Po krótkim oddechu w kwietniu, kiedy to wpływy z podatków przyniosły chwilową nadwyżkę budżetową, maj przyniósł kolejne złe wieści dla amerykańskich finansów publicznych. Deficyt budżetowy Stanów Zjednoczonych wyniósł w ubiegłym miesiącu 316 miliardów dolarów – poinformował Departament Skarbu. W skali roku dziura budżetowa wzrosła już o 14% i osiągnęła poziom 1,365 biliona dolarów.
Odsetki połykają budżet
Największym problemem pozostają nie tyle dochody państwa – te wciąż rosną – co koszty obsługi zadłużenia, które wymykają się spod kontroli. Samo oprocentowanie długu publicznego, który osiągnął już poziom 36,2 biliona dolarów, pochłonęło w maju ponad 92 miliardy dolarów. To więcej niż wydatki na większość innych programów federalnych – wyjątkiem są tylko Medicare i Social Security.
Od początku roku fiskalnego, czyli od października, koszty obsługi długu sięgnęły już 776 miliardów dolarów. Jeśli trend się utrzyma, cały rok może zakończyć się z kwotą przekraczającą 1,2 biliona dolarów – to pułap, który jeszcze dekadę temu uznano by za niewyobrażalny w czasach pokoju.
Dochody rosną, ale wydatki jeszcze szybciej
Wbrew pozorom, problem nie leży po stronie wpływów do budżetu. Przychody podatkowe wzrosły w ujęciu rocznym o 6%. Równocześnie jednak wydatki publiczne również idą w górę – w tym samym czasie o 8%.
Niewielką ulgę w budżecie przyniosły cła, które – po ogłoszonym przez prezydenta Donalda Trumpa w kwietniu „dniu wyzwolenia” handlu – znów zaczęły przynosić większe wpływy. W maju wyniosły one 23 miliardy dolarów, czyli niemal czterokrotnie więcej niż w tym samym miesiącu rok wcześniej. W całym roku dochody z ceł sięgnęły już 86 miliardów dolarów – wzrost o 59%.
Ostrzeżenia z Wall Street
Niepokój rośnie również w świecie finansów. W ostatnich tygodniach liderzy Wall Street, w tym Jamie Dimon (JPMorgan Chase), Larry Fink (BlackRock) oraz Ray Dalio (Bridgewater Associates), ostrzegali przed możliwym kryzysem wywołanym przez lawinowo rosnące zadłużenie państwa.
Obecnie deficyt budżetowy USA przekracza 6% produktu krajowego brutto. Jak zauważają ekonomiści, to sytuacja niemal niespotykana w czasie pokoju – podobne poziomy deficytu miały miejsce głównie w okresach wojen lub poważnych kryzysów gospodarczych.
Wysokie rentowności i niepewność
Rentowności amerykańskich obligacji skarbowych – mimo cięć stóp procentowych przez Rezerwę Federalną – pozostają wysokie. Dziesięcioletnie obligacje utrzymują się w okolicach 4,4%, co oznacza, że koszt pozyskiwania pieniędzy przez rząd USA jest wciąż bardzo wysoki. To dodatkowo pogłębia spiralę zadłużenia i zmniejsza przestrzeń do manewru w przypadku nieprzewidzianych wydatków lub kryzysów.
Co dalej?
Choć administracja federalna może jeszcze przez pewien czas radzić sobie z rosnącym zadłużeniem – głównie dzięki dużemu zaufaniu do amerykańskich obligacji – ekonomiści ostrzegają, że obecna ścieżka nie jest trwała. Politycy obu partii zapowiadają reformy, ale konkretów brak. Tymczasem licznik długu bije coraz szybciej.