W 2024 roku kobiety w Stanach Zjednoczonych zarabiały średnio 85 procent tego, co mężczyźni za każdą godzinę pracy. Jednak pracującym kobietom wiedzie się dzisiaj znacznie lepiej niż ich matkom czy babkom 40 lat temu - w połowie lat osiemdziesiątych ich wynagrodzenia stanowiły zaledwie 65 procent męskich zarobków. Wzrost wykształcenia, większe doświadczenie zawodowe i przejście do lepiej płatnych zawodów bez wątpienia przyczyniły się do poprawy sytuacji. Jednak proces wyrównywania płac od lat wyhamowuje, a badacze coraz częściej wskazują, że ważną rolę odegrały także zmiany w amerykańskich rodzinach – przede wszystkim fakt, że kobiety mają mniej dzieci niż kiedyś.
Macierzyństwo obniża pensje, ojcostwo je podnosi
Od dawna wiadomo, że rodzicielstwo nie wpływa jednakowo na sytuację zawodową kobiet i mężczyzn. Dla kobiet oznacza ono stratę – matki zarabiają mniej niż ich bezdzietne koleżanki, a im więcej mają dzieci, tym większe są różnice. Dla mężczyzn jest odwrotnie: w momencie, gdy zostają ojcami, ich pensje zwykle rosną. W efekcie dzieci nie tylko zmieniają życie prywatne, lecz także systematycznie poszerzają lukę płacową między płciami.
Spadek liczby urodzeń i jego skutki
Amerykanie mają dziś mniej dzieci niż ich rodzice czy dziadkowie. W 1980 roku kobiety, niezależnie od tego, czy pracowały zawodowo, miały średnio troje dzieci. Dwie dekady później średnia spadła do niespełna dwóch, a od tamtego czasu utrzymuje się na podobnym poziomie. Badania obejmujące pracowników w wieku 30–55 lat wykazały, że między 1980 a 2000 rokiem przeciętna liczba dzieci spadła z 2,4 do 1,8 i później ustabilizowała się na tym poziomie.
W tym samym czasie kobiety zaczęły zarabiać więcej w relacji do mężczyzn. W 1980 roku otrzymywały zaledwie 58 procent stawki godzinowej mężczyzn, dekadę później było to już 69 procent, a w 2018 roku – 76 procent. Najszybsze zmiany zaszły w latach osiemdziesiątych, a wraz ze spowolnieniem spadku dzietności tempo wyrównywania płac także wyraźnie osłabło.
Autorzy badań opublikowanych latem 2025 roku w czasopiśmie „Social Forces” obliczyli, że spadek liczby dzieci tłumaczy około 8 procent zmniejszenia się luki płacowej między 1980 a 2018 rokiem – nawet po uwzględnieniu innych czynników, takich jak wykształcenie, doświadczenie zawodowe czy rodzaj wykonywanej pracy. Oznacza to, że decyzje rodzinne mają realny wpływ na to, jak szybko kobiety zbliżają się do poziomu zarobków mężczyzn.
Dyskusja o tym, dlaczego Amerykanie mają dziś mniej dzieci i czy państwo powinno coś z tym zrobić, trwa wśród naukowców i polityków. Badacze podkreślają jednak, że samo obniżenie liczby urodzeń nie gwarantuje równości płac. Problemem pozostaje to, że macierzyństwo obniża kobiece pensje, a ojcostwo podnosi męskie. Dopóki te mechanizmy będą działały w taki sposób, postęp w kierunku równości płac będzie powolny – niezależnie od tego, ile dzieci będą mieć Amerykanie.