W Izbie Reprezentantów USA zaprezentowano projekt ustawy, który – jeśli zostanie podpisany przez prezydenta Donalda Trumpa – umożliwi nastolatkom dłuższą pracę. Inicjatorem ustawy jest republikanin Dusty Johnson z Dakoty Południowej, który argumentuje, że zmiany dadzą młodzieży większą elastyczność oraz więcej okazji do zdobywania doświadczenia zawodowego. Krytycy ostrzegają jednak przed ryzykiem osłabienia ochrony dzieci w miejscu pracy.
Na czym polega propozycja?
Ustawa nosi nazwę TEENS Act (Teenagers Earning Everyday Necessary Skills) i zakłada nowelizację ustawy o uczciwych standardach pracy z 1938 roku (Fair Labor Standards Act). Projekt umożliwiłby stanom wprowadzenie przepisów zezwalających 14- i 15-latkom na pracę do godziny 21:00 przez cały rok szkolny – obecnie prawo federalne ogranicza czas pracy tych osób do godziny 19:00 w dni szkolne.
Kolejną zmianą byłoby zwiększenie dopuszczalnej liczby godzin pracy w tygodniu szkolnym z 18 do 24.
„Nie chodzi o to, żeby dzieci pracowały bez przerwy, ale powinniśmy pozwolić im i ich rodzicom decydować, co jest dla nich najlepsze. Wiadomo, że doświadczenie zawodowe sprzyja rozwojowi i przygotowuje do przyszłych sukcesów” - napisał Johnson w komunikacie prasowym. „Dziś dzieci mogą grać w gry komputerowe do późnej nocy, ale nie mogą legalnie pracować po godzinie 19:00. To nielogiczne”.
Argumenty „za” i „przeciw”
Ustawa zyskała poparcie grup probiznesowych, które twierdzą, że nowe prawo może pomóc w walce z niedoborem pracowników oraz stworzyć młodym ludziom warunki do nauki zawodu i zdobycia praktycznych umiejętności.
Rodney Davis z amerykańskiej Izby Handlowej oświadczył, że „braki kadrowe od ponad roku są jednym z największych problemów firm”. Jego zdaniem TEENS Act daje pracodawcom większą elastyczność kadrową i pomaga młodzieży wejść na rynek pracy w bezpieczny sposób.
Podobnego zdania jest Sean Kennedy z Narodowego Stowarzyszenia Restauracji, który zauważył, że „prawie połowa dorosłych Amerykanów zaczynała swoją karierę zawodową właśnie w restauracjach”. Uważa on, że nowe przepisy pozwolą nastolatkom zdobywać kluczowe kompetencje w branży gastronomicznej, która obecnie zmaga się z dużymi niedoborami kadrowymi.
Organizacje zajmujące się ochroną praw dzieci i zwolennicy zaostrzenia przepisów dotyczących pracy twierdzą jednak, że dzieci i nastolatkowie nie powinni skupiać się na pracy i potrzebują silniejszej ochrony dotyczącej zatrudnienia, aby mogli skupić się na szkole, zajęciach pozalekcyjnych i socjalizacji.
Reid Maki, dyrektor ds. praw pracowniczych dzieci w organizacji National Consumers League, określił projekt jako „błędny i nieodpowiedzialny”. W rozmowie z Newsweekiem podkreślił, że badania pokazują spadek ocen i zwiększone ryzyko porzucenia szkoły u uczniów pracujących ponad 20 godzin tygodniowo w czasie roku szkolnego.
„Nie widzimy powodu, dla którego kongresmen Johnson miałby ryzykować edukacyjne szanse młodych ludzi w imię zwiększenia ich liczby przepracowanych godzin” – dodał Maki.
Co dalej?
Ustawa ma także poparcie innych republikańskich kongresmenów – Troya Nehlsa z Teksasu oraz Traceya Manna z Kansas. Aby jednak projekt wszedł w życie, musi przejść przez komisje, zdobyć poparcie większości w Izbie Reprezentantów oraz zostać zaakceptowany przez Senat.
Pomimo że Senat kontrolowany jest obecnie przez republikanów, każda ustawa wymaga 60 głosów, by przełamać tzw. filibuster – czyli procedurę blokującą głosowanie. Oznacza to, że projekt potrzebowałby również głosów części demokratów, którzy w przeszłości sprzeciwiali się podobnym inicjatywom.
Na razie nie wiadomo, czy ustawa ma realne szanse na uchwalenie. Pewne jest jednak, że będzie przedmiotem ostrej debaty między środowiskami biznesowymi a obrońcami praw dziecka.