ale Sąd Najwyższy szybko zgodził się rozpatrzyć sprawę w listopadzie.
Sąd ogłosił również, że rozpatrzy sprawę zwolnienia gubernator Rezerwy Federalnej Lisy Cook, ale w przeciwieństwie do sprawy FTC, Sąd nie zgodził się na razie na usunięcie Cook z jej stanowiska.
Spór o obywatelstwo
Jedną z najbardziej kontrowersyjnych spraw jest automatyczne obywatelstwo dla dzieci urodzonych w USA. Trump wydał rozporządzenie blokujące nadawanie obywatelstwa dzieciom, których rodzice nie są obywatelami ani stałymi rezydentami. Zasada „birthright citizenship” wynika z 14. poprawki do konstytucji z 1868 r. Krytycy twierdzą, że prezydent nie może jednostronnie zmienić konstytucji, zwolennicy – że dzieci nielegalnych imigrantów nie podlegają pełnej jurysdykcji USA.
Inne sprawy
Sąd rozpatruje argumenty w sprawie wniesionej przez terapeutkę z Kolorado, która kwestionuje zakaz tzw. terapii konwersyjnej dla nieletnich znanej również jako „terapia naprawcza" – praktyka mająca na celu zmianę orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej osoby. Terapeutka twierdzi, że zakaz tej praktyki narusza jej prawo do wolności słowa wynikające z Pierwszej Poprawki. Stan Kolorado, podobnie jak wiele innych stanów, zakazał tej terapii wobec nieletnich, powołując się na stanowiska głównych stowarzyszeń medycznych w kraju, które uznają ją za nieskuteczną i potencjalnie szkodliwą, mogącą prowadzić do depresji, lęków, a nawet myśli samobójczych u młodych ludzi.
Napięcia w Sądzie i pytanie o neutralność
Sąd wraca do pracy po lecie, podczas którego sędziowie nawet na chwilę nie oderwali się od spraw tak, jak robili to wcześniej. Rzadko zdarzał się tydzień, aby działania administracji nie trafiły do „awaryjnego rozpatrzenia”. Napięcia były widoczne w sierpniu, gdy konserwatywni sędziowie Gorsuch i Kavanaugh oskarżyli sędziów niższych instancji o nieposłuszeństwo wobec Sądu Najwyższego, co wywołało falę publicznej krytyki po obu stronach politycznego spektrum. Z kolei liberalna sędzia Ketanji Brown Jackson oskarżyła większość składu o stworzenie "strefy bezprawia, w której władza wykonawcza ma przywilej przyjmowania lub odrzucania prawa według własnego uznania". Jej opinia wywołała nietypową reprymendę ze strony sędzi Amy Coney Barrett.
Wszystko to rozgrywa się w czasie, gdy notowania Sądu Najwyższego w społeczeństwie spadają do wartości ujemnych, a William Baude z University of Chicago zauważa, że kluczowe pytanie brzmi, czy Sąd działałby tak samo, gdyby władzę sprawował Biden lub Harris. To pytanie będzie kształtować publiczną ocenę niezależności i bezstronności Sądu Najwyższego.
źródła: semafor, vox, npr