Młode pokolenia Amerykanów coraz częściej znajdują nietypowy sposób na wejście na rynek nieruchomości. W czasach, gdy ceny domów szybują w górę, a zgromadzenie wkładu własnego wydaje się niemal nieosiągalne, część z nich sprzedaje swoje kryptowaluty, aby sfinansować zakup pierwszego mieszkania.
Według najnowszego badania firmy Redfin w maju ponad 12 procent młodych nabywców domów – przedstawicieli pokolenia Z i millenialsów – wykorzystało kryptowaluty do sfinansowania wkładu własnego. Dla porównania, wśród generacji X zrobiło to zaledwie 3,5 procent kupujących, a wśród baby boomersów praktycznie promil. Jak zauważa Johnny Schiro, pośrednik z Teksasu i przedstawiciel firmy RealOpen, obsługującej transakcje z udziałem kryptowalut, to właśnie cyfrowe aktywa dają młodym coś, czego od dawna brakowało – pewną dźwignię finansową. Coraz większa część Amerykanów poniżej 40. roku życia posiada kryptowaluty, a gdy rynek gwałtownie rośnie, pozwala im to przekształcić cyfrowe zyski w realne możliwości zakupu nieruchomości.
Impuls do takich decyzji daje spektakularny wzrost wartości bitcoina. Na początku miesiąca jego cena osiągnęła historyczne maksimum, przekraczając 118 tysięcy dolarów. Jak wyjaśnia Yaël Ossowski z Bitcoin Policy Institute, nagły wzrost wartości to efekt rosnącego popytu i coraz szerszej akceptacji – zarówno w świecie finansów, jak i w codziennym życiu. W wielu regionach, od Ameryki Łacińskiej po Afrykę, bitcoin staje się narzędziem dla społeczności pozbawionych tradycyjnych usług bankowych, a w krajach rozwiniętych pojawiają się nowe aplikacje i sposoby wykorzystania cyfrowych aktywów.
Mimo rosnącego zainteresowania kryptowaluty rzadko są używane bezpośrednio przy zakupie domu. Najczęściej młodzi sprzedają je, zamieniając na dolary, które następnie trafiają na konto depozytowe przy transakcji. Dla sprzedawcy wygląda to jak standardowa płatność gotówką, natomiast kupujący unika ograniczeń związanych z bankowymi przelewami i zyskuje szybkość oraz prywatność. Bezpośrednie transakcje kryptowalutowe wciąż są domeną rynku luksusowego, zarezerwowaną dla tzw. „krypto bogatych”.
Specjaliści przewidują jednak, że ten krajobraz będzie się zmieniał. Administracja Donalda Trumpa sygnalizuje chęć pełniejszej integracji kryptowalut z rynkiem finansowym. Fannie Mae i Freddie Mac, dwa kluczowe podmioty rynku hipotecznego w USA, rozważają możliwość uwzględniania kryptowalut w zdolności kredytowej. Gdyby te zmiany weszły w życie, cyfrowe portfele młodych Amerykanów mogłyby być traktowane podobnie jak tradycyjne konta oszczędnościowe, co znacznie ułatwiłoby im zdobycie kredytu.
Obok wykorzystania kryptowalut coraz częściej mówi się o tokenizacji nieruchomości. Polega ona na przekształceniu domów i mieszkań w cyfrowe aktywa dzielone na udziały, które można kupować i sprzedawać niczym akcje. Eksperci szacują, że do 2030 roku globalna wartość tokenizowanych aktywów może sięgnąć 16 bilionów dolarów, czyli blisko jednej dziesiątej światowego PKB. Na razie to wciąż nowość, ale dla młodych może stać się kolejną ścieżką wejścia na rynek nieruchomości.
Nie zmienia to faktu, że dla większości Amerykanów kryptowaluty wciąż pozostają ciekawostką. Według sondażu Gallupa zaledwie 14 procent dorosłych w USA posiada jakąkolwiek kryptowalutę, a jeszcze mniej planuje jej używać przy zakupie domu. Eksperci podkreślają, że dla przeciętnego nabywcy nieruchomości bitcoin jest jedynie dodatkowym aktywem, podobnym do akcji czy funduszy emerytalnych.
Daryl Fairweather, główna ekonomistka Redfin, porównuje wykorzystanie kryptowalut do gry losowej. Może pomóc niektórym młodym w zgromadzeniu wkładu własnego, ale nie rozwiąże problemu ogólnej nieprzystępności cen mieszkań. Proces zakupu domu nadal wymaga gotówki na koncie, zdolności kredytowej i spełnienia wymogów banków. Na razie więc kryptowaluty wchodzą na rynek nieruchomości powoli, jako narzędzie dla nielicznych szczęśliwców, którzy trafili na odpowiedni moment w cyfrowej hossie.
