Po niespodziewanej wizycie w Kijowie na kilka dni przed pierwszą rocznicą rosyjskiego ataku na Ukrainę, w trakcie wciąż trwającej tam wojny, prezydent Joe Biden wygłosił przemówienie dotyczące dalszego wsparcia USA dla Ukrainy. Przemawiając do wielotysięcznego tłumu w Warszawie, Biden przedstawił wojnę jako walkę między demokracją a autokracją. Powtórzył słowa ze swego niedawnego orędzia nazywając inwazję Putina na Ukrainę „testem, który zaważy na przyszłości świata” i podkreślił determinację USA i NATO do dalszego wzmacniania obronności Ukrainy.
Kilka godzin wcześniej, w Moskwie, prezydent Rosji Władimir Putin wygłosił własne przemówienie. Uzasadniał rosyjską inwazję na Ukrainę przedstawiając rewizjonistyczną historię, podkreślając ogromną ilość broni dostarczoną Ukrainie przez Zachód i zapowiedział wycofanie się z ważnego porozumienia o kontroli zbrojeń ze Stanami Zjednoczonymi. To mrożąca krew w żyłach wskazówka, że stawką tej wojny jest nie tylko przyszłość Ukrainy, ale i świata. Zagrożenie konfliktem nuklearnym wciąż odczuwane jest w tle tych wydarzeń.
„Najgorszym scenariuszem jest eskalacja” – mówi Hans Kundnani z brytyjskiego think tanku Chatham House na łamach vox.com. „Wydaje mi się, że najlepszym scenariuszem byłaby wieczna wojna, chyba że administracja Bidena będzie naciskać na negocjacje”.
Ale ani Ukraina, ani Rosja nie wyraziły na tym etapie otwartości na negocjacje.
Zamiast tego wtorkowe przemówienia przypominają, że rok po rosyjskiej inwazji zarówno Biden, jak i Putin podwajają stawkę. „Jesteśmy przekonani, że zwyciężycie” – powiedział Biden dzień wcześniej Wołodymyrowi Zełenskiemu w Ukrainie.
W przemówieniu w Warszawie powiedział, że Putin „wybrał tę wojnę”.
„Każdy dzień trwania tej wojny jest jego wyborem. Mógłby zakończyć wojnę jednym słowem” – powiedział prezydent USA.
W dalszej części 20 minutowego przemówienia dodał, iż Stany Zjednoczone i „światowa koalicja ponad 50 krajów” będą nadal zapewniać Ukrainie zdolność do samoobrony.
Ale przekonanie o niezachwianej wierze opinii publicznej w zwycięstwo może przesłaniać obawy, które różni zagraniczni przywódcy wyrażają prywatnie, dotyczące trwającej drugi rok wojny i faktu, że wielkie demokracje, jak choćby Indie, odmawiają zajęcia wobec niej zdecydowanego stanowiska, a ryzyko rozszerzenia wojny poza granice Ukrainy jest coraz wyższe.
Podzielony świat
Biden zapewnia wsparcie USA dla Ukrainy w oparciu o wyznawane wartości. „Prezydent Putin ma dziś do czynienia z czymś, co rok temu nie wydawało mu się możliwe. Światowe demokracje stały się silniejsze, a nie słabsze, natomiast światowi autokraci osłabli, a nie wzmocnili się” – powiedział Biden w Warszawie.
Wydarzenia te niezwykle zjednoczyły zachodnich sojuszników z Traktatu Północnoatlantyckiego. NATO i Unia Europejska nałożyły sankcje na Rosję i zaoferowały Ukrainie dziesiątki miliardów dolarów pomocy wojskowej i gospodarczej. Ale inne kraje przyjęły bardziej subtelne stanowisko, na przykład Izrael, czy kraje Ameryki Łacińskiej i Indie, które odmówiły poparcia dla Ukrainy.
„Ta wojna podzieliła światowe demokracje” — cytuje vox.com Hansa Kundnani. „Wiele światowych demokracji poza Zachodem, w szczególności największa na świecie demokracja - Indie - po prostu nie widzą tego w ten sam sposób”. Jednym z powodów, dla których Indie niechętnie wspierają Ukrainę (...) jest szersza strategiczna kalkulacja Indii w przeciwdziałaniu Chinom”.
