W zeszłym tygodniu śmiercionośne tornada przeszły w rejonie od Kansas po Kentucky. W tym czasie amerykańska Narodowa Służba Meteorologiczna (NWS) pracowała na najwyższych obrotach — mimo poważnych braków kadrowych. Biuro agencji w Jackson, Kentucky, które z powodu cięć budżetowych zaczęło być nocami zamykane, musiało wyjątkowo utrzymać pełną obsadę w weekend, gdy nad regionem przeszły śmiertelne burze. W ich wyniku zginęło blisko 20 osób.
To niestety może być zapowiedź tego, co czeka Stany Zjednoczone w nadchodzących miesiącach. Prognozy wskazują, że 2025 może przynieść jeszcze więcej tornad niż rok 2024, który już był drugim najaktywniejszym sezonem w historii pomiarów.
Jak podaje Storm Prediction Center, do poniedziałku łączna liczba raportów o lokalnych trąbach powietrznych w tym roku wyniosła 883, czyli o 35% więcej niż średnia dla tego okresu.
Tymczasem braki kadrowe w NWS sięgają niebezpiecznego poziomu. W Jackson aż 25% etatów pozostaje nieobsadzonych, w Louisville – 29%, a w Wichita – 32%. Według ekspertów, 20% wakatów to już granica, po której jakość działania instytucji zaczyna dramatycznie spadać.
„Robimy, co możemy, ale cięcia personelu bardzo nam to utrudniają” – przyznaje Rich Thompson, główny synoptyk w Storm Prediction Center w Oklahomie. „Pracujemy na maksimum możliwości, ale trudno będzie to utrzymać przez kolejne miesiące czy lata”.
Technologia pomaga, ale nie zastąpi ludzi
Chociaż systemy radarowe i inne technologie prognozowania pogody są dziś bardzo zaawansowane, to nadal człowiek podejmuje decyzje i przekazuje ostrzeżenia opinii publicznej. A zmęczony pracownik może coś przeoczyć.
„Ludzie pracują po 80–120 godzin tygodniowo, ale nie da się tego ciągnąć w nieskończoność” – mówi były dyrektor NWS, Elbert „Joe” Friday. „Zmęczenie może sprawić, że meteorolog nie zauważy istotnych danych na radarze”.
Tom DiLiberto, były rzecznik NWS, porównał sytuację do przeciekającej łodzi: „Masz ograniczoną ilość taśmy i próbujesz nią zakleić kolejne dziury. W końcu przestaje to działać”.
„Naprawdę nie ma wystarczająco dużo ludzi, aby zająć się wszystkim” — powiedział profesor meteorologii Uniwersytetu Oklahoma Howard Bluestein, który w niedzielę ścigał sześć tornad. „Jeśli stacja będzie niedostatecznie obsadzona, może to wpłynąć na jakość prognoz”.
Skutki cięć budżetowych
Według byłego dyrektora NWS Louisa Uccelliniego, cięcia budżetowe uderzyły m.in. w regularne wypuszczanie balonów meteorologicznych - kluczowych dla dokładnych prognoz. Zabroniono też pracownikom podróżowania w celu szkolenia lokalnych służb ratunkowych.
Choć intensywne zjawiska pogodowe nie są niczym nowym wiosną, to obecne warunki atmosferyczne są wyjątkowo sprzyjające formowaniu się tornad. Połączenie ciepłego, wilgotnego powietrza znad Zatoki Meksykańskiej z silnymi prądami strumieniowymi z zachodu tworzy wybuchowe mieszanki pogodowe.
„Wilgotność powietrza z Zatoki jest dziś znacznie wyższa niż kiedyś” – mówi prof. Howard Bluestein z Uniwersytetu Oklahomy. „To sprawia, że burze są silniejsze i bardziej nieprzewidywalne”.
Czy to wina zmian klimatycznych?
Choć naukowcy jeszcze nie mają pełnej wiedzy na temat wpływu zmian klimatu na tornada, to zauważają, że trąby powietrzne zaczynają pojawiać się coraz częściej także w miesiącach zimowych – zwłaszcza w stanach takich jak Alabama, Georgia, Missisipi czy Tennessee.
Prof. Jana Houser z Uniwersytetu Stanowego Ohio zauważa: „Zmiany klimatyczne niejako „doładowują” atmosferę niektórymi dniami, czyniąc warunki ekstremalnymi, a innymi je tłumią. Efekty są trudne do przewidzenia”.
Dodatkowym problemem jest rosnące zagęszczenie zabudowy – coraz więcej osób mieszka na obszarach narażonych na tornada. To oznacza większe ryzyko ofiar i strat materialnych.
„Gdy mamy tak poważne zagrożenia, a do tego niedobory kadrowe, coś prędzej czy później pójdzie nie tak” – ostrzega Uccellini. „Nie mogę powiedzieć, kiedy to się stanie, ale wiemy, że ryzyko rośnie”.
Na razie NWS stara się utrzymać jakość działania dzięki tzw. surge staffing – czyli przesuwaniu pracowników z innych biur w rejon zagrożenia. Jednak nawet to rozwiązanie ma swoje granice. Choć przedstawicielka agencji Erica Grow Cei zapewniła, że biuro w Jackson było w czasie ostatnich burz „w pełni obsadzone”, to dane pokazują, że było to możliwe tylko dzięki nadgodzinom i wsparciu z zewnątrz.
Eksperci są zgodni: nawet najlepszy radar nie zastąpi wypoczętego, doświadczonego meteorologa, który potrafi odpowiednio zinterpretować dane i na czas ostrzec ludzi przed niebezpieczeństwem.
Z roku na rok zagrożenia związane z ekstremalną pogodą rosną. Jeśli amerykańska służba meteorologiczna nie zostanie wzmocniona, ryzyko błędów i tragedii będzie tylko większe.