Rezerwa Federalna Stanów Zjednoczonych pozostawiła w środę stopy procentowe na dotychczasowym poziomie, mimo nasilającej się presji ze strony prezydenta Donalda Trumpa, który otwarcie domaga się ich obniżenia. Dziewięciu z jedenastu członków opowiedziało się za utrzymaniem głównej stopy procentowej w przedziale 4,25–4,5%. Oznacza to, że koszt pożyczek dla konsumentów i przedsiębiorstw na razie nie ulegnie zmianie.
Inwestorzy z niecierpliwością czekają na wrześniowe posiedzenie Fedu, licząc na to, że wtedy dojdzie do pierwszego od dłuższego czasu obniżenia stóp procentowych. Bank centralny utrzymuje obecny poziom od czasu ubiegłorocznej obniżki o cały punkt procentowy. Od tego momentu jego polityka przyjęła ostrożny kurs — decydenci chcą najpierw poznać wpływ nowych ceł i innych działań gospodarczych Białego Domu na kondycję całej gospodarki.
Donald Trump wielokrotnie publicznie krytykował przewodniczącego Fedu Jerome’a Powella i innych członków za zbytnią powściągliwość. Prezydent przypisał nawet Powellowi przezwisko „Spóźnialski” i zarzucił mu, że nie działa wystarczająco szybko, by pobudzić gospodarkę.
Administracja federalna w ostatnim czasie podniosła również temat kosztownej przebudowy dwóch siedzib Fedu w Waszyngtonie, której koszt opiewa na 2,5 miliarda dolarów. W zeszłym tygodniu, podczas wizyty na terenie inwestycji, doszło do słownej utarczki między prezydentem a szefem banku centralnego. Trump stwierdził, że całkowity koszt projektu przekracza 3 miliardy, na co Powell odparł, że podana kwota obejmuje także trzeci budynek, ukończony wcześniej.
Mimo ostrej krytyki ze strony prezydenta, Powell zapewnia, że nie wpływa to na jego decyzje jako szefa Rezerwy Federalnej. „Skupiam się wyłącznie na wykonywaniu swojej pracy” – powiedział w trakcie czerwcowego spotkania banków centralnych w Portugalii. „Zostało mi nieco ponad dziesięć miesięcy kadencji i moim celem jest pozostawienie następcy gospodarki w jak najlepszym stanie”.
Podzielone głosy w zarządzie Fedu
Christopher Waller i Michelle Bowman – wyrazili sprzeciw wobec wyników głosowania, opowiadając się za obniżką stóp o 0,25 punktu procentowego. To pierwszy taki przypadek od ponad trzydziestu lat, by aż dwóch członków zarządu Fedu głosowało inaczej niż większość. Co istotne, oboje zostali powołani do zarządu przez Donalda Trumpa.
Waller argumentuje, że choć nowe taryfy celne mogą jednorazowo wpłynąć na wzrost cen, nie powinny doprowadzić do trwałej presji inflacyjnej. Zwraca też uwagę, że wskaźnik bezrobocia – choć niski i wynoszący 4,1% – może nie oddawać w pełni rzeczywistej kondycji rynku pracy. „Nie powinniśmy czekać z decyzją do momentu, gdy sytuacja na rynku pracy zacznie się pogarszać” – stwierdził na początku lipca podczas wystąpienia w Nowym Jorku.
Podobne stanowisko wyraża Michelle Bowman, która również opowiada się za szybszą reakcją banku centralnego. Tymczasem większość członków Komitetu, jak wynika z protokołu czerwcowego posiedzenia, woli jeszcze poczekać z decyzją, choć nie wyklucza, że obniżki stóp mogą stać się zasadne jeszcze w tym roku.
Inflacja i rynek pracy pod lupą
Jednym z głównych wyzwań pozostaje inflacja, która wciąż przekracza cel wyznaczony przez Fed. W czerwcu ceny konsumpcyjne wzrosły o 2,7% rok do roku – to więcej niż miesiąc wcześniej. Ekonomiści obawiają się, że nowe cła mogą dodatkowo podbić ceny. Z drugiej strony, dobra kondycja rynku pracy – przynajmniej według oficjalnych danych – ogranicza potrzebę szybkiej reakcji ze strony banku centralnego. Departament Pracy ogłosi w piątek dane o zatrudnieniu za lipiec, które mogą wpłynąć na kolejne decyzje Fedu.