16 kwietnia 2020

Udostępnij znajomym:

Generacja nazywana „milenialsami”, ze względu na okres dorastania na przełomie tysiącleci, postrzegana jest często jako egocentryczna, wręcz narcystyczna, niechętna do pracy, nastawiona tylko na przyjemności. Są to oczywiście określenia krzywdzące dla wielu młodych, zdolnych, pracowitych i odpowiedzialnych ludzi. Niestety, będzie im jeszcze trudniej walczyć z taką opinią biorąc pod uwagę wypowiedzi na temat rynku nieruchomości, pojawiające się coraz częściej w mediach społecznościowych.

Wielu przedstawicieli tego pokolenia wypowiada się na Facebooku i Twitterze na temat rynku mieszkaniowego, a konkretnie na temat potencjalnego krachu i związanego z nim spadku cen. Wręcz kibicują takiemu scenariuszowi, mając nadzieję, że wraz ze spadkiem cen będzie ich stać na kupno domu.

Wydają się nie zwracać uwagi na szkody, jakie potencjalny krach wyrządzi obecnym właścicielom domów, dla których w wielu przypadkach oznacza to utratę domu i poważne problemy finansowe. Trzeba uczciwie przyznać, iż nie tylko przedstawiciele tego pokolenia kibicują takim zmianom, wielu starszych i bardziej doświadczonych życiowo myśli podobnie, tyle że nie dzieli się tymi opiniami z innymi. Przynajmniej nie na forach publicznych.

Jest to jednak krótkowzroczne i samolubne podejście do gospodarki.

Oto kilka przykładów:

- "Nie mogę się już doczekać, kiedy w wyniku krachu kupię sobie dom".

- "Ktoś jeszcze czeka na spadek cen?" - po czym pojawia się obrazek dwóch lampek szampana

- "Oszczędzajcie pieniądze, milenialsi! Rynek nieruchomości zaraz się załamie!"

- "Chcę, by rynek się załamał, bym mogła kupić sobie 1,600 stóp kwadratowych za $15. Proszę o zbyt wiele?"

Na publicznych forach internetowych toczą się dyskusje, w jaki sposób młodzi ludzie planują wykorzystać potencjalne problemy gospodarcze. Wszelkie uwagi dotyczące problemów innych ludzi, ekonomii w całości, są odrzucane i nikt nie zaprząta sobie nimi głowy.

To prawie tak, jakby milenialsi czuli, że taki krach na rynku nieruchomości im się należy, ponieważ ze względu na wiek spóźnili się na ostatni. Potencjalne tragedie ludzkie odrzucają jako nieważne.

Jeden z psychologów zauważył, że pokolenie to chce posiadać własny dom, zazdrości właścicielom nieruchomości, wręcz nienawidzi ich za posiadanie czegoś, czego sami nie mają. Jego rada, podobnie jak wielu innych ekonomistów? Zacznijcie pracować, odkładać, budować majątek, a nie tylko narzekać.

Krach to tragedia dla milionów ludzi

Co się stanie, jeśli marzenia milenialsów spełnią się i rzeczywiście nastąpi załamanie rynku nieruchomości? Ekonomiści są zgodni, bo mieliśmy już przedsmak tego w 2008 roku, że wywoła to bardzo negatywne skutki, które utrzymywać się będą przez lata.

Po pierwsze, miliony Amerykanów straci domy. Podczas krachu na rynku mieszkaniowym w 2008 r. około 10 milionów mieszkańców USA utraciło nieruchomość. W tym samym czasie 9 milionów osób straciło pracę, a 46.5 miliona żyło w granicach minimum socjalnego w okresie kolejnych czterech lat.

Trauma związana z kryzysem była głęboka, pozostawiła blizny, które wielu ludzi nosi do dziś. Poczucie porażki, strachu i beznadziejności w związku z kryzysem mieszkaniowym było wszechobecne. Z powodu recesji w USA, Kanadzie i Europie 10,000 osób popełniło samobójstwo.

Potem nastąpił błędny cykl, który powodował dalszy spadek wartości. Ponieważ ceny domów gwałtownie obniżały się, coraz więcej domów znalazło się "pod wodą", czyli wartych było znacznie mniej, niż zaciągnięte na ich zakup pożyczki. To sprawiało, że coraz większa liczba właścicieli nieruchomości nie wypełniała swych finansowych zobowiązań wobec banków.

W ten sposób w 2008 r. wielka liczba domów będących własnością banków zniszczyła wartość rynkową innych nieruchomości, tworząc spiralę spadających cen.

Wreszcie, krach na rynku mieszkaniowym przerodził się w kryzys finansowy, w którym pożyczanie pieniędzy było trudniejsze i bardziej kosztowne dla osób i firm. Rezultatem jest zamrożona gospodarka i długa droga naprawy.

Lepsza rada dla milenialsów

W listopadzie ubiegłego roku CNBC przeprowadziło wywiad z młodą dziennikarką, przedstawicielką tego właśnie pokolenia. Mieszkając i pracując w drogim Nowym Jorku, spłaciła $102,000 pożyczki studenckiej w 6 lat otrzymując wynagrodzenie w wysokości $40,000 rocznie. Ostatnie $32,000 spłaciła w osiem miesięcy, jednocześnie pokrywając resztę kosztów utrzymania. Mówi, że zrobiła to poświęcając trochę więcej czasu na zdobywanie pieniędzy poza regularną pracą. Zamiast spędzać czas na kanapie z Netflixem lub towarzysko, zajęła się dorywczymi zajęciami. Wyprowadzała psy, doglądała kotów, opiekowała się dziećmi i pisała teksty w różne miejsca.

Jej rada? Jeśli milenialsi mają ambicję posiadania domu, nie powinni kibicować krachowi na rynku mieszkaniowym, nawet jeśli jest on nieunikniony. Powinni pracować tak ciężko, jak mogą, oszczędzać, aby pozwolić sobie na dom niezależnie od sytuacji na rynku.

To oczywiście nie jest rada finansowa, ale luźne spostrzeżenia dotyczące zachowań pewnych grup. Jedno jest pewne, oczekiwanie z założonymi rękoma na krach z nadzieją, że będzie można kupić sobie taniej nieruchomość nie jest zachowaniem, którym powinniśmy się chwalić innym.

RJ

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

MCGrath Evanston Subaru

----- Reklama -----

Crystal Care of Illinois

----- Reklama -----

Zobacz nowy numer Gazety Monitor
Zobacz nowy numer Gazety Monitor