Wyobraź sobie, że wystarczy przyłożyć plasterek do skóry, poczekać kilkanaście minut, a potem odczytać wynik z testu paskowego – zupełnie jak w domowym teście na COVID-19. Jeśli pokazują się dwie kreski, warto jak najszybciej umówić się do dermatologa. Jeśli tylko jedna – można odetchnąć z ulgą. Tak właśnie działa ExoPatch, nowatorskie narzędzie stworzone przez naukowców z Uniwersytetu Michigan, które może zrewolucjonizować sposób, w jaki wykrywamy najgroźniejszy nowotwór skóry – czerniaka.
Na razie to dopiero koncepcja, ale test już budzi ogromne nadzieje. Opracowany przy wsparciu amerykańskich Narodowych Instytutów Zdrowia, silikonowy plasterek z mikroigłami w kształcie gwiazdek nie wymaga ani pobierania krwi, ani biopsji. Działa bezboleśnie, bo igły są tak małe, że nie sięgają głębiej niż do naskórka. Mimo to potrafią wychwycić to, co najistotniejsze – egzosomy, czyli maleńkie „paczki” informacyjne uwalniane przez komórki, także te nowotworowe.
„To pierwsze w swoim rodzaju narzędzie zaprojektowane do wyłapywania chorobotwórczych egzosomów z płynu podskórnego” - tłumaczy prof. Sunitha Nagrath, chemiczka z Uniwersytetu Michigan i współautorka badania
Zanim przystąpiono do testów na zwierzętach, badacze sprawdzili działanie plastra na skórze świni – jej struktura najbardziej przypomina ludzką. Następnie przeszli do doświadczeń na myszach.
W tym roku w USA zdiagnozowanych zostanie około 104 960 nowych przypadków czerniaka, a około 8 430 osób umrze z powodu tej choroby, według American Cancer Society.
„Czerniak to najbardziej niebezpieczny typ raka skóry, bo potrafi szybko dawać przerzuty – do węzłów chłonnych, płuc, mózgu, a nawet wątroby” - wyjaśnia dr Sophie Momen, dermatolożka z londyńskiej Cadogan Clinic. „W odróżnieniu od raka podstawnokomórkowego czy kolczystokomórkowego, które rosną powoli, czerniak wymaga szybkiej reakcji. Im wcześniej go wykryjemy, tym większe szanse na wyleczenie”.
Lekarze nieustannie podkreślają, jak ważne są regularne badania – zarówno te przeprowadzane w gabinecie, jak i samokontrola w domu. Osoby o jasnej karnacji i z licznymi znamionami powinny sprawdzać skórę co miesiąc i raz na pół roku konsultować się z dermatologiem. ExoPatch może stać się tu cennym wsparciem – szybkim, tanim i dostępnym bez wychodzenia z domu.
„Dotąd pacjent musiał czekać na wynik biopsji, niepewny i pełen obaw” - mówi prof. Nagrath. „Z tym testem można będzie samodzielnie sprawdzić niepokojące znamię, a potem – w razie potrzeby – pójść do specjalisty z konkretnym wynikiem w ręku”.
Choć dr Momen docenia potencjał nowego narzędzia, zachowuje ostrożność. Jej zdaniem tego typu testy mogą dawać złudne poczucie bezpieczeństwa, jeśli próbka zostanie pobrana nieprawidłowo albo z niewłaściwego miejsca. „To nie powinno zastępować wizyty u lekarza” - zaznacza. „Ale może być pomocne jako wstępne narzędzie przesiewowe, szczególnie u osób z podwyższonym ryzykiem”.
Następnym krokiem będzie pilotażowe badanie z udziałem ludzi, a potem – pełne badania kliniczne. Naukowcy wierzą, że to dopiero początek. W przyszłości ExoPatch mógłby być używany nie tylko do wykrywania czerniaka, ale także innych nowotworów litych – płuc, piersi, jelita grubego, prostaty, a nawet mózgu.
Czy za kilka lat testowanie się na raka w domu stanie się codziennością – tak jak dziś testy ciążowe czy COVID-owe? Jeśli technologia się sprawdzi, może to być jedna z największych rewolucji we współczesnej diagnostyce.