Wojna w Ukrainie odwróciła uwagę USA od Chin
- wschodzącej potęgi światowej, co do której eksperci zgadzają się, że stanowi długoterminowe zagrożenie dla bezpieczeństwa. Jednym z najgorszych możliwych skutków wojny na Ukrainie byłoby połączenie dwóch głównych rywali Ameryki - Rosji i Chin. Sekretarz stanu Antony Blinken ostrzegł przed możliwością, że Chiny udzieliły już Rosji pomocy w zakresie bezpieczeństwa.
Ze swojej strony Putin w przemówieniu mówił o tym, co według niego jest zagrożeniem ze strony amerykańskiego militaryzmu na świecie. Winił Ukrainę za wojnę, mimo że sam nakazał inwazję. A jego obszerne uwagi zawierały porywające wezwanie do rosyjskiego biznesu, by ratował zmaltretowaną gospodarkę.
„Choć spojrzenie Putina na rzeczywistość może wydawać się bardzo obce, tym ważniejsze jest śledzenie jego przewrotnej logiki” — mówi Jade McGlynn, badaczka z King's College London. „W końcu jest to pogląd podzielany przez wielu Rosjan i, co równie ważne, dyktuje możliwe wydarzenia w naszej rzeczywistości”.
Koniec kontroli broni nuklearnej?
Najważniejszym elementem wystąpienia Putina była zapowiedź zawieszenia udziału w traktacie New START między USA a Rosją, ostatnim obowiązującym dotąd porozumieniu między obydwoma krajami, ograniczającym ich broń nuklearną i niekonwencjonalną. Ten eskalacyjny ruch może być odpowiedzią Putina na problemy na polu bitwy oraz odrodzone NATO. W pogoni za jakąś skuteczną metodą nacisku wydaje się skłonny do podejmowania coraz bardziej niebezpiecznego ryzyka.
Podczas niedawnej, dorocznej Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, mające wpływ na bezpieczeństwo swych krajów osoby skupiły się na wojnie w Ukrainie – w szczególności na tym, jak zdobyć więcej broni dla tego kraju. Podczas gdy Stany Zjednoczone już dostarczyły lub obiecały Ukrainie broń za 29.8 miliarda dolarów, wielu wybitnych amerykańskich ekspertów ds. polityki zagranicznej, takich jak były urzędnik George'a W. Busha, Eliot Cohen, twierdzi, że „Zachód nadal ociąga się z uzbrojeniem Ukrainy”. Inni pytają „Co dalej”.
Oficjalnie a prywatnie
„Rozmowy na korytarzu były znacznie bardziej niepokojące” - napisał Richard Fontaine z think tanku Center for the New American Security. „Obfitowały obawy przed przedłużającą się wojną. Wsparcie Zachodu nie może pozostawać na obecnym poziomie w nieskończoność. Poparcie polityczne może słabnąć, zapasy kurczą się, a społeczeństwa mogą z czasem stać się mniej hojne. W długiej wojnie na wyniszczenie Moskwa może mieć przewagę”.
Najwyraźniej nawet urzędnicy amerykańscy starali się przekazać taką wiadomość Ukrainie: „Będziemy nadal próbowali sugerować, że nie możemy robić tego, co obecnie, w nieskończoność” – powiedział niedawno dziennikowi Washington Post anonimowy urzędnik administracji amerykańskiej. Dyskusja na ten temat jest więc prowadzona, ale nie odbywa się ona publicznie.
Jednak oficjalnie, słuchając wtorkowych przemówień, nikt nie odniósł wrażenia, iż konflikt ten może zakończyć się w najbliższym czasie. Jak ujęła to Jade McGlynn: „Przepaść w postrzeganiu tej wojny przez obie strony sprawia, że pokój jest prawie niemożliwy”.
na podst. vox.com, foxnews.com, washingtonpost.com, theguardian.com
rj